Mniejszościowi akcjonariusze Orange Belgique kwestionują wycenę wartości operatora przeprowadzoną przez bank Degroof Petercam na zlecenie ogłaszającej wezwanie na 100 proc. akcji belgijskiego telekomu grupy Orange – donosi belgijski dziennik biznesowy „L’Echo”.
Dziennik pisze, że słychać gniew mniejszościowych akcjonariuszy, którzy uważają że oferowane przez grupę Orange w wezwaniu 22 euro za akcję Orange Belgique to dwa razy za mało. Twierdzą, że Degroof Petercam wyceniając spółkę zawyżał koszty i niedoszacowywał potencjał wzrostu.
Twarzą buntu inwestorów mniejszościowych jest firma inwestycyjna Polygon Global Partners, która ma 5,29 proc. akcji belgijskiego operatora. Taki udział wystarcza, by – jak pisze dziennik – „włożyć kije w koła grupy Orange” i nie tylko zablokować możliwość posiadania przez nią 100 proc. akcji Orange Belgique, ale także uniemożliwić wycofanie akcji spółki z giełdy poprzez przymusowy wykup. Mniejszościowi akcjonariusze nie wykluczają też skierowania sprawy do sądu.
Polygon Global Partners analizując biznesplan Orange Belgique uważa, że od wartości spółki nie należy odejmować umów z MVNO Mobile Vikings i z tego powodu do wyceny dodaje 4,2 euro na aukcję. Inwestor uważa, że koszty zakupu w przyszłej aukcji częstotliwości 5G uwzględnione w wycenie mają zbyt dużą wagę. Po korekcie można dodać 4,7 euro. Kolejne 8 euro to wyższa wycena wież telekomunikacyjnych. Poza tym z wyceny należy wykluczyć koszty wykorzystywania marki Orange, co pozwoli zwiększyć wycenę o 5,4 euro.
Według gazety, grupa Orange nie zamierza zmieniać ceny. Jak pisze dziennik, „grupa uważa, że jej oferta pozwoli akcjonariuszom »spieniężyć swoje udziały na atrakcyjnych warunkach«”.