Trzeba się spieszyć i rozważać alternatywne możliwości, ale też pogodzić się z utratą znaczącej części środków z KPO i FERC. Przynajmniej pogodzić, że nie pójdą na budowę szerokopasmowego dostępu w Polsce.
Dziennikarski przywilej pozwala mi dorzucić jeszcze kilka komentarzy do środowej debaty. W debacie prowadzącemu wypada się ograniczać i oddać głos gościom. Teraz mogę sobie pofolgować. Moja podstawowa refleksja i przeczucie są takie, że nie ma już sposobu na zatrzymanie w telko znaczącej części „nadwyżek” pozostałych w KPO i FERC, i że środki te bezpowrotnie pójdą gdzie indziej.
– Dobra, niech nie gadają i nie robią dymu, dajmy im jeszcze jeden konkurs. Wezmą może kilkaset baniek i temat będzie można zamknąć. Reszta już pójdzie na bezpieczeństwo – taka, moim zdaniem, myśl krąży po stronie administracji publicznej. I ja się tej myśli wcale nie dziwię.
Żadne zmiany w warunkach konkursów w magiczny sposób nie spowodują kontraktacji wszystkich środków i podłączenie zaplanowanych 2 mln adresów do sieci. Nie ma po temu ani sił wykonawczych (w zadanym czasie) i nie ma po prostu motywacji. W ciągu ostatnich kilku lat wybudowano w Polsce blisko 2 mln nowych podłączeń – z których korzysta może kilkaset tysięcy użytkowników. Niejeden właściciel lokalnej firmy rył przez kilka lat nosem, by dopiąć swój projekt. Prywatni inwestorzy wyłożyli miliardy i nie muszą być zachwyceni efektami. Rynek jest wydrenowany z sił, a na owoce trzeba jeszcze poczekać. Wobec powyższego wszystko inne jest wtórne.
Zwiększenia dofinansowania, zniesienie obowiązku podłączenia 100 proc. adresów na obszarze wsparcia, waloryzacja stawek hurtowych, dopuszczenie radia, zgoda na modernizację mobilnego backhaulu czy doinwestowania bezpieczeństwa sieciowego... to wszystko ma potencjał na zwiększenie kontraktacji środków, ale niczego radykalnie nie zmieni. Rynek generuje pomysł za pomysłem, co jednak wcale nie znaczy… że z tych pomysłów skorzysta. W interesie rynku jest walka o jak najszersze możliwości, po które ostatecznie sięgnie lub nie sięgnie. Bardzo wymownym przykładem była walka o środki na dostęp mobilny w POPC.
Dlatego pieniądze muszą być i będę przekierowane gdzie indziej. Najpewniej na bezpieczeństwo, bo gołym okiem widać, że się przygotowujemy do konfliktu z Rosją. Być może na cyberbezpieczeństwo (na czym telekomunikacja też może skorzystać), a może na radary dalekiego zasięgu i pociski manewrujące. Na to, co można na spokojnie kupić w ciągu 2 lat, jakie pozostały do realizacji KPO.
Jeżeli chodzi o KPO/FERC, to 9 mld zł na budowę szerokopasmowego dostępu okazało się zbyt wielkim kąskiem dla rynku, który dopiero co pochłonął przeszło 5 mld zł i sapie z przejedzenia. Wiele białych plam uda się wypełnić, ale reszta będzie musiała poczekać na inne projekty pomocowe, bądź na rutynowy wysiłek inwestycyjny operatorów.
Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.