Komisja Europejska poinformowała zainteresowane strony, że ma obawy dotyczące skutków jakie przynieść może planowana w Holandii fuzja tamtejszego T-Mobile z Tele2. Komentatorzy są zdania, że to na razie ze strony KE zaproszenie do złożenia oferty ustępstw przez planujące połączenie spółki i ich właścicieli.
Komisja w czerwcu rozpoczęła drugą fazę postępowania w sprawie planowanej w Holandii fuzji trzeciego i czwartego infrastrukturalnego operatora komórkowego. W trakcie dodatkowych analiz kilkukrotnie przedłużała termin zakończenia postępowania. Teraz jest mowa o końcu listopada.
Z ubiegłotygodniowego pisma komisji wynika, że KE obawia się, że fuzja zmniejszy konkurencję na holenderskim rynku mobilnym i spowoduje wzrost cen. Podobne w sumie obawy KE ma w przypadku każdej innej fuzji, która miałaby zredukować liczbę operatorów do mniej niż czterech.
Aby uzyskać zgodę Brukseli zainteresowani oferują ustępstwa. W przypadku fuzji włoskich sieci Tre i Wind właściciele zaproponowali, że sprzedadzą część częstotliwości nowemu infrastrukturalnemu graczowi oraz podpiszą z nim umowę o roamingu krajowym. Nim KE podjęła ostateczną decyzję właściciele włoskich sieci mieli porozumienia z Iliad.
W Niemczech Telefonica Deutschland dostała zgodę na przejęcie E-Plus po tym, jak m.in. zobowiązała się udostępnić 30 proc. pojemności sieci operatorom wirtualnym.
Brak ustępstw może doprowadzić do zablokowania planowanej fuzji, tak jak miało to miejsce m.in. w Wielkiej Brytanii (KE w maju 2016 r. zablokowało przejęcie O2 przez 3UK) i Danii (we wrześniu 2015 r. widząc opór KE planujący połączenie duńskich spółek zależnych Telenor i Telia wycofali się z fuzji).
Na razie Deutsche Telekom, właściciel holenderskiego T-Mobile nie myśli o ustępstwach. Jeszcze w sierpniu holenderska spółka zaczęła kampanię w mediach na rzecz fuzji, kładąc nacisk na potencjalne korzyści. Po otrzymaniu pisma od KE DT wydał oświadczenie, z którego wynika, że w jego ocenie połączenie sieci nie spowoduje spadku konkurencji, bo powstanie operator, który będzie miał „tylko” 25 proc. rynku. Argumentuje też, że nie jest to klasyczne łączenie trzeciego z czwartym, bo czwarty, czyli Tele2 w dużej mierze korzysta z infrastruktury trzeciego, czyli T-Mobile.
DT przekonuje też, że ze względu na pozycję rynkową na rynku stacjonarnego szybkiego internetu KPN, operator zasiedziały i VodafoneZigo, operator zintegrowany obecnie mają możliwość swobodnego podnoszenia cen dostępu do internetu. Dopiero pojawienie się silnej konkurencji w postaci połączonych T-Mobile i Tele2 może to zmienić, bo po połączeniu operatorzy chcą zwiększyć inwestycje na rynku stacjonarnym, w tym wybudować pół miliona nowych łączy światłowodowych.
DT przypomina też obietnice złożone przez szefa holenderskiego T-Mobile, takie jak przyspieszenie budowy sieci 5G oraz zapewnienie szybkiego mobilnego dostępu do internetu ok. 500 tys. holenderskich gospodarstw domowych, które nie mają dziś szans na szybkie łącza stacjonarne.
DT zwraca też uwagę, że ACM, holenderski regulator w ostatnich konsultacjach zwracał uwagę na ryzyko dominacji KPN i VodafoneZigo. Zdaniem niemieckiej grupy, silniejszy trzeci operator skuteczniej i szybciej będzie w stanie te ryzyko zmniejszyć niż ciągle budzące kontrowersje propozycje ACM dotyczące regulacji dostępu do sieci kablowych.
DT uderza również w globalną nutę twierdząc, że Europa spadła za USA i Azję w rozwoju rynku telekomunikacyjnego, a ceny akcji spółek telekomunikacyjnych są na 10-letnim dnie, co jest konsekwencją oczekiwanych dużych inwestycji w sieci 5G bez możliwości uzyskania z nich godziwego zwrotu.
W oświadczeniu DT mowa jest też o tym, że planujące połączenie firmy będą kontynuowały konstruktywny dialog z Komisją i nadal są przekonane, że ogłoszoną w 2017 r. fuzję uda się zamknąć w tym roku.