Oko premiera

Wciągnięcie Playa i T-Mobile na listę podmiotów objętych kontrolą inwestycji wywołało sporo kontrowersji, tak że jedna z tych firm uznała nawet za stosowne wyjść z ‒ uspokajającym w treści ‒ komunikatem. Rzeczywiście, lista tworzona jest tak doraźnie i na tak niejasnych przesłankach, że trudno się nią przejmować.

Ustawę o kontroli niektórych inwestycji przyjęto w 2015 r., by bronić Azoty Tarnów przed wrogim przejęciem przez rosyjskiego oligarchę Wiaczesława Kantora. Potem lista firm chronionych rosła, ale ad hoc, bo nie wydaje się, by ktoś zadał sobie fatygę i przeanalizował, jakie podmioty są kluczowe. Treść listy bardziej wygląda na efekt porannych olśnień przy myciu zębów decydentów: „o, tę spółkę to trzeba chronić!”.

Telekomy na liście były przewidziane treścią ustawy z 2015 r., ale najszybciej pojawiły się na niej tak „kluczowe” podmioty, jak TK Telekom czy Hawe Telekom. Dopiero później do chwalebnej listy dołączyły Orange i Polkomtel ‒ trudno stwierdzić, dlaczego właśnie w takiej parze. Orange, to ja jeszcze rozumiem ‒ z uwagi na zasięg sieci. Co do Polkomtela, to rynkowa plotka głosi, że ktoś chciał mieć kontrolę nad procesem sprzedaży przez operatora wież i nadajników. Jeżeli nawet chciał, to transakcji nie przeszkodził, ponieważ już dawno aktywa sieciowe Polkomtela należą do Cellneksu. Także Emitel, choć na liście jest dosyć dawno, nie miał problemów ze zmianą właściciela w 2022 r.

Teraz premier uznał, że nie może dopuścić, by TVN dostał się w ręce powiązane z PiS, i pewnie przy okazji, że trzeba zadbać też o Polsat, skoro rodzina Solorzów się kłóci i nie wiadomo w czyje ręce przejdzie stacja. A jak wiadomo, telewizja to władza. Nie bardzo już co prawda rozumiem, jakie znaczenie dla bezpieczeństwa państwa ma Cyfrowy Polsat ‒ czyżby chodziło o możliwość położenia łapy na niespełna 5 mln talerzy satelitarnych? A może tylko na wsparciu Zygmunta Solorza w rodzinnym sporze?

I już chyba tylko dla dziejowej sprawiedliwości na listę trafiły właśnie teraz Play z T-Mobilem: żeby ich zarządy nie były sfrustrowane tym, że na liście są Orange i Polkomtel, a ich spółek nie ma. „No bo co w końcu, kurczę blade?” (jak mawiał Mikołajek z książek duetu Goscinny/Sempe). Waga tych spółek dla cyfrowego ekosystemu kraju, ani szansa, że będą przedmiotem M&A nijak (chyba?) nie wzrosła od 2021 r. kiedy na liście znaleźli się ich rywale.

Lista powstaje bez ładu i składu, więc nie za bardzo się nią należy przejmować. Każda duża transakcja na rynku może mieć aspekt polityczny i wtedy nie trzeba żadnej listy, bo zgłoszą Prezes UOKiK, czy służby 3-literowe. Lista chwały, to według mnie, bardziej sygnał ze strony rządu, że „mamy na was oko”. Ale oko ma to do siebie, że często zmienia przedmiot obserwacji. Ale listy zostają.

Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.

Postaw kawę autorowi