O kim piszę? O gronie operatorów telekomunikacyjnych, do którego to grona należę. W ostatnim miesiącu nasze powszechne szczęście zostało dodatkowo podbudowane przez dwie ustawy, które od przyszłego roku jeszcze bardziej będą nam poprawiać samopoczucie: pierwsza, to nowela tzw. megaustawy, a druga, to ustawa o narodowym spisie powszechnym ludności i mieszkań.
Przeczytałem fragmenty pierwszej z nich i stwierdziłem, że chyba jesteśmy kluczowymi dla gospodarki przedsiębiorcami, bo bez naszych sprawozdań i danych cała polska (a chyba nawet i europejska statystyka) runie w gruzach. Dotychczas po każdym dorocznym sprawozdaniu danych inwentaryzacyjnych rozpierała mnie duma, że przekazuję do UKE tyle ważnych informacji, dzięki którym można wyznaczyć białe plamy i precyzyjnie lokować dotacje europejskie. Choć konkursy już za nami i nie trzeba już wyznaczać białych plam, nic a nic mi nie przeszkadza, że trzeba się sprawozdawać dalej (choć przyznam, że nikt nie potrafi wytłumaczyć po co). Przekazywanie danych inwentaryzacyjnych jest lekkie, łatwe i przyjemne i zawsze poprawia mi samopoczucie.
Ale co tam informacje dla polskiego UKE! Moja duma jeszcze wzrosła, gdy w sierpniu mogłem także (na prośbę UKE) przekazać dane do samej Komisji Europejskiej! Bardzo się ucieszyłem, że poproszono o te same dane, które wysłałem pół roku wcześniej, choć je zaktualizować na dzień 30 czerwca. Przecież gdyby Prezes UKE wpadł na pomysł, by przekazać do Komisji Europejskiej dane, które dostał od operatorów kilka miesięcy wcześniej, to Bruksela miałaby niepełny obraz polskiego rynku telekomunikacyjnego. Wszyscy wiemy, jak dużo zmienia się przez pół roku, więc UKE słusznie poprosił drugi raz w tym roku o przesłanie danych.
Dzięki ostatniej noweli megaustawy, już za dwa lata, oprócz informacji o adresach abonentów, przepływnościach internetu, cenach, pakietach, ilości danych, które ściągają klienci, lokalizacji szafek, słupów i studni będziemy przekazywać też szczegółowe informacje o przebiegach sieci. Rewelacja! Co prawda UKE mógłby pozyskać te dane z bazy GUGiK (po każdej zakończonej budowie geodeci wprowadzają informacje o przebiegach naszych sieci), ale ja tam wolę żeby Prezes UKE dostał te dane bezpośrednio ode mnie. Nigdy nie wiadomo co w tym GUGiK-u się może dziać z naszymi danymi. Może je tam jakoś zmieniają? Dane od nas są lepsze, bo z pierwszej ręki.
Jednak to jeszcze nie wszystko. Przypominam, że we wrześniu dostaliśmy jeszcze dwie ustawy, które też ułatwią nam życie: o powszechnym spisie rolnym w 2020 r. i o narodowym spisie powszechnym ludności i mieszkań. Dzięki nim do grona instytucji wspartych naszymi danymi dołączył Główny Urząd Statystyczny. Ja cię nie mogę – ale zaszczyt! Dwa razy w roku będziemy ratować polską statystykę, bo bez naszych danych urzędnicy nie mogliby ustalić prawidłowych adresów Polaków podczas Narodowego Spisu Powszechnego. No tak, to jest uzasadnienie ustawy. Operatorzy będą raportować nazwiska, adresy i numery telefonów swoich abonentów, bo bez tego nie uda się następny Spis Narodowy.
Ale duma i zaszczyt dla naszej branży! GUS ufa nam bardziej niż państwowej bazie PLI-CBD. Gdyby było odwrotnie, to pracownik zajrzałby sobie do bazy PLI-CBD i raz-dwa ustaliłby wszystkie adresy. Ale przecież tak nie można, bo moja operatorska baza jest lepsza. Piekarze nie muszą raportować adresów osób, dla których pieką chleb, lekarze nie wysyłają do GUS-u informacji o chorobach swoich pacjentów, tylko operatorzy telekomunikacyjni zasługują na zaufanie. Jestem dumny i szczęśliwy.
Dzięki uważnej lekturze TELKO.in byłem przekonany, że dane, które posiada już GUS są wzorcowe – jak model metra z Sevres. Przecież mogłem tu przeczytać w artykule z 20 sierpnia, że: … UKE korzysta z referencyjnych źródeł danych adresowych, które są przygotowywane przez instytucje wyznaczone do tego zadania. Mowa o bazie NOBC (system identyfikacji adresowej ulic, nieruchomości, budynków i mieszkań, będący składnikiem Krajowego Rejestru Urzędowego Podziału Terytorialnego Kraju TERYT), prowadzonej przez Główny Urząd Statystyczny (GUS) oraz Państwowy Rejestr Granic (PRG), a udostępnianej przez Główny Urząd Geodezji i Kartografii (GUGiK). Wspomniane instytucje korzystają z kolei z danych przekazywanych przez gminy, które są podstawowym i najważniejszym źródłem informacji o numeracji budynków w Polsce.
Okazuje się, ze moja baza abonentów jest bardziej godna zaufania od tych nobców, gugików, prgów i terytów, bo to mnie GUS zobowiązał do 2-krotnego w ciągu roku przekazywania danych i to na mojej bazie będzie się opierał Narodowy Spis Powszechny. Szczęście i powód do wielkiej dumy!
Mam nadzieję, że wszystkich przekonałem, że pracujemy w wyjątkowo szczęśliwej. Nie muszę chyba dodawać, że przyszłość przed nami rysuje się jeszcze bardziej różowo, bo już niedługo dane o abonentach i sieciach będziemy raportować co najmniej 5 razy w roku! I to więcej danych! Policzmy: dzięki ostatniej noweli megaustawy, operatorzy do UKE raportować będą nie raz, ale dwa razy w roku! Do tego dwa raporty rocznie do GUS i jeden do Komisji Europejskiej. Jakieś wątpliwości? Ktoś ma lepiej niż my?