Władze australijskie i amerykańskie uważają, że produkty chińskiego Huawei mogą stanowić „zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego”. Można zapytać, dlaczego jednocześnie ignorowane są powiązania z Komunistyczną Partią Chin (KPCh) skandynawskich dostawców infrastruktury telekomunikacyjnej, skoro większość sprzętu oferowanego przez Nokię i Ericssona również jest produkowana w chińskich fabrykach, którymi zarządzają funkcjonariusze komunistycznej partii...
Ponieważ sezon ogórkowy w pełni, sięgamy do tematyki globalnej dotyczącej uwikłania biznesu telekomunikacyjnego w politykę. O związkach Nokii i Ericssona z Komunistyczną Partią Chin pisze portal telecomstechnews.com. Ci skandynawscy dostawcy mają już podpisane kontrakty z rządem australijskim i obaj mają uczestniczyć w krajowych wdrożeniach sieci 5G.
Podczas gdy – jak uważają niektórzy i wielokrotnie o tym pisano – produkty Huawei mogą stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego innych państw (Australii czy USA), można zapytać dlaczego jednocześnie ignorowane są powiązania z Komunistyczną Partią Chin (KPCh) niektórych rywalizujących z chińskim gigantem skandynawskich dostawców infrastruktury telekomunikacyjnej? Wszak większość sprzętu oferowanego przez Nokię i Ericssona również jest produkowana w chińskich fabrykach zarządzanych przez funkcjonariuszy KPCh.
Australijski rząd rozważa (wkrótce decyzje) wykluczenie chińskiego Huawei z grona potencjalnych dostawców infrastruktury na potrzeby sieci 5G ze względu na obawy o bezpieczeństwo narodowe zgłoszone przez służby wywiadowcze, jak informował Reuters. Według australijskich władz: „Huawei to chińska firma działająca w ramach ustanowionych przez komunistyczne prawo, w myśl którego jest ona zobowiązana do pracy na rzecz chińskich służb wywiadowczych, jeśli tego zażądają”. Zablokowanie chińskiej firmy może jednak podnieść koszty, opóźnić wdrożenie sieci 5G w Australii oraz spowodować chaos na rynku, przestrzegał niedawno „Financial Times”.
Huawei, broniąc się przed zablokowaniem swojego udziału w budowie sieci 5G w Australii, podobno zapytał wyższych australijskich urzędników rządowych, czy te same obawy o bezpieczeństwo narodowe mają wobec jego skandynawskich konkurentów, Nokii i Ericssona, których większość sprzętu telekomunikacyjnego jest produkowana w chińskich fabrykach będących spółkami joint venture, którymi zarządzają oficjele Partii Komunistycznej.
Innym przykładem powiązań Nokii z KPCh jest Yuan Xin, prezes Nokia Shanghai Bell, sprawujący zarazem funkcję sekretarza Partii Komunistycznej w tym ośrodku, o czym można przeczytać na stronie internetowej Nokia Shanghai Bell.
W przypadku Ericssona, jego chiński partner, Nanjing Panda Electronics (dostarcza sprzęt łączności dla chińskiego wojska), ma kilku dyrektorów zajmujących ważne stanowiska w strukturach KPCh.
Huawei ma też problemy w Stanach Zjednoczonych. W 2012 r. amerykański Kongres w raporcie stwierdził, że produkty Huawei stwarzają zagrożenie dla bezpieczeństwa państwowego i przestrzegł firmy telekomunikacyjne przed ich kupowaniem. Na początku br. służby USA ostrzegły z kolei przed kupowaniem smartfonów ZTE i Huawei, a operator AT&T wycofał się z umowy na sprzedaż nowego telefonu Huawei. Prezydent Trump w ramach wojny handlowej z Chinami właśnie podpisał ustawę „Defense Authorization Act”, skutecznie zabraniającą przez najbliższe dwa lata używania komponentów ZTE i Huawei w projektach finansowanych przez rząd lub władze stanowe, uznanych za „krytyczne”.
Wobec obaw o potencjalne ryzyka związane ze stosowaniem sprzętu Huawei czy ZTE wyprodukowanego w Chinach, wydaje się, że podobne obawy można mieć w stosunku do produktów innych dostawców pochodzących również z chińskich fabryk, którymi zarządzają partyjni funkcjonariusze KPCh. Jak to zazwyczaj bywa, nie stosuje się jednej miary wobec wszystkich. W ostatecznym rozrachunku jednak mieszanie polityki i biznesu zwykle nie wychodzi nikomu na dobre.