W ostatnich dniach tematem medialnym numer jeden w Polsce są nominacje do nowego rządu. Na stanowisko ministra cyfryzacji, jak dobrze wiemy, wyznaczona została Anna Streżyńska, była prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Wybór ten spotkał się generalnie z przychylnym przyjęciem. I to zarówno mediów sprzyjających rządowi PiS, mediów neutralnych, czy wręcz niechętnych nowemu rządowi.
I to z pewnością dobrze świadczy o dorobku przyszłej minister cyfryzacji. Procentuje też jej otwartość na media i talent w tym zakresie. Krytyków jej działań w przeszłości nigdy bowiem nie brakowało. I chyba każdy z dziennikarzy, poruszających się w branży telekomunikacyjnej, z często bardzo ostrymi ocenami byłej prezes UKE musiał się zetknąć. Czy zawsze były to niesprawiedliwe, nieuczciwe i nieuzasadnione opinie? Wiadomo, że gdy się komuś nadepnie na odcisk tak bywa. Nie jest też tak, że Anna Streżyńska, była jak król Midas i wszystko, czego się dotknęła zamieniało się w złoto. Ale należy zapisać jej na plus, że zazwyczaj umiejętnie potrafiła z tego wybrnąć. Bo też nie robi błędów tylko ten, co nic nie robi w ogóle.
Nie jest to jednak miejsce na podsumowywanie dorobku byłej prezes UKE. Warto natomiast zwrócić uwagę, że w ministerstwie cyfryzacji Anna Streżyńska będzie zajmowała się nie tylko telekomunikacją, ale zakres jej zadań będzie znacznie szerszy. Mimo że resort, którym pokieruje zostanie okrojony o część administracyjną. Być może nawet telekomunikacja nie będzie tą dziedziną, której najwięcej czasu będzie poświęcać przyszła minister cyfryzacji.
Stan infrastruktury telekomunikacyjnej w Polsce w ostatnich latach bowiem mocno się poprawił. Owszem, szybkich sieci dostępowych w wielu miejscach brakuje i trzeba zadbać o jak najlepsze wykorzystanie na to środków z Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa, czy szansy, jakie stwarza rozdysponowanie częstotliwości LTE. W założeniach powinniśmy też dążyć od wypełniania Europejskiej Agendy Cyfrowej i tu ciekawe, jak do tego podejdzie Anna Streżyńska, która w przeszłości niejednokrotnie krytycznie wypowiadała się o polityce Komisji Europejskiej.
O wiele gorzej, niż stan infrastruktury telekomunikacyjnej wygląda jednak obecny obraz polskiej e-administracji. Mimo dużych nakładów finansowych na ten cel, projekty przeważnie idą źle. Czy nowa minister będzie w stanie "nauczyć" urzędy, by wdrażały takie projekty efektywniej?
Z punktu widzenia gospodarczego jeszcze ważniejszym wyzwaniem może okazać się przygotowanie polskich firm do konkurencji na Jednolitym Rynku Cyfrowym, jaki ma powstać ma na terenie UE. Dziś szczególnie małe i średnie polskie przedsiębiorstwa odstają w tym względzie od podobnych firm w UE. Z danych Komisji Europejskiej wynika, że internet do wymiany informacji wykorzystuje 22 proc. tego typu firm w Polsce, podczas gdy średnia w UE to 31 proc. Inne porównanie – jedynie 9,3 proc. MSP w Polsce prowadzi handel w sieci (w UE – 15 proc.). Jak zachęcić polskie firmy do wykorzystywania w większym stopniu narzędzi cyfrowych?
Kolejna kwestia, to Program "Cyfrowa Szkoła". Choć o tym specjalnie głośno się nie mówiło, wiadomo, że pilotaż (do 400 szkół podstawowych trafił nowoczesny sprzęt komputerowy) tego programu nie dał oczekiwanych rezultatów. Po prostu okazało się, że wstawienie nowoczesnego sprzętu do szkół to za mało, by podnieść kompetencje uczniów. Niezbędne jest także, aby nauczyciele mieli jasno sprecyzowaną wizję wykorzystania technologii informacyjno-komunikacyjnych w dydaktyce. A tego zabrakło w pilotażu. To zapewne głównie zadanie dla resortu edukacji, ale współpraca z ministerstwem cyfryzacji wydaje się być niezbędna.
Ministerstwo cyfryzacji nie jest na pewno resortem z pierwszej linii w nowym rządzie, ale problemy, którymi powinno zająć są całkiem realne i nie dotyczą tylko telekomunikacji. Zobaczymy, jak się w tym odnajdzie nowa pani minister.