Łatwiej się śmiać z Kraśnika niż z Gdańska

Z Gdańska nie śmiano się w sieci tak jak z Kraśnika, gdy wiceprezydent tego miasta (w piśmie do dyrektorów szkół) dała do zrozumienia, że nadajniki 5G mogą szkodzić zdrowiu uczniów i najlepiej ich się pozbyć. Słabe wyjaśnienie, że chodzi o fotowoltaikę uznano za wiarygodne. Łatwiej przypiąć łatkę obskurantyzmu mieszkańcom małego miasta w Polsce Wschodniej niż płynących głównym nurtem włodarzom metropolii.

 
 

Rok temu w mediach całej Polski było głośno o Kraśniku, gdzie radni przyjęli uchwałę ustanawiającą miasto strefą wolną od technologii 5G a szkoły nawet od WiFi. W sieci natychmiast pojawiły się tysiące memów i dowcipów pokazujących miasto jako zaścianek i ciemnogród, np. zdjęcie dziecka z liczydłem z podpisem „lekcja informatyki w Kraśniku”. Ostatecznie dość szybko Rada Miasta anulowała decyzję, ale jak przyznawał burmistrz przez sprawę 5G Kraśnik ucierpiał wizerunkowo.

Kraśnik był łatwym celem żartów, bo wiadomo – to przecież Wschodnia Polska, która wielu osobom ciągle kojarzy się z zacofaniem i obskurantyzmem. W dodatku wcześniej radni Kraśnika przyjęli uchwałę anty-LGBT. W sumie więc jeśli się nadarzyła okazja, by miastu dołożyć w sieci, to hajda na Soplicę!

Zapewne wiele osób, przeciwników technologii 5G, utożsamia z niedokształconymi osobnikami, podatnymi na teorie spiskowe, którzy nie chcą przyjąć do wiadomości wyników badań naukowych. Łatwo za to dają wiarę fake newsom, które mogą znaleźć w sieci. Pismo, które rozesłała do gdańskich szkół zastępczyni Prezydent Gdańska, zakazujące dyrektorom  placówek oświatowych podpisywania lub  przedłużenia umów na umieszczanie BTS-ów na dachach szkół (ze względu na wpływ tych instalacji na zdrowie uczniów),  pokazują, że taki obraz przeciwnika 5G oddaje co najwyżej połowę prawdy.  Ostatecznie – zapewne legitymująca się dyplomem dobrej uczelni – wiceprezydent Gdańska użyła argumentu „niejednoznaczności badań naukowych”.

Oczywiście w sieci z Gdańska nie śmiano się tak jak z Kraśnika, bo włodarze nadmorskiej metropolii płyną w głównym nurcie tego, co uważane jest za nowoczesne i w dobrym tonie. Urząd miasta szybko uświadomił sobie wpadkę i wyjaśnił, że dachy w szkołach chce wykorzystać na instalacje fotowoltaiczne, więc BTS-y powinny zniknąć.

– Od zakazu stacji na dachach szkół (bo zdrowie dzieci) po inwentaryzację powierzchni (bo fotowoltaika) droga daleka. Szkoda, że nie ma bardziej stanowczego dementi słów o badaniach, bo to się będzie teraz Gdańskowi długo odbijać czkawką – skomentował Witold Tomaszewski, rzecznik UKE.

Nie sądzę, aby w tym ostatnim miał rację – bo już tak jest, że jednym wybacza się łatwo, a innym nie wybacza się nigdy. Tłumaczenia od jednych przyjmuje się za dobrą monetę, na podobne od innych patrzy się podejrzliwie. Wyjaśnienie władz Gdańska – choć słabe – dla wielu załatwia sprawę (bo przecież Gdańsk jest OK). Gdyby w ten sposób tłumaczył się Kraśnik, to co innego. Tam radni musieli się przyznać i pokajać, że zostali zmanipulowani (a to można odczytać – byli niedouczeni).

Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt relacji protestów przeciwko instalacjom sieci komórkowych i przeciwko 5G. Ich organizatorzy zazwyczaj cieszą się przychylnością dziennikarzy lokalnych mediów. Rzadko jest to wyrażone wprost, ale, czytając taki materiał, łatwo wyczuć po czyjej stronie jest autor  – oczywiście mieszkańców, na których krzywdzie chcą żerować telekomunikacyjni krwiopijcy. Nie jest to oczywiście regułą. Ostatnio np. portal w Nowym Sączu postanowił sprawdzić, czy rzeczywiście ceny nieruchomości w pobliżu wież telekomunikacyjnych tracą na wartości, a taki argument prawie zawsze pada ze strony protestujących. Sądczczanin.info postanowił to zweryfikować, a wynik był niejednoznaczny. Ważne jednak, że tam dziennikarze dobrze wykonali swoja robotę, co niekoniecznie podobało się organizatorkom protestu.

Słuszne więc założenie przyjął Instytut Łączności dla kampanii, która ma zmniejszyć skalę niechęci  do wież i 5G, że na pierwszy ogień działań edukacyjnych pójdą samorządowcy a potem dziennikarze lokalni. Kampania jeszcze efektów co prawda nie przynosi – jak to pokazuje przykład Gdańska, czy regularne relacje z protestów w mediach lokalnych. Co prawda kampania IŁ wystartowała niedawno, bo przed wakacjami. Ma się zakończyć w 2023 r. i może stanie się cud.  Problem bowiem w tym, że duża grupa przeciwników 5G i wież argumentów niezgodnych z ich poglądami słuchać nie chce. Nawet jeśli ktoś jest samorządowcem lub dziennikarzem.

Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.