Nic na wiarę, więc z dystansem odnosiłem do wszelkich enuncjacji stron konfliktu o Hawe tj. zarządu spółki i jej głównych wierzycieli. Każda z nich bije swoją pianę. Dopiero lektura sprawozdania rocznego 2017 r. Hawe Telekom – jedynego coś wartego aktywa grupy – pozwoliło mi na wyrobienie sobie – lepszej lub gorszej – ale w miarę jednoznacznej opinii.
Przede wszystkim rozumiem teraz, że mrzonką jest zaspokojenie wierzytelności grupy ze sprzedaży spółki lub jej majątku. Dzisiaj nikt nie kupi Hawe za 120 mln zł, bo z realnych wyników spółki nie wynika, by była warta choć połowę tej kwoty. Poziom ryzyka, jakim dzisiaj jest inwestycja w spółkę, jeszcze bardziej obniża jej wartość. Sprzedaż majątku w procesie upadłościowym, to kolejny sposób na redukcję wartości aktywów, choć z drugiej strony dużo bezpieczniejsze dla nabywcy.
Według mnie, w sprzyjających warunkach (których dzisiaj nie ma) Hawe Telekom mogłoby zostać wycenione na maksymalnie 30-40 mln zł, gdyby sprzedawać cały podmiot. Sprzedaż majątku z licytacji, to znacznie mniej. A długów jest przeszło 120 mln zł.
Trudno mi uwierzyć, że w Agencji Rozwoju Przemysłu nie zdają sobie z tego sprawy. Raczej brak tam odważnego, który powiedziałby to głośno, wyciągnął wnioski i był gotów zamknąć sprawę, spisując na straty 70-80 proc. należności Agencji od Hawe. ARP jest wszak instytucją publiczną, silnie uzależnioną od polityki (jej niedawny prezes, jeden z założycieli Fundacji Republikańskiej, jest dzisiaj szefem KGHM Polska Miedź; obecny prezes Agencji, to były szef gabinetu politycznego Mateusza Morawieckiego). W takich instytucjach lepiej nie podejmować zbyt odważnych decyzji. Lepiej poczekać.
Paradoksalnie, rzeczywiście propozycja zarządu Hawe, by dać spółce wyjść na prostą, to lepsza szansa na ukontentowanie wierzycieli niż upadłość likwidacyjna. Raport Hawe Telekom za zeszły rok sugeruje, że spółka potrafi generować gotówkę i poprawiać wynik. Cały problem polega na tym, że nie ma żadnej pewności, że ten potencjał rzeczywiście posłuży spłacie długów grupy, a nie partykularnym korzyściom jej decydentów. Hawe Telekom nie ma wystarczającego zaufania i kwita. Tyle tylko, żeby robić mało ryzykowne bieżące interesy. Ale nie na tyle, aby wejść w długoletnie, strategiczne porozumienie.
Kolejnym paradoksem jest to, iż zarząd Hawe i jego główny adwersarz, czyli ARP doskonale wspierają się w zachowaniu status quo – w trwaniu spółki, które koniec końców i tak zakończy się jej upadłością. Bez zrzucenia długów poprawa efektywności finansowej i operacyjnej na dłuższą metę nie pomoże.
Fajnie, gdyby znalazł się jakiś doświadczony i znany na rynku menedżer, który miałby widzimisię wyprowadzenia spółki na prostą. Może zainwestował w nią jakieś swoje pieniądze...? Takiemu wierzyciele może daliby jeszcze kredyt zaufania a spółce kilka lat oddechu.
W przeciwnym razie jedyne co można zrobić, to sprzedać majątek spółki w procesie upadłościowym i zakończyć na zawsze historię Hawe Telekom. Bo w aktualnej konstelacji żadnego konstruktywnego układu nie będzie.
Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.