Dzisiaj w nocy Sejm zaaprobował kandydaturę dr Jacka Oko na stanowisko Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Zaczyna się siódma za mojej pamięci kadencja szefa organu regulującego rynek telekomunikacyjny. Przyznam, że pierwsze dwie tak mi trochę mignęły. Dopiero trzecią pamiętam nieco lepiej. Trzy następne – ze szczegółami. Ciekawe, jak zapamiętam właśnie rozpoczętą?
Nie będę krył, że desygnacja (znaczy się był, ten… no… konkurs!) Jacka Oko na stanowisko Prezesa UKE była dla mnie zaskoczeniem. Z tego co wiem, nie tylko dla mnie. Po trzech kolejnych prezesach, wysoce rozpoznawalnych w branży, od lat tkwiących w telko administracji pojawia się człowiek tak trochę – przepraszam – znikąd. Czytałem CV nowego prezesa i wiem, że to spore uproszczenie, ale nie tylko ja miałem podobne odczucie.
Faktycznie nowy prezes ma bogate doświadczenie w telekomunikacji: naukowe, techniczne i biznesowe, ale nie ma doświadczenia w procesach administracyjnych. I to jest, moim zdaniem, największa luka w jego kompetencjach. Bo nadzór nad rynkiem, to w niewielkim stopniu zagadnienia techniczne, a w głównym stopniu użeranie się z rynkiem, a czasem i walka z przedsiębiorcami. No ale jednak…
Po pierwsze, każdemu warto dać kredyt zaufania i nie zakładać z góry, że sobie nie poradzi. Po drugie, wiarygodne osoby wypowiadają się pozytywnie o rozsądku nowego Prezesa UKE, a taki zdrowy rozsądek może być kluczem do skutecznej pracy na nowym stanowisku. Zwłaszcza, jeżeli nowy Prezes przyjmie do wiadomości, że w UKE pracuje sporo kompetentnych osób z dużym doświadczeniem, i że warto im zaufać.
Trzech poprzednich Prezesów UKE, to byli tacy rutyniarze, że proszę siadać, ale to nie wystarczyło do pełni szczęścia. Marcin Cichy potknął się o nieumiejętność współpracy z resortem cyfryzacji, Magdalena Gaj o osobiste animozje, a Anna Streżyńska o niepotrzebne zaangażowanie polityczne. Zdrowy rozsądek w odpowiednim momencie mógł przedłużyć kadencje przynajmniej niektórych z powyższej trójki.
Nowego prezesa rozpoznamy bojem bardzo szybko. W pierwszym roku kadencji będzie się musiał zmierzyć z nie lada wyzwaniem regulacyjnym, czyli aukcją pasma C. Że to grząska sprawa pokazała terminacja kadencji Marcina Cichego, do której przyczynkiem stała się właśnie aukcja 5G. W takiej aukcji trzeba się będzie wykazać nie tylko kompetencją administracyjną, ale i rozsądkiem biznesowym oraz zręcznością polityczną. Alternatywą może być tylko całkowita uległość i realizowanie dyspozycji rządowych. Ja bym takiego regulatora nie chciał, chociaż mam duży dystans do jego tak zwanej „niezależności”. Skoro odwołać go można jedną poprawką obowiązującego prawa, to o niezależności lepiej zapomnieć. Komisja Europejska pofukała na skandaliczny tryb odwołania Marcina Cichego i co z tego? Prezes i tak został zmieniony i wątpię, aby ktoś miał zamiar o to umierać.
Lepiej dla nowego Prezesa, jeśli założył, że jednak zależy od polityków i nie ma wyboru, jak się z nimi liczyć. Rozsądny i dobrze usposobiony regulator, bez przerostu (osobistych) ambicji, gotów podjąć rolę adwokata branży wobec prawdziwych decydentów, to chyba najlepsze, co dzisiaj może spotkać branżę telko. Czego zatem nowemu Prezesowi serdecznie życzę, jak również, aby dane mu było spokojnie popracować do końca rozpoczętej właśnie kadencji. Na jego stanowisku, to się nie zdarza często.
Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.