Niemieckie Federalne Ministerstwo Spraw Wewnętrznych chce móc sprawdzać, czy producenci komponentów sieci 5G są godni zaufania i uzasadnia to koniecznością ochrony infrastruktury krytycznej przed cyberatakami. Dla Falko Mohrs, polityka SPD to za mało: żąda kontroli bezpieczeństwa politycznego wspieranej informacjami służb specjalnych.
Pandemia COVID-19 odsunęła nieco w cień przygotowania Niemiec do wprowadzenia nowej ustawy o bezpieczeństwie informatycznym, która bezpośrednio dotyczy bezpieczeństwa sieci 5G. Ustawa jest odpowiedzią rządu Niemiec na naciski USA dotyczące wykluczenia Huawei z grona dostawców sprzętu do sieci 5G. Za naszą zachodnia granicą do czasu wybuchu pandemii toczyła się debata polityczna. W lutym politycy rządzącej koalicji CDU/CSU uzgodnili, że Huawei nie zostanie wykluczony, ale do producentów 5G będą miały zastosowanie ścisłe kryteria bezpieczeństwa.
W jej najnowszym projekcie, który wyciekł do mediów, BMI zaostrzyło swoje kryteria dla dostawców 5G. Poza planowaną już certyfikacją techniczną i oświadczeniem dostawców, że są wiarygodni, ministerstwo chce mieć teraz możliwość sprawdzenia tej wiarygodności. Potencjalnie ministerstwo mogłoby zakazać operatorom infrastruktury krytycznej korzystania z komponentów producenta.
Niemieccy politycy sygnalizują, że są zaniepokojeni opóźnieniami w pracach nad projektem nowej ustawy, bez której budowa sieci 5G w praktyce utknęła w miejscu. Ich zdaniem szanse na to, że ustawa zostanie uchwalona przed latem są „wirtualne”.