W tym tygodniu Ministerstwo Cyfryzacji opublikowało nową wersję projektu ustawy o ochronie małoletnich przed dostępem do treści szkodliwych w internecie. Jej celem jest przede wszystkim ograniczenie kontaktu dzieci i młodzieży z pornografią w sieci.
W poprzedniej wersji tego aktu prawnego przewidywano, że to na dostawcach internetu ciążyć będzie obowiązek oceny, co jest treścią pornograficzną, a co nie, i blokować takie strony internetowe. Pomysł wywołał powszechny sprzeciw branży telko, ponieważ definicja treści pornograficznych budzi wątpliwości od dziesięcioleci i zahacza o ryzyko ograniczenia prawa do wypowiedzi, np. artystom.
W nowej wersji legislacji odpowiedzialność przeniesiono na administrację oraz jej agendy. Wniosek o wpis danego dostawcy do rejestru blokowanych zasobów wnosił będzie Prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Rejestr prowadzony będzie przez NASK (podobnie jak inne rejestry blokowanych domen internetowych), który również będzie mógł opiniować wnioski Prezesa UKE.
Pomimo tego korzystnego dla przedsiębiorców telekomunikacyjnych rozwiązania, nie będą oni wolni od nowego obowiązku: szacowania raz na 24 miesiące ryzyka udostępnienia małoletnim w swojej sieci treści szkodliwych.
Logika legislacji zakłada, że treści pornograficzne jako takie nie będą blokowane, tylko ograniczane małoletnim. W tym celu dostawca takich treści będzie miał obowiązek weryfikacji wieku użytkownika. Domena tego, kto z tego obowiązku się nie wywiąże, lub zrealizuje go w niewystarczającym stopniu ma trafić do blokowanego rejestru.
Ponieważ deklaracji użytkownika nie uważa się za wiarygodną metodę weryfikacji wieku, w projekcie ustawy mowa jest o sposobach pewniejszych, które jednak z pewnością wywołają dyskusję o prawo do anonimowości w sieci.