KOT, kociak i kocisko

Państwo – jeżeli tak chce – ma prawo wybudować sobie dowolną sieć telekomunikacyjną. Rękami podmiotu, który sobie wybierze. Można mieć wątpliwości, czy to najlepsza droga, ale nie takie rzeczy już widzieliśmy. Co mi natomiast ostatnio wpadło na myśl, to ile ma być jeszcze tych rządowych sieci? Coś jakby się zaczynała pełzająca renacjonalizacja telekomunikacji. No po prostu KOT (Krajowy Operator Telekomunikacyjny)!

Exatel z wytrwałością Katona Starszego po raz kolejny zakomunikował, że dla Polski najlepsza będzie jedna sieć 5G. Złośliwcom przypomnę, że to wcale nie jest autorski pomysł obecnego zarządu spółki. Że to fajna koncepcja, wpadli już menedżerowie z nadania poprzedniego reżimu.

Ostatnio jednak Exatel trochę swoje credo skonkretyzował i – według mnie – trochę urealnił. Jedną sieć w paśmie 700 MHz trudno zaklasyfikować jako czyste polityczyno-biznesowe mrzonki, skoro taki projekt przedstawił również jeden z MNO – a mianowicie Polkomtel. Potem operator sieci Plus się jeszcze rozkręcił i ustami swojego właściciela zaczął mówić w ogóle o jednej sieci 5G. A ostatnio ustami swojego rzecznika (pozdrawiam!) tezę tę potwierdził na łamach TELEPOLIS.PL. Co prawda Orange i T-Mobile zgodnie ten pomysł krytykują, a średnio entuzjastyczny wydaje się również Play. Rozkład sympatii podobny jak w przypadku dyskusji o jednej sieci LTE800 (ktoś to jeszcze pamięta?).

No dobra, załóżmy, że jedna sieć w paśmie 700 MHz. Ale po co w tym interesie Exatel? W porównaniu do MNO zasoby do budowy sieci mobilnej ma – delikatnie mówiąc – mizerne. Dajmy na to – konsorcjum czterech MNO zbuduje jedną sieć sprawniej i taniej, niż Exatel, który stanowi tylko element kosztowy. Do projektu może wnieść publiczne pieniądze – oczywiście nie swoje, tylko z budżetu, jako powiernik – oraz (teoretyczną) kontrolę państwa nad projektem.

Potrzeba kontroli nad komercyjną siecią 5G jest bzdurą. Potrzebę takiej kontroli rozumiem tylko w jednym wypadku: jeżeli rzeczywiście w paśmie 700 MHz miałaby powstać sieć łączności specjalnej. Taką sieć państwo może chcieć kontrolować, choć pewnie mogłaby ją również kupić jako usługę od komercyjnych podmiotów. Zamiast kupować od Exatela „slajsy” 5G na potrzeby komercyjnych usług, MNO mogą sprzedać Exatelowi (czy komu tam...) „slajsa” 5G na potrzeby sieci łączności specjalnej. Zakładam, że w te sposób i tak będzie efektywniej.

No dobra, tylko czy łączność specjalną można realizować na wirtualnej sieci dzielącej infrastrukturę z masowymi, komercyjnymi usługami? Czy taka sieć ma spełnić standardy łączności specjalnej – a zatem nadmiarowo obciążyć zastosowania komercyjne – czy też ma spełnić standardy sieci masowej – a zatem gwarantować inne SLA?

A przecież – i tu przechodzę do mojego ostatniego olśnienia – w Polsce ma powstać jeszcze jedna sieć – z założenia do zastosowań specjalnych – którą w paśmie 450 MHz ma budować Grupa PGE na potrzeby zarządzania krytyczną infrastrukturą energetyczną! Inicjatorzy tego projektu również mówili o łączności specjalnej dla państwa. Odkładam na bok dyskusję, która z planowanych sieci lepiej się do tego nada. Pytam już tylko: to ile ma powstać tych de facto państwowych sieci? Do tej kategorii można doliczyć przecież także (wybitnie specjalistyczną, co prawda) sieć GSM-R, którą buduje Grupa PKP. Nie wspominają również o Ogólnopolskiej Sieci Edukacyjnej, przez którą NASK powoli zmienia się w koncern. I się zaczynam zastanawiać, jak państwo chce być arbitrem na rynku telekomunikacyjnym, skoro staje się na nim graczem?

I jeszcze na koniec gorzka uwaga – wszystkie plany co do pasma 700 MHz, to budowanie zamków na piasku póki bracia Moskale pokazują nam wyprostowany środkowy palec odnośnie koordynacji częstotliwości. Chyba, że już się pisze jakiś tajny protokół, albo szykujemy ponowne zajęcie Kremla. Poprzedni szef resortu obrony z pewnością by to jakoś przeprowadził.

Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.

Postaw kawę autorowi