Dla obszarów 2-3 tys. HP odsetek aktualnej kontraktacji wynosi 41 proc., dla obszarów 3-4 tys. – 56 proc., by dla obszarów 4-5 tys. spaść znowu do ledwie 36 proc. Oczywiste, iż nie tylko sama liczba gospodarstw do podłączenia decydowała o atrakcyjności obszaru.
Wedle informacji, jakie pod koniec maja otrzymaliśmy od CPPC, w tym okresie wciąż ważne umowy na dofinansowanie KPO/FERC łączyły centrum z 70 różnymi przedsiębiorcami. Nawet gdyby wyeliminować spośród nich Orange, Nexerą oraz PŚO, trudno uznać by je za jednorodną grupę „małych i średnich firm”. Pośród nich jest bowiem łódzka Toya o przychodach przekraczających 200 mln zł rocznie, czy wielkopolski Asta-NET, którego wpływy zbliżają się do 100 mln zł. Za małe podmioty trudno uznać także spółki z grupy Fixmap (IT4, Liquid Systems), których właściciel jest w stanie wyemitować dług o wartości prawie 400 mln zł.
Wielu inwestorów KPO jest jednak o rzędy wielkości mniejsza. Trudno dokonać dokładnej analizy, ponieważ niektóre firmy w ogóle nie publikują danych finansowych. W przypadku innych zaś w grę wchodzą związki kapitałowe z innymi podmiotami, tudzież wsparcie działalności telekomunikacyjnej z innej działalności właścicieli. W ramach możliwego do realizacji przeglądu nie natrafiliśmy jednak pośród dotychczasowych inwestorów KPO na podmioty, których roczne przychody nie wynosiłyby co najmniej „kilku milionów złotych” (poczynając od 2-3 mln zł).
W KPO największa spośród „małych i średnich operatorów” – Toya – realizuje cztery projekty (licząc z zależnym Fiberlinkiem) o wartości 122 mln zł, podczas gdy kilkunastokrotnie mniejszy od niej przychodowo Zicom zdecydował się na pięć obszarów oraz inwestycje o wartości 168 mln zł. Trzeba doliczyć jeszcze dwa projekty Toyi i jeden projekt Zicomu w ramach FERC, co jednak nie zaburza powyżej proporcji.
Można jeszcze dodać, że firma E-cho deklaruje w KPO realizację inwestycji o wartości prawie 120 mln zł, PPHU Jan Koper inwestycje o wartości ponad 90 mln zł, a Czarnet inwestycje o wartości ponad 60 mln zł (inna sprawa, jaki będzie finał tych projektów).
Gdyby zestawić dotychczasowych uczestników 1. konkursu POPC (33 podmioty) z uczestnikami 1. i 2. naboru KPO z segmentu lokalnych operatorów, nie widać wielkich różnic, co do wielkości i potencjału (chociaż granulacja w 1.POPC była duża). W 2015 zainteresowanych konkursem MŚP było zdecydowanie mniej. W liczba bezwzględnych o połowę od czego trzeba jeszcze odjąć pojawiające się wówczas w konkursach firmy stricte inwestycyjne, budowlane oraz dostawców sprzętu.
Warto zaznaczyć, że czterech beneficjentów „małego” POPC (PPHU Jan Koper, ITV Media, Spidernet, E-cho) brało potem udział w „dużych” naborach KPO. W ciągu kilku lat przeskoczyli do wyższej ligi uczestników programów publicznych. Trudno ocenić, czy teraz – dzięki poluzowaniu zasad 3.KPO oraz obniżeniu bariery wejścia – pojawią się jacyś nowi zainteresowani dotacjami na budowę sieci ISP.
Dla nas z wniosek jest taki, że o gotowości do udziału w publicznych programach decyduje nie tylko finansowa wyporność przedsiębiorcy, ale także jego strategii i wizja rozwoju działalności. Zakładamy zatem, że jeżeli nawet warunki 3. konkursu KPO okażą się bardziej przystępne dla mniejszych podmiotów, to proporcja zainteresowania udziałem będzie podobna jak w dwóch poprzednich konkursach. Wybiórczo więc wezmą w nim udział najwięksi i średni uczestnicy dwóch poprzednich naborów, być może na dodatkowo wyznaczone obszary zdecydują się także mniejsze firmy z tego grona. Prawdopodobne jest zainteresowanie firm, które chciałyby się rozwijać poprzez budowę dotowanych sieci, ale dotychczas proponowane projekty były dla nich zbyt duże. Zainteresowanie to będzie jednak adekwatne do ogólnej gotowości ISP do udziału w programach publicznych. Czyli umiarkowane.
Czytaj także: Czy 3. konkurs KPO będzie sukcesem?