Lokalni ISP dyskutują, jak radzić sobie z presją inflacji i regulacji

Wydaje się, że na razie operatorzy nie są jeszcze gotowi na tak dość radykalne rozwiązanie. Przyczyną jest oczywiście duża rynkowa konkurencja, nawet jeśli nie ze strony innych telekomów oferujących internet światłowodowy, to ze strony sieci mobilnych. Nie wiadomo wszak jeszcze, jak klienci zareagują na wprowadzenie 5G.

Konrad Baranowski z Koby (z lewej) i Łukasz Bazański z itB Legal dyskutowali, czy da się podnieść ceny za usługi internetowe
(Źr. MiŚTOT)

Konrad Baranowski, właściciel firmy Koba z Białegostoku jednego z największych w Polsce operatorów lokalnych przyznał, że określa swe ceny regionalnie. Są lokalizacje, np. w Białymstoku, gdzie usługę 100 Mb/ Koba wycenia na 19 zł, bo konkuruje wieloma innymi dostawcami internetu, ale w innych miejscach za tę samą usługę klienci płacą też 60 zł.

– W naszej strategii stosujemy cenniki regionalne i w polityce cenowej bardziej dziś patrzymy na mapę niż na produkt – mówił Konrad Baranowski.

Jak zauważył zasada jest prosta – im dalej od dużych aglomeracji i miast, tym działać można bardziej racjonalnie i naliczyć ceny, które zapewnią przyzwoity ARPU (średni przychód od klienta). Tam zaś, gdzie pojawiają się sieci nakładkowe, to wskaźnik ten spada.

Łukasz Bazański uczulał ISP, że podniesie ceny za świadczone usługi telekomunikacyjne w świetle orzecznictwa UOKiK (np. sprawa Vectry) nie jest łatwe, a w przypadku umów terminowych praktycznie niemożliwe.

– W przypadku umów na czas nieokreślony należy stosować tzw. klauzule modyfikacyjne i określić tam w jakich przypadkach operator może wprowadzić waloryzacje cennika świadczonych usług. Problem może być w tym, że nie wszystko da się przewidzieć. Wprowadzając umowy z nową cena, tę stara trzeba najpierw wypowiedzieć z określonym terminem. To zaś też może sprawić, że niektórzy klienci zrezygnują z usług – mówił Łukasz Bazański.

Tomasz Opolski, zastępca dyrektora Departamentu Telekomunikacji w KPRM zwrócił uwagę że wojna cenowa nie służy także klientom, ale dziś dla tych ostatnich liczy się ta też serwis czy poziom obsługi klienta.

–  Podnoszenie cen zostawia zły efekt PR-owy, co chętnie wykorzysta konkurencja. Dlatego stosujemy wiele cenników dla różnych obszarów. W tej chwili margines marży jest jednak tak niski, że operatorom może grozić zapaść inwestycyjna, co odbije się na jakości usług – przestrzegał Konrad Baranowski.

Przeciw prawnej dyskryminacji małych

Na konferencji w Janowie Podlaskim poruszana była kwestia opłat za zajęcie pasa drogowego. Od ponad dwóch lat obowiązują niższe stawki w odniesieniu do obiektów i urządzeń infrastruktury telekomunikacyjnej. Zgodnie z prawem za zajęcie pasa drogowego dróg publicznych, w celu umieszczenia w nim urządzeń infrastruktury technicznej niezwiązanych z potrzebami zarządzania drogami lub potrzebami ruchu drogowego, samorządy mają prawo pobierać opłatę „będącą iloczynem liczby metrów kwadratowych powierzchni pasa drogowego zajętej przez rzut poziomy urządzenia i stawki opłaty za zajęcie 1m2 pasa drogowego pobieranej za każdy rok umieszczenia urządzenia w pasie drogowym”. I od końca 2029 r. nie mogą być on wyższe niż 20 zł za m2 rocznie. Problem w tym, że przepis ten dotyczy inwestycji zrealizowanych po 25 października 2019 r.

Tymczasem wielu lokalnych operatorów budowało sieci przed tą datą, np. w ramach inwestycji unijnych z 8.4 POIG. Program 1.1 POPC uprzywilejowywał duże telekomy, a inwestycje przez nie realizowane objęte są niższymi stawkami za pas drogowy.

– Tak więc bez wątpienia obecny stan prawny, dyskryminuje małe i średnie podmioty – przekonywał w Janowie Podlaskim Karol Skupień, prezes KIKE.

Co więcej, kiedy operatorzy zaczęli kierować takie sprawy do sądów i otrzymywać pozytywne rozstrzygnięcie, wmieszał się Departament Telekomunikacji w KPRM, który zaczął uspokajać samorządy, że obniżenie opłat za zajęcie pasa drogowego na cele telekomunikacyjne co do zasady dotyczy tylko nowo realizowanych inwestycji. Zapowiedział zmianę w art. 40 ustawy o drogach publicznych – w kierunku niestosowania do opłat za zajęcie pasa drogowego, które ustalone zostały przed nowelizacją z 2019 r., niższych wysokości stawek (wyłączając  możliwość powołania się na art. 155 kodeksu postępowania administracyjnego). I tak się stało.

– Nigdy nie spodziewałem się, że o słuszne postulaty naszego środowiska będę musiał walczyć z własnym ministrem – mówi Karol Skupień.

Kolejną sprawą, na którą wskazują KIKE jeśli chodzi o opłaty za pas drogowy jest uprzywilejowana pozycja Orange Polska, która nie musi nic płacić z tego tytułu za dużą część swej infrastruktury, co wynika z zaszłości historycznych.

–  Sprawę tę skierowaliśmy do Rzecznika Małych i Średnich Firm. Ten nie miał żadnych wątpliwości, co do tego, że to jawna dyskryminacja małych i średnich operatorów – podkreśla Karol Skupień.

Czy więcej państwa w telekomunikacji oznacza mniej miejsca dla ISP?

KIKE z niepokojem przygląda się także nowelizacji ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa (KSC), która ma powołać do życia operatora strategicznej sieci bezpieczeństwa (OSSB). Wśród klientów obowiązkowych OSSB będą Ministerstwo Obrony Narodowej, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Izba wraca jednak uwagę na szeroki zakres klientów fakultatywnych, których docelowo może objąć obsługą OSSB. A należą do nich m.in. jst i różnego rodzaju urzędy. Dziś wiele usług często świadczą tym podmiotom lokalni przedsiębiorcy telekomunikacyjni. Czy to oznacza, że ci ostatni stracą klientów? Michał Szczęsny z Exatela w Janowie Polski, uspokajał środowisko ISP, że sieć OSSB nie będzie powstawać od nowa i Exatel, typowany do roli jej operatora, przewiduje duży zakres współpracy hurtowej przy budowie sieci, która ma zapewniać bezpieczeństwo polskiej administracji rządowej i lokalnej. Przekonywał on, że to duża szansa dla lokalnych ISP.