RSS: wstęgi poprzecinane, podwykonawcy giną

Jakim sukcesem było wybudowanie ponad 29 tys. km infrastruktury szerokopasmowej w ramach 14 projektów budowy regionalnych sieci szerokopasmowych, Ministerstwo Cyfryzacji chwaliło się kilka miesięcy temu. Są jednak i ciemniejsze strony tego przedsięwzięcia. I nie chodzi o to, że sieci te na razie są słabo zapełnione ruchem,  a ich oferta często nie znajduje wielkiego zainteresowania operatorów lokalnych.

Podtrzymuję swe zdanie, że przy determinacji zarządów firm będących operatorami infrastruktury i uwolnieniu ich z pewnych ograniczeń związanych z tym, że podlegają pewnym regulacjom unijnym, ten biznes ma szansę się obronić.  Moim zdaniem najsmutniejszym aspektem tych inwestycji jest fakt, że kilka z tych projektów pociągnęły za sobą liczne kłopoty finansowe i bankructwa podwykonawców, które w długim łańcuch inwestycyjnym uczestniczyły w tych projektach.

Najgłośniej jest o pikietach podwykonawców sieci regionalnej w województwie warmińsko-mazurskim, którzy urządzają je regularnie od kilku miesięcy przed Urzędem Marszałkowskim w Olsztynie. Szanse, że wiele wskórają nie wydają się zbyt wielkie. Województwo mówi, że już się rozliczyło, przekazując ostatnią ratę do depozytu sadowego. Główny wykonawca, spółka ORSS i jeden z głównych wykonawców (Hawe) do ugody z podwykonawcami, odmiennie od dwóch  innych  kluczowych podwykonawców TP Teltech i Alcatel-Lucent, nie są skorzy.

Kilkanaście firm, które nie dostały w sumie 13, 5 mln zł, zapewne kalkuje, ze łatwiej jest naciskać na urząd niż na głównego wykonawcę, bo dla samorządu czy polityków pikiety są mniej wygodne. I rzeczywiście przedstawiciele Urzędu Marszałkowskiego są już tym poirytowani, co słychać w wypowiedziach ich przedstawicieli, sugerujących, że poszkodowani protesty powinni urządzać albo przed Ministerstwem Cyfryzacji albo siedzibą Hawe.

Ostatnio zresztą od prezydenta Olsztyna dostali odmowę organizowania takiej piety z powodu złego jej uzasadnienia. Być może rzeczywiście, gdzieś nie dopełnili jakichś kwestii formalnych, ale takie odmowy rodzą od razu podejrzenia czy samorządowcy w Olsztynie nie próbują w jakiś sposób „uciszyć” naprzykrzających się ze swymi żądaniami firm.

Jednak warmińsko-mazurskie to nie jedyne województwo, gdzie są takie problemy. Kiedy w końcu marca opublikowaliśmy w telko.in artykuł „Jak podwykonawcy RSS-ów dostają lekcję kapitalizmu” skontaktował się z nami prezes Małopolskiej Sieci Szerokopasmowej, który zapewniał, że wbrew temu co napisaliśmy w tym tekście, w przypadku jego projektu, spółka reguluje terminowo swe zobowiązania finansowe. Te zapewnienia potraktowaliśmy z rezerwą, a kilka dni temu sam Hyperion, którego spółką zależną jest MSS, w ogłoszonym raporcie poinformował, że firma Expro dochodzi sądownie od Małopolskiej Sieci Szerokopasmowej i Telprojektu blisko 4,1 mln zł z tytułu prac wykonanych przy projekcie sieci regionalnej. I pozostawię to bez komentarza.

Oczywiście, jasne jest, że nie wszyscy z pokrzywdzonych podwykonawców zdecydują się udać do sądu. Kilka tygodni temu informowaliśmy, że firma FCA dogadała się z Hawe Budownictwo w sprawie rozliczenia projektu na Podkarpaciu.  Podwykonawca uznał, że lepiej dla niego będzie zrezygnować z części należnej mu kwoty niż walczyć sądownie wiele lat ze spółką, która ma kłopoty finansowe i nie wiadomo czy jeszcze będzie istnieć, gdy sprawa znajdzie finał sadowy.  W FCA ze śmiechem ponoć przyjęto tylko oficjalną wypowiedź prezesa ORSS, który stwierdził:  „sukces był możliwy dzięki wzajemnemu zrozumieniu, zachowaniu zasad partnerstwa stron i prowadzeniu rozmów bezpośrednio z Hawe Budownictwo oraz ORSS”. Niektórzy w FCA określili tę wypowiedź jako bezczelną, bo też w tym porozumieniu na pewno nie było żadnych „zasad partnerstwa”, a FCA po prostu wybrała w jej mniemaniu mniejsze zło.

W przypadku najmniejszych firm, kończy się to jeszcze gorzej niż jak dla  FCA.  Tak to przedstawił nam, jeden z właścicieli takich małych firm, realizującej zlecenie przy projekcie podkarpackiej sieci regionalnej:

„Prowadząc własną działalność byłem podwykonawcą, podwykonawcy itd. czyli ostatnim ogniwem w całym łańcuszku zleceń. I jak nietrudno się domyśleć również nie udało mi się wyegzekwować należnego mi wynagrodzenia. (…). Mój zleceniodawca w celu uzyskania ode mnie przekazania praw autorskich do dokumentacji podpisał ze mną porozumienie oraz przyjął odpowiednią fakturę po czym po dwóch dniach wystawił mi noty księgowe, obciążył karami i faktury nie uregulował. Sprawa skończyła się na chwilę obecną tak, że zleceniodawca twierdzi, że kary naliczył zgodnie z prawem (choć w ocenie mojej i mojego prawnika nie miał ku temu podstaw) a ja zostałem bez środków. Na prowadzenie batalii sądowej nie bardzo mogę sobie pozwolić ze względu na duże koszty z jakimi to się wiąże. I tak dla mnie przygoda z realizacją tak ważnych inwestycji się  skończyła”.

Oczywiście, byli też podwykonawcy, którzy źle skalkulowali swój biznes i do interesu dołożyli, jak np. Nanotel w Lubelskiem.  Nanotel liczył, że odbije sobie te straty na Podkarpaciu i Małopolsce, ale tam natknął się na problem nieregulowania należności.

Podobnie też bankrutująca firma Expando ze Szczecina, która był dużym podwykonawcą przy projektach sieci na Podkarpaciu i Mazowszu. Jej zarząd w przypadku Podkarpacia stawia sprawę uczciwie i mówi, że źle skalkulowali swe koszty i na projekcie wyjdą na minus (po otrzymaniu zaległej części wynagrodzenia). W przypadku Mazowsza, gdzie firma nie dostała milionów złotych od Koreańczyków, Expando czuje się oszukane.  W tym województwie nierozliczonych firm jest zresztą jeszcze ciągle dużo.

Swoją drogą projekt sieci regionalnej na Mazowszu okazuje się jednym z najdziwniejszych.  Sieć miała wystartować w kwietniu, ale jakość o tym cicho. Osoby zaangażowane w przeszłości w ten projekt mówią, ze jeśli nastąpi to jesienią będzie dobrze. Rozczarowanie jest tym większe, że oczekiwano jak to Koreańczycy pokażą profesjonalne podejście od inwestycji technologicznych. Tymczasem w projekcie IDM dominowały chaos i niezorganizowanie. I okazuje się te, że jeśli chodzi o rzetelne regulowanie zobowiązań finansowych jest u nich nie lepiej niż w Polsce.