Rozstrzygnięcia w konkursie 1.1 POPC powinny być znane najpóźniej w poniedziałek. Centrum Projektów Polska Cyfrowa zapowiadało, że proces oceny merytorycznej wniosków zakończy się 9 lipca, co przypada akurat na sobotę. Ponieważ jednak niedzielę, jako dzień święty, należy święcić, więc w poniedziałek rano powinna zostać opublikowana lista przedsiębiorców, którzy będą mogli otrzymać dofinansowanie na projekty budowy sieci.
Oczywiście w przypadku zapowiedzi CPPC nie można być niczego pewnym do końca. Dlatego nikogo specjalnie nie zdziwi, jeśli ta instytucja ogłosi, że z jakichś powodów ostateczna rozstrzygnięcie przesunie się o tydzień lub dwa. Bądźmy jednak dobrej myśli. Może tym razem CPPC wywiąże się ze swych obietnic.
Operatorzy zainteresowani pozyskaniem dotacji powinni jednak koncentrować się już bardziej na drugim konkursie, który będzie ogłoszony jesienią. Od dawna wiadomo, że jednym z istotnych kryteriów będzie w nim podłączeni szybkim łączem do sieci szkół. Jednak warunkiem, który pewnie wykluczy duże grono operatorów będzie ustawiona na wysokim poziomie minimalna wartość realizowanych projektów.
Interwencją publiczną objęty będzie cały kraj, podzielony na tzw. NUTS3, czyli obszary statystyczne Unii Europejskiej. Takich obszarów ma być około 80 (kilka największych może zostać podzielonych na mniejsze obszary). Wartość najmniejszych projektów na najmniejszych obszarach będą oscylować około 9-30 mln zł. Takich najmniejszych obszarów ma być tylko kilkanaście procent z ogólnej liczby.
Wielu lokalnych operatorów ISP jest tym rozżalonych. Twierdzą, że nie pierwszy konkurs wcale nie był dla nich, bo startować mogli też duzi operatorzy – i rzeczywiście wnioski składały, np. Orange, czy Multimedia. Poza tym, zdaniem ISP, w pierwszym konkursie obszary interwencji w większości były bardzo mało atrakcyjne inwestycyjnie.
W drugim konkursie natomiast nie będą mogli startować, bo nie finansowo nie podołają wielkości projektów. Mówią, że chcieliby realizować projekty np. o wartości 20 mln zł, ale nie przeskoczą kłopotów z pozyskaniem finansowania (np. kredytów). Banki nie chcą udzielać pożyczek na inwestycje telekomunikacyjne, bo wybudowana sieć, to dla nich żadne zabezpieczenie.
Problem finansowego wsparcia inwestycji ISP nie jest niczym nowym. Został zdiagnozowany już dawno temu i nawet padały deklaracje, że coś się w tej sprawie robi. Kilka lat temu Urząd Komunikacji Elektronicznej próbował rozmawiać na ten temat z Bankiem Gospodarstwa Krajowego, ale nic z tego nie wyszło. Kilka miesięcy temu deklarację składała też Anna Streżyńska, świeżo po objęciu stanowiska ministra cyfryzacji. – Rola banków, czy funduszy emerytalnych gdzieś zawisła w Narodowym Planie Szerokopasmowym i trzeba ponownie podejść do tematu. Nie chodzi o pieniądze dla dużych firm, które posiadają dostęp do pieniądza, ale o małych graczy i wzmocnienie ich sytuacji rynkowej w ten sposób – mówiła.
W końcu maja ten temat był także poruszany na konferencji Krajowej Izby Komunikacji Ethernetowej, na którą został zaproszony Mieczysław Groszek, wiceprezes Związek Banków Polskich. Deklarował, że ZBP zawnioskuje, by kredyty z linii gwarancyjnej de minimis (kredyty, których banki komercyjne udzielają na podstawie umowy z Bankiem Gospodarstwa Krajowego) były poszerzone o przedsięwzięcia z branży telekomunikacyjnej.
Niestety, w tej sprawie – poza pierwszymi deklaracjami – także nie słychać. Obecnie mamy okres wakacyjny i trudniej będzie o konkretne decyzje. Tymczasem drugi konkurs POPC zbliża się wielkimi krokami. Szanse, że mali i średni ISP będą mogli liczyć na bankowe kredyty na inwestycje szerokopasmowe wydają się być coraz bardziej iluzoryczne.