Nieoczekiwany koniec lata

Po fakcie wszystko składa się w spójną całość, więc – owszem – mógłbym przekonywać, że przejęcia Playa przez Iliad „można się było spodziewać”, bo to jeden z bardziej ekspansywnych w Europie graczy… itd. itp. Tak naprawdę to figa z makiem – byłem informacją o ofercie grubo zaskoczony.

Ostrzeżenie przyszło co prawda w sierpniu, ale okazałem się kompletnie głuchy. Otóż jeden z kolegów, który doradza firmom wchodzącym na polski rynek, wziął mnie na spytki na okoliczność silnych i słabych stron Playa. Jak twierdził, nie ma pojęcia, kto jest końcowym beneficjentem wywiadu, ponieważ on sam zlecenie dostał od jednej z firm typu risk management. Dywagowaliśmy sobie, że końcowym klientem jest pewnie ktoś zainteresowany wykupem od Playa wież i masztów. Prawdopodobne, że grubo się pomyliliśmy, bo chodziło o coś znacznie więcej.

Nie zrozumiałem chyba również aluzji jednego z bardzo dobrze poinformowanych kolegów, że przecież „Grecy oraz Islandczycy będą chcieli w końcu wyjść z Playa, a teraz w szczególności zależy im na alokowaniu środków na szybko się rozwijające rynki w Chile i Kolumbii”.

Na swoje usprawiedliwienie powiem tylko, że kiedy w Playu naprawdę zaczęło się due dilligence, ale tylko garstka najbardziej wtajemniczonych wiedziała kto za nim stoi, to wewnątrz firmy wszyscy stawiali (ci mniej poinformowani), że to najpewniej wreszcie Liberty Global, czyli właściciel UPC Polska, zdecydował się na zdawna planowaną operację. I też byli zdziwieni, usłyszawszy, że to „przyjaciele z Francji”.

Wieloma rzeczami rządzi jednak przypadek. Jak wyliczają osoby obeznane ze sprawą, to jest czwarte poważne podejście inwestora strategicznego do Playa. Blisko, bardzo blisko, z kwitami leżącymi już na stole i pierwszymi spotkaniami zapoznawczymi, miało być w 2009 r. Wówczas jednak rynek finansowy spłatał niespodziewanego psikusa i tylko dlatego będziemy mieli w Playu strategicznego inwestora z Francji, a nie z Norwegii.

Tym samym dla Playa definitywnie skończy się pewna epoka. Związana nie tylko z radykalną zmianą strategicznej sytuacji, ale również ostatecznym pożegnaniem spółki z jej założycielami oraz ich reprezentantami we władzach. Którym to reprezentantom nie można odmówić istotnego udziału w sukcesie pod nazwą „Play”, ale którym niejeden w firmie daje pożegnalny krzyżyk na drogę i wzdycha z ulgą.

Właściciele ponoć włożyli w Playa 600 mln euro, a blisko 900 mln wyciągną z bieżącej transakcji z Iliad – nie licząc sprzedaży akcji w IPO, sprzedaży zeszłorocznej, dywidendy i pierwszych dużych wypłat gotówki po emisji obligacji.

Wszystko wskazuje, że Play jest historią sukcesu. Nie tylko dlatego, że nie upadł po 5 latach, ale że przetrwał, zmienił rynek i dał sowicie zarobić założycielom. Ciekawe, czy Xavier Niel będzie miała okazję za 15 lat do podobnego bilansu i jak ten bilans wypadnie?

Tyle emocjonalnej refleksji. Na bardziej analityczne wywody „co dalej z Playem” zapraszam w poniedziałek rano na TELKO.in.

Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.

Postaw kawę autorowi