Manewry grupy Cyfrowego Polsatu odnośnie częstotliwości 800 MHz pokazują, że życie to – na szczęście – nie partia pokera. Zmiennych jest tak wiele, że nawet najsprytniejszy może zostać na lodzie. Bo jeżeli do szczęścia wystarczy 5 MHz, to po co było osiem miesięcy licytacji i te wszystkie problemy?
Jeżeli NetNet wycofa wniosek o rezerwację i pozwoli T-Mobile kupić jeszcze jeden blok, to będzie znaczyło, że długofalowa strategia, która wydłużała aukcję i wyśrubowała ceny zawiodła: Niemcy i Francuzi tak czy inaczej przejmą 66 proc. dostępnych zasobów. To samo można było osiągnąć przed wakacjami, wycofując jedną lub obie oferty. Przy wycenach niespełna 800 mln zł za blok.
Teraz jedyna potencjalna korzyść, że konkurenci się "wykrwawią", aczkolwiek ja nie uważam, aby to się mogło realnie odbić na rynku. Odbije się raczej na kieszeniach udziałowców.
Jeżeli zaś NetNet wniosku nie wycofa, ale licencji nie opłaci i przywróci blok do publicznej puli, to tylko zyska jeszcze kilka, kilkanaście miesięcy i znowu będzie musiał wrócić (lub wróci grupa Cyfrowego Polsatu) do pokerowego stolika. Być może kupi ostatni blok za niższą cenę. Być może za niższą cenę kupi go kto inny i tym samym spadnie cena prolongaty pasma 800 MHz, którą dysponuje Sferia. Według mnie, ta niższa cena wcale nie jest taka pewna. Przedłużenie zaś całej zabawy pogłębia tylko niepewność na rynku częstotliwościowym.
I jeszcze jedna konkluzja: potrzeba zgromadzenia większych zasobów w paśmie 800 MHz, a jednocześnie zablokowanie czyjejś przewagi, okazuje się fikcją. Ostatecznie i P4, i – chyba – grupa Cyfrowego Polsatu pogodziły się, że i z jednym blokiem da się żyć. Ten blok zapewni ciągłość – słabego, bo słabego – sygnału LTE w całym kraju. A pojemność sieci budować można innymi sposobami. Tym samym pada kolejne przedaukcyjne credo, bo jeżeli do częściowego szczęścia wystarczy 5 MHz, to po co była ta ośmiomiesięczna zabawa? No chyba, że ku radości ministra Szałamachy, czy dowolnego innego włodarza skarbu.
Jedno jest pewne: na dłuższą metę pokerowe strategie się nie sprawdzają. Lepiej nie być za sprytnym, tylko wyznaczyć sobie cel i do niego zmierzać (patrz: Orange). Bez założenia, że osiągnie się wszystko, co na rynku jest do wygrania.
I tym akcentem zamykam ostatni komentarz 2015 r. Życząc wszystkim czytelnik na rok następny tak trafnych wyborów i decyzji, jakie potrafimy na tym świecie podejmować.