Play połknął jeden z najatrakcyjniejszych kąsków na rynku ISP. Niewykluczone, że miał z tym na skróty, co wcale nie umniejsza sukcesu i potwierdza wielkie ambicje.
Syrion to jeden z największych „małych” operatorów, który z pewnością był na celowniku każdej z dużych, konsolidujących rynek firm. Tymczasem już w kilka miesięcy po restarcie działalności na rynku małych M&A… chapnęła go grupa Play. Przypadek? Nie sądzę.
O nie znanej dotąd presji, jaką na konsolidacyjnym rynku zaczyna robić Play mówili (między wierszami) dyskutanci ostatniej debaty TELKO.in. – Jeżeli chce się szybko zająć wysoką pozycję na rynku [szerokopasmowego dostępu] to zaczynają się niespotykane dotąd wyceny – mówili. Nie wiemy, ile Play zapłacił za Syriona, ale brzytwa Ockhama zaleca najprostsze rozwiązania. W tym wypadku takim rozwiązaniem byłoby: udało się Playowi, bo Play był gotów zapłacić najwięcej.
Warto co prawda pamiętać, że główni udziałowcy Syriona już kilka lat temu sprzedawali Playowi 3S, a więc strony miały za sobą wcześniejszej doświadczenia. Zaufanie to z pewnością niezwykle ważny czynnik. Poza tym główni udziałowcy Syriona (a przynajmniej jeden z nich) szukają środków na ratowanie projektu Triggo.
W każdym razie dzieję się. Czekam jeszcze na chwilę, kiedy (o ile) o jakieś zdecydowane ruchy pokusi się T-Mobile, do czego ponoć robi się powoli gotowy. Wtedy zrobi się naprawdę ciekawie.
1 600 podmiotów z własną siecią FTTH można znaleźć w rankingu TELKO.in. O około 700 wartych uwagi firmach mówią osoby aktywnie działające na rynku konsolidacyjnym. Zacznie się robić coraz szybciej i coraz więcej. Od lat prowadzone negocjacje nagle przyspieszą, odwlekane decyzje zostaną podjęte, wygórowane dotąd wyceny nagle staną się akceptowalne… Dyrektorzy finansowi twierdzą, że wszystko jest kwestią szacunku zwrotu kosztów z inwestycji, ale ja uważam, że emocje i ambicje znaczą nie mniej. Po prostu nagle w analizach zaczną zwyciężać bardziej ambitne warianty rozwojowe i bardziej optymistyczne prognozy rozwoju rynku.
Właściciele atrakcyjnych sieci mogą się wygodnie rozsiąść, zaopatrzyć w popcorn i… spokojnie obserwować akwizycyjną gorączkę. Spokojnie? To znaczy o tyle spokojnie, o ile ich oczekiwania nie będą znacząco wyższe niż budowa równoległej sieci. Bo jeżeli taka sieć powstanie, to wartość ich biznesów spadnie na łeb na szyję.
To jest jeszcze kwestia wielu lat, ale – według mnie – infrastruktury, także nakładkowej, będzie w Polsce przybywało. Wtedy konsolidacja rynku straci na impecie lub w ogóle straci sens. Jak ktoś planuje wyjście z rynku, to musi mieć dobre wyczucie, kiedy wycena jego firmy jest w okolicach szczytu (na sam szczyt niebezpiecznie jest czekać).
Główna batalia rozegra się o grupę kilkudziestu firm z bazą abonencką kilkudziesięciu tysięcy klientów – ISP i sieci kablowych. Pozostało kilka perełek o bazie ponad 100 tys., jak Asta-NET czy Toya. Odrębna kategoria, to duże firmy z inwestorami finansowymi, jak Inea, Fiberhost, czy Nexera. I tworząca własną ligę Vectra – która zarówna sama może przejmować, jak i zostać przejęta.
Czy rzeczywiście przedsiębiorcy muszą rezygnować z biznesu? Nie wiem. Takie pytanie słyszę na rynku od 15 lat. Co i rusz, ktoś odpowiada, że tak, to właśnie ta pora, bo… Sam właśnie postawiłem tezę, że „pora, bo popyt gwałtownie wzrośnie”. Zobaczymy. Jak pogadać w kuluarach, to się okazuje, że o sprzedaży sieci myślą głównie przedsiębiorcy, którzy nie mają ich komu zostawić. Jak ktoś ma następców, to raczej gotów jest walczyć dalej. Nawet z agresywnymi kolosami. Trudno powiedzieć, aby to było „excelowe” podejście do sprawy. To jest ludzkie podejście do sprawy.
Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.