Sytuacja z 5G przypomina w dużej mierze tę z budową infrastruktury światłowodowej w białych plamach. Operatorzy od lat wskazywali na bariery utrudniające inwestycje. Tych najpoważniejszych do dziś nie udało się wyeliminować.
Nie sztuka nie zgadnąć, że wiodącym tematem w najbliższych latach na konferencjach poświęconych telekomunikacji będzie 5G. W zasadzie to już się zaczęło, czego przykładem było Forum Gospodarcze Time, które odbyło się w tym tygodniu w Warszawie.
Można się spodziewać, że ton dyskusji, które będą się odbywać w przyszłości, będzie podobny, do tego co było można usłyszeć podczas Time: jak 5G będzie ważne dla rozwoju gospodarczego kraju, przemysłu 4.0, że generalnie trzeba uruchamianie takich sieci wspierać rękami i nogami.
I owszem mamy już nawet „Strategię 5G”, którą resort cyfryzacji przedstawił do konsultacji w styczniu. Jednym się ona podobna – jak Business Center Club, innym nie – jak prezesowi UKE, który nie pozostawił na niej suchej nitki, a na Time sugerował, by taki dokument opracować od nowa.
Niestety można mieć poważne obawy, że te dyskusje, dobre chęci, kolejne wersje „Strategii 5G” nie przybliżają do wyeliminowania barier, które mogą mocno opóźnić powstanie sieci nowej generacji w Polsce. Pomijając kwestę częstotliwości (ufając, że prezes UKE sprawnie to rozwiąże), są to rygorystyczne normy PEM i przepisy, które sprawiają, że stawianie stacji bazowej u nas trwa średnio dwa lata. Gdyby więc na serio traktować magiczną dla 5G datę 2020 r., kiedy to na świecie na szeroką skalę mają być uruchamianie sieci tej generacji, to w Polsce już dziś operatorzy musieliby czynić pierwsze kroki do wdrożenia następcy LTE. Inna kwestia, że przynajmniej z kilku względów takiej presji na razie nie mają, w odróżnieniu np. od operatorów w Azji.
Jednak jak zwróciła na MWC w Barcelonie uwagę w swym raporcie firma Rethink Technology Reaserach, aby powstały sieci 5G w Europie – operatorzy muszą zagęszczać swą infrastrukturę. W Polsce na przeszkodzie temu może stanąć PEM – co zauważa Instytut Łączności w niedawno opublikowanym raporcie z pomiarów pól elektromagnetycznych, jak i uwarunkowania prawne powodujące, że uzyskanie pozwoleń na budowę stacji bazowej trwa bardzo długo.
Na razie specjalnie nie widać chętnych, którzy by poruszyli w obszarze legislacyjnym kwestię poluzowania norm PEM. Dość odstraszająca dla każdego musi się wydawać wizja głośnych protestów z transparentami typu: „Maszty stawiacie, ludzi zabijacie”. Nie mniejszego sprzeciwu i pojawienia się podobnych transparentów, można się spodziewać przy wprowadzeniu ułatwień dla operatorów dla budowy stacji bazowych.
Sytuacja z 5G z przypomina w dużej mierze tę z budową infrastruktury światłowodowej w białych plamach. Operatorzy od lat wskazywali na każdej branżowej konferencji, że jedną z głównych barier są wysokie stawki, jakie ustalają samorządy za umieszczenie urządzeń w pasie drogowym. Na konferencjach wszyscy przyjmowali tę argumentację. Jednak potem nie rozwiązano tego systemowo, bo odpór samorządów w tej sprawie okazał się zbyt mocny i bardzo skuteczny. I dziś operatorzy budujący sieci muszą liczyć, jak firma IdeaLan w Augustowie, gdzie realizuje projekt POPC, że uda się przekonać Radę Miejską do obniżenia opłat.
Czy to jest jednak rozwiązanie dla operatorów komórkowych, którzy będą budować sieci 5G, by po kolei nagabywali każdego wójta, starostę, marszałka, aby nie robił problemów, gdy będą chcieli postawić na ich terenie kilka masztów. I jeszcze dodatkowo dobrze nastawili do tej inwestycji mieszkańców. Zapewne byłoby to trudniejsze niż w przypadku inwestycji kablowych, bo co by nie powiedzieć to nikt jeszcze nie wznosi transparentów, że światłowód „zabija promieniowaniem”.
No cóż, pożyjemy, zobaczymy i posłuchamy. Wszak czeka nas w najbliższych latach na branżowych konferencjach niejeden panel o 5G.