Czy budowa regionalnych sieci szerokopasmowych w Polsce Wschodniej, na które skierowano olbrzymie środki miała sens?
Gdy ponad dekadę temu przygotowywano się do tych projektów, a liczne firmy wykonawcze, dostawcy sprzętu, kandydaci na operatorów infrastruktury liczyli na lukratywne kontrakty, zdecydowanie przeważały opinie, że to inwestycja fundamentalna do zwiększania dostępności szybkiej sieci, z którą w tamtych latach na tzw. ścianie wschodniej rzeczywiście było źle. Plan był taki, że w następnej perspektywie finansowej na bazie RSS-ów będą budowane sieci ostatniej mili (a więc z POPC). Tyle teoria.
Czytając wnioski z opublikowanego w tym tygodniu raportu Najwyższej Izby Kontroli o wykorzystaniu zasobów RSS na Podlasiu, trudno uniknąć stwierdzenia, że była to inwestycja chybiona i zbędna. Bo przecież operatorzy budujący sieci ze wsparciem POPC radzili sobie praktycznie bez RSS. Jak bowiem podaje NIK, wykorzystano zaledwie ok. 1 proc. ciemnych włókien i mniej niż 3,5 proc. kanalizacji kablowej podlaskiej RSS. A może gdyby to operatorzy dostali te 251 mln zł, za które wybudowano sieć regionalną na Podlasiu, to może już w ogóle nie byłoby tam żadnych białych plam?
Zmysłu biznesowego trudno im odmówić, skoro tak sprawnie wykorzystali możliwości, jakie dawały im warunki konkursowe i zarobili na budowie sieci POPC, występując wzajem w poszczególnych projektach jako generalni wykonawcy (Idealan budował sieci dla Koby, a Koba dla Idealan).
NIK może piętnować tę praktykę, ale przecież warunków konkursu, czy ogólnie prawa w ten sposób nie naruszyli. Zresztą na marginesie, co tu mówić o bezprawiu w tym przypadku, skoro do dziś zdaje się nikt nie odpowiedział jeszcze za zmarnowane miliony przy projekcie sieci regionalnej w Małopolsce. A województwo to jest w czołówce, jeśli chodzi o pokrycie punktów adresowych siecią światłowodową i to bez RSS!
Głównym oskarżonym w raporcie NIK o podlaskiej RSS nie są jednak wcale przedsiębiorcy telekomunikacyjni z Białegostoku czy Sokółki, ale decydenci określający warunki konkursów POPC, czyli przede wszystkim Ministerstwo Cyfryzacji i Centrum Projektów Polska Cyfrowa. NIK zarzuca tym instytucjom, że w POPC i zasadach konkursowych brakowało wymogów obligujących do wykorzystania istniejącej infrastruktury, takiej jak podlaska RSS (województwo podlaskie akurat za takim przymusem mocno optowało).
Rzeczywiście był swego czasu rozważany taki pomysł, ale od niego odstąpiono. Poniekąd słusznie zakładając, że będzie to antykonkurencyjne oraz z kilku innych względów, na które wskazuje NIK. Warto jednak przypomnieć, że projekty te miały być realizowane w modelu wybuduj i operuj. A to znaczy, że ten kto budował sieć miał nią później zarządzać i starać się na niej zarabiać, czyli czynić wszystko by być konkurencyjnym. A że z tego nic nie wyszło i budowniczowie RSS-ów bardzo szybko po otrzymaniu pieniędzy za budowę (ten zarobek miał być dla nich „górką”, by na początku mogli dopłacać do operowania) z nich się wymiksowali, to już inna sprawa. Gdzieś tam popełniono błąd w całej koncepcji. Znamienny jest przykład Alcatel-Lucent, który zaangażował się w spółkę mającą operować sieciami w woj. świętokrzyskim i lubelskim (był gwarantem jej wiarygodności), ale gdy już upchnął swój sprzęt, szybko się z niej wycofał. Potem zaś te województwa wypowiedziały umowy operatorowi infrastruktury.
Innym błędem koncepcyjnym było bogate wyposażenie RSS w drogie do utrzymania urządzenia aktywne. I tak ORSS, która operowała sieciami regionalnymi w woj. warmińsko-mazurskim (krótko) i na Podkarpaciu (do końca tego roku) je zdementowała, by obniżyć koszty. W efekcie sprzęt przeleżał sobie siedem lat w magazynie, starzejąc się moralnie. RSS w woj. podkarpackim pracuje w modelu pasywnym, ale dostawcy sprzętu swoje zarobili.
Sugestia NIK, by przymuszać beneficjentów POPC do korzystania z RSS-ów jest kontrowersyjna, ale być może warto było rozważyć, czy nie przyznawać w konkursach POPC dodatkowych punkty za to.
Tymczasem po zakończeniu budowy RSS-ów i odkorkowaniu butelek szampana, by świętować ten sukces, szybko o nich zapomniano. Kto miał bowiem na tych projektach zarobić, to swoje wziął i niech się martwią teraz województwa. Jak wynika z raportu NIK, Podlasie dopłaca do swej RSS rokrocznie ok. 2,6 mln zł. Część to opłaty za udostępnienie pasa drogowego czy podatek od nieruchomości, a więc pieniądze trafiają do podlaskich samorządów. Można powiedzieć, że zostają w województwie, a więc boli mniej.
Podlasie miało jednak największego pecha spośród województw Polski Wschodniej, które budowały RSS. W woj. świętokrzyskim czy warmińsko-mazurskim sieci z POPC buduje Nexera, która szeroko korzysta z zasobów tamtejszych RSS-ów. Podobnie Fibee w Lubelskiem, a na Podkarpaciu po bardzo długich negocjacjach Voice Net zawarł umowę IRU z ORSS i województwem na wykorzystanie zasobów tamtejszej RSS. Jak podaje NIK, beneficjenci POPC generowali zaledwie od 9,2 proc w 2018 r. do 27 proc. w 2021 r. przychodów sieci RSS na Podlasiu. Natomiast w przypadku województwa świętokrzyskiego zapewniali oni od 82,5 proc. do 84,5 proc., a lubelskiego od 19,7 proc. do 71,2 proc. przychodów tych sieci. I tam Nexery ani Fibee nikt nie przymusza do kupowania ciemnych włókien, dostępu do kanalizacji czy innych usług od RSS-ów.
NIK w swym raporcie chwali województwo podlaskie jako operatora infrastruktury za profesjonalizm i inicjatywy, by zainteresować klientów swoją siecią. Podobną opinię wyrażają zresztą też operatorzy, jak JMDI, który realizował na Podlasiu mały projekt 1.1 POPC z pierwszego konkursu w gminie Wyszki. Nie wiem natomiast jak te działania oceniają Koba i Idealan. Paradoksalnie może nawet dobrze, ale wykalkulowały, że bardziej się opłaca minimalne korzystanie z RSS.
Ważniejsze jest jednak pytanie, co dalej z podlaską RSS? Oczywiście okres trwałości projektu się skończył i województwo może sprzedać sieć i spróbować w ten sposób odzyskać część pieniędzy. Taką decyzję będzie np. podejmować województwo podkarpackie.
Województwo podlaskie może jednak liczyć, że sytuację zmienią inwestycje z KPO i FERC. Pytanie jednak, kto je będzie realizować? Małe szanse, że Nexera, która skupi się na obszarach, gdzie już działa. Na razie wiadomo, że dotację na jeden projekt otrzymała spółka związana z JMDI. To chyba dobra wiadomość dla zarządców podlaskiej RSS, ale jedna jaskółka wiosny nie czyni. Jeśli Koba i Idealan będą tak skuteczni jak wcześniej, to mogą dalej być niechętni do korzystania z wojewódzkiej sieci. Kolejną nadzieją mogą być inwestycje sieci komórkowych, np. związane z 5G. Operatorzy mobilni będą potrzebowali światłowodów. Czy to jednak wystarczy i jak długo województwo podlaskie gotowe jest dopłacać do RSS?
Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.