Do Parlamentu trafił wniosek podpisany przez premier Beatę Szydło o odwołanie przez Sejm (za zgodą Senatu) Magdaleny Gaj ze stanowiska PrezesaUrzędu Komunikacji Elektronicznej.
Ma to związek ze złożoną przez nią w ubiegłym tygodniu rezygnacją ze stanowiska, co oznacza, że swą kadencję w UKE skończyć może przed jej upływem w styczniu 2017 r.
Wniosek premier został skierowany do rozpatrzenia przez Komisję Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii. Biorąc pod uwagę układ sił w Parlamencie oraz fakt złożenia rezygnacji, trudno sądzić, że wniosek zostanie odrzucony.
Magdalena Gaj jest szefową UKE od lutego 2012 r. Z urzędem była związana już wcześniej. W 2001 r. rozpoczęła pracę w Urzędzie Regulacji Telekomunikacji przekształconym później w Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty, a następnie w Urząd Komunikacji Elektronicznej, gdzie w imieniu regulatora prowadziła sprawy sądowe.
Od 2005 r. była dyrektorem Departamentu Prawnego w UKE. Od 2009 r. Magdalena Gaj sprawowała stanowisko podsekretarza stanu w Ministerstwie Infrastruktury. W 2011 r. została wiceministrem w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji, skąd znów trafiła do UKE na stanowisko prezesa.
Magdalena Gaj jest absolwentką wydziału Prawa na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.
O tym, że niebawem odejdzie ze stanowika prezesa UKE mówiła w ubiegłym tygodniu w wywiadzie dla tygodnika wSieci. – Od 15 lat pracuję w administracji, od dziewięciu lat sprawuję wysokie funkcje publiczne. Mam poczucie dobrze wykonanego zadania. Teraz chcę przewartościować swoje życie: więcej czasu spędzać z córką i mężem, krócej pracować. Wszystkim się wydaje, że w budżetówce pracuje się od 8.00 do 16.00, a to nieprawda. Często wychodzę po 21.00. A jeszcze przed snem analizuję każdą swoją decyzję, bo mam świadomość, jak jest ważna dla rynku i każdego Kowalskiego – mówiła Magdalena Gaj.
Następcą Magdaleny Gaj najprawdopodobniej będzie Krzysztof Dyl, obecny zastępca prezesa UKE. Pełnił już wcześniej tę funkcję w latach 2006-2011.