Konferencje KIKE i PIKE, czyli dwa różne światy telekomunikacyjne

Utrudnienia biurokratyczne, które w Polsce  bardzo mocno wydłużają czas inwestycji telekomunikacyjnych doskwierają w równym stopniu dużym i małym operatorom.  Potwierdzeniem tego był złożony na ręce ministra Janusza Cieszyńskiego w trakcie konferencji PIKE w Toruniu apel  o zniesienie  barier utrudniających realizację projektów inwestycyjnych w telekomunikacji, podpisany przez kilka izb reprezentujących różne środowiska operatorskie. 

 
Źr. TElLKO.in

Branżowe konferencje organizowane pod egidą dużych telekomów (PIKE w Toruniu) i tych mniejszych (KIKE w Łodzi) potwierdzają, że interesy lokalnych podmiotów odbiegają znacznie od tego, do czego dążą więksi, ogólnokrajowi gracze. I ci drudzy ani myślą uwzględniać w swych działaniach postulatów tych pierwszych. Muszą bowiem realizować to, czego od nich wymagają inwestorzy finansowi czy udziałowcy – biznes to biznes i nie ma tu miejsca na sentymenty.

Dlatego też wiele osób, które uczestniczyły zarówno na konferencji KIKE, jak i PIKE twierdziło, że to dwa różne światy.

Weźmy na przykład kwestię cen za usługi telekomunikacyjne. Niby wszyscy (mali i duzi) twierdzą, że trzeba je podnosić. Potem jednak lokalni ISP argumentują, że nie mogą, bo duzi konkurenci tego nie uczynią, więc w efekcie naraziliby się na odejście klientów do Orange, Vectry czy Netii

Duże telekomy, jak wynika z dyskusji na konferencji KIKE, mają natomiast pretensje do regulatorów rynku (UKE i UOKiK), że nie pozwalają swobodnie zmieniać umów z abonentami oraz wprowadzać klauzul waloryzacyjnych.

Co więcej, duzi operatorzy hurtowi – Nexera i Fiberhost – naciskają na podwyższenie swoich stawek, co musiałoby skutkować podniesieniem cen przez ich klientów (tj. operatorów detalicznych), a jednocześnie dziwią się niskiemu poziomowi saturacji swoich sieci. Na konferencji PIKE padały z ich strony postulaty, by rząd wziął się za promocję i popularyzację usług światłowodowych.

Obszarem rozbieżności jest też kwestia, jak dzielone będą środki na dofinansowanie budowy sieci szerokopasmowych z FERC i KPO. Fiberhost, Nexera czy Netia lobbują, by z warunków usunąć ograniczenie 15 proc. alokacji na jednego beneficjenta (co daje sumę ponad 1 mld zł). Zapewne gdyby udało im się przekonać KPRM czy CPPC, byłoby to kosztem lokalnych ISP.

Na konferencji KIKE w tracie paneli o operatorach hurtowych padały natomiast argumenty, że projekty FERC/KPO powinny realizować właśnie mali i średni operatorzy, bo z nimi łatwiej się porozumieć – także jeśli chodzi o umowy hurtowe. 

Ten ostatni argument na pewno jednak nie trafia do UKE, któremu się bardzo podoba model hurtowy na dużą skalę – jak Nexera czy Fiberhost, które mają najwięcej umów o udostępnianie sieci. Co nie dziwi, skoro oferują usługi na największych terytorialnie obszarach. UKE nie dostrzega jednak, że taka Hrubieszowska Telewizja Kablowa przy okazji projektu 1.1 POPC zdecydowała się zainwestować w studio telewizyjne, by realizować program dla lokalnej społeczności (i raczej nie po to, by na tym zarabiać), a Fiberhost w Lubelskiem tego raczej nie zrobi, bo to się biznesowo nie opłaci. UKE bardziej docenia jednak Fiberhost, który ma więcej umów hurtowych. 

Marta Wojciechowska, prezes Fiberhostu, na konferencji KIKE zaprzeczała nawet dość oczywistemu faktowi, że im więcej projektów przypada na jednego beneficjenta, to generuje to większe opóźnienia w ich realizacji. Oczywiście można zrozumieć jej determinację, ale popatrzmy na województwo lubelskie, gdzie Fiberhost (spółki Fibee) realizuje wiele projektów, ale jako pierwsza skończyła tam inwestycję Hrubieszowska Telewizja Kablowa, realizująca tylko jeden projekt z 1.1 POPC.

Zresztą większość zarzutów NIK do inwestycji z 1.1 POPC na Lubelszczyźnie dotyczyła właśnie Fiberhostu. Przykładowo NIK zwróciła uwagę na problem wykorzystania słupów PGE przez Fiberhost. Najwyższa Izba wyraziła obawy, że jeśli po obowiązkowym siedmioletnim okresie utrzymania sieci, PGE Dystrybucja będzie modernizować słupy lub je zlikwiduje, to znów mogą powstać białe plamy. HTK natomiast zdecydowała, że w projekcie 1.1 POPC nie będzie korzystać ze słupów energetycznych, bo jest świadoma planów zakładów energetycznych.

To ostanie pokazuje, że są aspekty, w których lokalny operator lepiej dostosowuje swój projekt niż duży telekom. Dla Fiberhostu nie musi się jednak liczyć w tym momencie (przy projektowaniu inwestycji) co będzie za siedem lat, bo główny jego akcjonariusz, w tym okresie może już wyjść z tej inwestycji.

Zestawienie inwestycji Fiberhostu i HTK na Lubelszczyźnie pokazuje zresztą coś jeszcze – lokalność często usprawnia proces inwencyjny. Trudno bowiem nie dostrzec, że Inea (a teraz Fiberhost) znacznie lepiej radzą sobie z inwestycjami w Wielkopolsce niż poza tym województwem. Zapewne dlatego, że operator zna lepiej uwarunkowania w rejonie, z którego się wywodzi i np. ma w nim lepsze kontakty wśród samorządowców i wojewódzkich decydentów.

Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.