Sąd Apelacyjny opublikował orzeczenie z odwołania przedsiębiorcy telekomunikacyjnego od decyzji Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej o nałożeniu kary za nieudzielenie wymaganych prawem informacji o infrastrukturze. Smutnym kuriozum dla ukaranego operatora jest to, że wartość kosztów postępowania sądowego jest prawie dwa razy wyższa, niż kara nałożona przez UKE.
UKE wydał w listopadzie 2014 r. decyzję o karze za niezłożenie rutynowego sprawozdania o infrastrukturze za 2012 r. Z danych zawartych w orzeczeniu apelacji wynika, że chodzi o niewielkiego operatora z Częstochowy działającego na sieci ethernetowej. Telekomunikacja stanowiła zresztą jego działalność uboczną. Przypadało na nią około 30 proc. całkowitych przychodów przedsiębiorcy w 2013 r. Było to mniej niż 100 tys. zł.
Wymiar nałożonej przez UKE kary wyniósł 800 zł. Przedsiębiorca odwołała się od tej decyzji najpierw do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, a potem do Sądu Apelacyjnego. Argumentował, że dane o infrastrukturze – co prawda po terminie – zostały przekazane do UKE oraz wnosił o obniżenie kary do 200 zł.
Sądy obu instancji oddalały odwołanie, zasądzając od operatora koszty postępowania: 360 zł przed SOKiK i 1 080 zł przed Sądem Apelacyjnym. W efekcie przedsiębiorcę obciążą łącznie koszty 2 240 zł z czego tylko 36 proc. to kara wymierzona przez regulatora rynku telekomunikacyjnego. Decyzja Sądu Apelacyjnego jest prawomocna, chociaż przedsiębiorca może się jeszcze pokusić o kasację przed Sądem Najwyższym.
UKE od kilku lat prowadzi akcję „dyscyplinowania” mniejszych operatorów telekomunikacyjnych do regularnego wypełnienia obowiązku raportowego. Urząd argumentował m.in. że luki w informacjach o infrastrukturze utrudniają kierowanie pomocy publicznej na obszary „białych plam” telekomunikacyjnych. Ta akcja „dyscyplinująca” wywołała zresztą pewne kontrowersje na rynku.