Co ma Orlen do Microsoftu, Polska Press do Huaweia, prezes Obajtek do Billa Gatesa, a Dziennik Bałtycki do 5G?
Przeczytałem doniesienie, że Orlen może złożyć Grupie Polska Press ofertę zakupu gazet lokalnych i… mną zatelepało. Temat dla mnie drażliwy. Już widzę, jak Orlen – niekontrolowana ustawowo skarbonka partii aktualnie rządzącej – przyczynia się do wzmocnienia pluralizmu i obiektywności mediów. Stosunek rządu do roli mediów łatwo można sprawdzić o 19.30 w TVP1.
Zrobiło mi się smutno, że to znowu u nas… Potem jednak przeczytałem – i tu już wracamy do telko – że Microsoft może złożyć ofertę zakupu Nokii. I pomyślałem: „Kurde, świat się chyba zmienia!?”. Orlen i Microsoft mogą świadczyć to samo: że wchodzimy w erę biznesu politycznego (tudzież polityki biznesowej).
Zacznijmy od tego, że nie bardzo wierzę, że Microsoft – który potknął się na próbie wejścia na rynek smartfonów, ściśle związany z jednym jego (co prawda, nieudanych) produktów – nagle uznał za atrakcyjny rynek sprzętu telekomunikacyjnego, który z jego działalnością nie ma nic wspólnego. Dokładnie tak samo, jak Oracle z Walmartem, które mają odkupić amerykańskiego TikToka. W przypadku sieci handlowej największa ekwilibrystyka analityczna nie udowodni realnych korzyści z takiej akwizycji. Zakładam, że decydenci tych firm odebrali telefon z Białego Domu takiej mniej więcej treści: „Prezydent nie wątpi, że leży państwu na sercu bezpieczeństwo naszego pięknego kraju, tak więc chcielibyśmy prosić, abyście rozważyli…” Nie wiem, czy w USA wystarczy apel, czy potrzeba jakiegoś kija lub marchewki. Pewnie potrzeba.
To wszystko przestaje mieć związek z Huaweiem. Sprawa Huaweia była tylko pierwszą kostką domina, która uruchomiła nowe zjawiska w globalnej polityce i ekonomii. Których sam Huawei jest zresztą doskonałym przykładem, jako firma wspierana przez chiński rząd (przypominam, że pierwszy kredyt na budowę sieci przez Huaweia Play uzyskał w państwowym chińskim banku). Już kiedyś pisałem, że Trump Trumpem, ale to właśnie nieobliczalny amerykański prezydent głośno powiedział na czym polega problem zderzenia otwartych gospodarek świata Zachodniego z merkantylną polityką chińską. Skoro ban na Huweia nakłada amerykanosceptyczna Francja, to tłumaczenie wszystkiego naciskami USA wydaje się dużym uproszczeniem. A co z tego wynika, jeżeli nawet Joe Biden wygra wybory prezydenckie w USA, to sprawa wcale się nie rozwiąże. Najwyżej zrobi się trochę ciszej…
Upolitycznienie ekonomii nie wróży jej zbyt dobrze. Efekty już dzisiaj konsumują (z obrzydzeniem) operatorzy mobilni, których sytuacja pozbawia znaczącego dostawcy technologii. Nasi tutaj (w przeciwieństwie np. do Brytyjczyków) kompletnie nie wiedzą czego się trzymać, bo wszystko zależy od enigmatycznych decyzji na szczeblu rządowym.
– Jeżeli stan niepewności będzie się przedłużał, to pewnie sami zrezygnujemy z Huaweia, żeby zminimalizować ryzyko ewentualnego wykluczenia. To może być właśnie taktyka rządu, który tym sposobem uzyskałby cel bez kontrowersyjnych politycznie decyzji – mówił mi niedawno jeden z menedżerów branży mobilnej (pozdrawiam!).
Trudno nie dostrzec analogii z rynkiem medialnym: rząd tak długo będzie ględził o repolonizacji mediów, że Polska Press sama sprzeda swoje gazety Orlenowi. I to będzie „biznesowa decyzja, na którą rząd nie miał żadnego wpływu”, a prezes „Wszystko się da” Obajtek elokwentnie wykaże korzyści dla akcjonariuszy Orlenu.
Pierwszy krok jest zawsze najtrudniejszy. Potem będzie łatwiej. Na przykład wykluczyć Huaweia także z rynku OLT-ów – bo czemu by nie?
Politycy głupi nie są, ale dobrymi biznesmenami też niekoniecznie. Zwłaszcza, że mają perspektywę „zdobyć i utrzymać władzę”, a nie „działać efektywnie i wypracować korzyści”. Obym źle czytał znaki, bo telekomom (i nie tylko zrobi się ciężko).
Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.