Komisja Europejska zgodziła się w czwartek na przejęcie belgijskiego operatora komórkowego BASE przez grupę Liberty Global. Postawiła jednak warunki, które – zdaniem KE – mają pozwolić na zachowanie konkurencji w Belgii.
– Musimy mieć pewność, że połączenie Liberty Global z BASE nie spowoduje odwrócenia trwającego od kilku lat spadkowego trendu cen usług komórkowych w Belgii. Aby utrzymać zdrową konkurencję na belgijskim rynku komórkowym Liberty Global i BASE sprzedadzą częśc swoich klientów nowemu wirtualnemu operatorowi komórkowemu – oświadczyła Margrethe Vestager, komisarz odpowiedzialna za konkurencję.
Ogłoszona w 20 kwietnia 2015 r. transakcja przejęcia kontrolowanego przez holenderski KPN BASE przez wchodzącego w skład grupy Liberty Global belgijskiego operatora kablowego Telenet ma wartość 1,325 mld euro. Komisja analizowała ją od sierpnia i w październiku zdecydowała, że musi przeprowadzić dogłębne analizy.
Obawy KE związane były z tym, że po przejęciu BASE grupa Liberty Global będzie mogła ograniczać konkurencję oferując klientom pakiety usług stacjonarnych i mobilnych. Jednocześnie spadnie presja na ceny na rynku mobilnym, bo należący do Telenet MVNO (w końcu września 2015 r. obsługiwał 977 tys. kart SIM) zostanie wchłonięty przez BASE.
Aby temu zapobiec, BASE ma sprzedać akcje Mobile Vikings nadawcy radiowemu i telewizyjnemu Medialaan (zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami Medialaan przejmie też udziały od założycieli Mobile Vikings; MVNO obsługuje ok. 240 tys. SIM). Ponadto MVNO Medialaan przejmie klientów marki JIM Mobile (obsługuje ok. 200 tys. SIM), której właścicielem jest BASE. Dodatkowo grupa Liberty Global zagwarantuje MVNO Medialaan dostęp do sieci BASE, dzięki czemu będzie mógł on działać w modelu pełnego MVNO.
W Belgii poza trzema infrastrukturalnymi operatorami komórkowymi – Proximus, BASE i Mobistar – działa także 42 MVNO, z których liczy się pięciu: Telenet, Lycamobile, Ortel Mobile, JIM Mobile i Mobile Vikings. W końcu września 2015 r. MVNO obsługiwali oni w sumie 2,94 mln SIM, z czego 84 proc. przypadało na pięciu największych.