Ministerstwo Cyfryzacji broni swego nowego pomysłu na blokowanie treści w sieci

Ministerstwo Cyfryzacji odniosło się do artykułu Dziennika Gazety Prawnej, w którym gazeta informuje o kontrowersyjnej procedurze blokowania treści w sieci, którą resort dodał do procedowanego projektu ustawy, która ma wdrażać unijne rozporządzenie – akt o usługach cyfrowych (DSA).  

Według Ministerstwa Cyfryzacji, przepis został wprowadzony po to, by chronić  użytkowników internetu. 

Resort przypomina, że akt o usługach cyfrowych koncentruje się na tworzeniu bezpieczniejszego środowiska internetowego dla użytkowników i firm cyfrowych oraz na ochronie praw podstawowych w przestrzeni cyfrowej.

Akt wprowadza nowe przepisy dotyczące m.in:

  • zwalczania nielegalnych treści w internecie, w tym nielegalnych towarów, usług i informacji, z pełnym poszanowaniem Karty praw podstawowych,
  • przeciwdziałania zagrożeniom społecznym w internecie,
  • przejrzystości w odniesieniu do platform internetowych i wzmocnienia nadzoru na Big Techami.

Według resortu, urzędowa cenzura (tj. blokowanie treści) może być pożyteczna, a wręcz niezbędna, bo obecnie nielegalne treści zamieszczane na platformach internetowych oceniane są wyłącznie przez te platformy i to one decydują o ich usunięciu bądź nie. Zmiany w prawie mają spowodować, że można będzie wnioskować o usunięcie nielegalnych treści w procedurze administracyjnej. Państwo ma chronić obywatela.

I wyjaśnia sens przepisu:

  • Proponowana procedura, w której prezes UKE wydaje nakazy blokowania treści naruszających dobra osobiste lub wypełniających znamiona czynu zabronionego, ma na celu ochronę praw jednostek.
  • Wolność słowa, choć kluczowa, nie może usprawiedliwiać działań, które naruszają prawa innych osób. Priorytetem jest zapobieganie czynom zabronionym i ochrona dóbr osobistych, niezależnie od tego, czy do naruszeń dochodzi w internecie, czy w świecie rzeczywistym.
  • Procedura skupia się wyłącznie na ocenie legalności danej treści, a nie na ustaleniu odpowiedzialności użytkownika, który ją opublikował. Jej celem jest ustalenie, czy treść jest niezgodna z prawem, a nie karanie autora.
  • Jednocześnie projekt przewiduje ochronę wolności słowa. W sytuacjach, gdy platforma internetowa błędnie usunie treści uznane za nielegalne, polski koordynator ds. usług cyfrowych będzie mógł wydać nakaz przywrócenia tych treści. Dzięki temu mechanizmowi wolność słowa zostanie odpowiednio zabezpieczona.

Odnosząc się natomiast do treści artykułu w DGP, resort argumentuje:

Teza DGP: Ministerstwo Cyfryzacji chce upoważnić Urząd Komunikacji Elektronicznej do wydawania nakazów blokowania treści w internecie w ekspresowym trybie i bez udziału sądu.
Odpowiedź:

  • Zgodnie z DSA państwo wdrażające musi wskazać jakiś urząd/instytucję na koordynatora realizacji przepisów aktu o usługach cyfrowych. W Polsce MC wyznaczyło do tego UKE. Stało się to w lutym 2024 r.
  • UKE to urząd administracji rządowej w dziedzinie rynku usług telekomunikacyjnych i pocztowych. Działa od 2006 r. i jego Prezesa wybiera Sejm na 6 lat kadencji.
  • Obecnie jest tak, że to sama platforma (np. Facebook) i ludzie tam zatrudnieni decydują, kiedy i czy w ogóle cokolwiek zostanie moderowane. Przepisy które zostały zaprojektowane mają rozszerzyć ten proces na sferę publiczną. Niezależny urząd (takim jest UKE), ma stworzyć strukturę, która będzie tym zarządzała i nie zostawi wszystkiego w rękach zagranicznych platform.
  • Celem przepisów jest zapewnienie sprawnego blokowania dostępu do nielegalnych treści. Projektując przepisy, uwzględniono potrzebę wprowadzenia w polskim prawie rozwiązań dostosowanych do współczesnych form komunikacji w internecie.
  • Dziennikarze wskazują na ekspresowy tryb w którym UKE ma wydawać decyzje. W ustawie tryb ten oznaczono od 2 do 21 dni. W obecnym stanie szybkiej komunikacji, de facto informacji klikanej/podawanej w czasie rzeczywistym to bardzo długo. Trzy tygodnie mogą oznaczać tryb, w którym informacja, która była podstawą wydania nakazu już nikogo nie będzie obchodziła. To argument raczej na obronę niż na sprzeciw.
  • W końcu sprawa braku odwołań sądowych. Nie jest prawdą, że decyzje UKE będą bez udziału sądu. Decyzje UKE będzie można zaskarżyć do sądu administracyjnego. Gdyby to sądy miały wypowiadać się w pierwszej kolejności i wydawać postanowienia, to łatwo wyobrazić sobie jak to wydłuży proces ze względu na możliwe olbrzymie ilości zgłoszeń.
  • Dziś np. CERT Polska w procedurze bez udziału sądu wpisuje na listę zastrzeżeń domeny internetowe, które uznane zostaną za szkodliwe. Procedura działa i wolność słowa nie jest w żaden sposób naruszana.
  • Podobnie dzieje się w przypadku realizacji przepisów wynikających z ustawy o zwalczaniu nadużyć w komunikacji elektronicznej. Od końca marca 2024 r. firmy telekomunikacyjne muszą blokować fałszywe SMS zgodnie ze wzorcem fałszywej wiadomości, którą przygotowuje CSIRT NASK. Czyli skanowane są wszystkie SMS-y, aby zawczasu zablokować fałszywe treści.
  • W obu przypadkach priorytetem jest sprawna i skuteczna ochrona obywatela w świecie postępującej cyfrowej rewolucji.

Druga teza z artykułu: Ministerstwo Cyfryzacji wprowadziło przepisy bez konsultacji:

Odpowiedź:

  • Ministerstwo Cyfryzacji przykłada szczególną uwagę do konsultacji społecznych i tak było również w tym przypadku.
  • Projekt ustawy konsultowany był kilkukrotnie. Pierwsza tura uzgodnień projektu trwała od 14 marca 2024 roku. Uwagi można było zgłaszać przez 30 dni. 26 kwietnia 2024 r. odbyła się konferencja uzgodnieniowa. Druga tura konsultacji trwała od 19 lipca do 9 sierpnia 2024 r. (21 dni).
  • To właśnie w wyniku zgłoszonych uwag przez stronę społeczną i przeprowadzeniu szczegółowych analiz oraz konsultacji stwierdzono, że w polskim prawie brakuje podstawy prawnej, która umożliwiałaby składanie wniosków o wydanie nakazu blokowania nielegalnej treści. W związku z tym uznano, że konieczne jest uregulowanie procedur wydawania nakazów w projekcie ustawy.
  • Bez odpowiednich przepisów w projekcie ustawy ochrona prawna polskich obywateli byłaby słabsza niż w innych krajach Unii Europejskiej. W praktyce oznacza to, że narzędzia przewidziane w Akcie o usługach cyfrowych – takie jak nakazy podjęcia działań przeciwko nielegalnym treściom – nie mogłyby być skutecznie stosowane przez polskie organy w celu ochrony obywateli.