Jerzmanki, czyli biała plama w zasięgu sieci

Od początku roku mieszkaniec jednej z podzgorzeleckich miejscowości walczy o podłączenie domu do nowoczesnej, stacjonarnej sieci telekomunikacyjnej. Inwestycja w przyłącze do jego domu nie jest łatwa, więc zdawało się, że nadzieja tylko w dotacji z POPC. To jednak nie było możliwe, ponieważ – wedle danych inwentaryzacji infrastruktury sieciowej – ten adres obejmował zasięg internetu. To żywy przykład problemów z identyfikacją białych plam, o jakich pisaliśmy na TELKO.in w ubiegłym tygodniu i dowód, że na obecnym etapie budowy sieci w Polsce dotychczasowy model interwencji już się w pełni nie sprawdza.

Problematyczna przecznica w Jerzmankach. Jak widać, studzienki telekomunikacyjne w okolicy są.
(źr. Google/StreetView)

Kabel telekomunikacyjny w pasie drogi, kilka metrów od domu, mufa przy domostwie każdego z sąsiadów oraz – iluzoryczna – dostępność usług, których realnie nie można zamówić – to wszystko budzi irytację i niezrozumienie Krzysztof Horodeckiego, mieszkańca dolnośląskiej miejscowości Jerzmanki (gmina Zgorzelec). W jego przypadku, brak precyzji danych w systemach paszportyzacji sieci nałożył się na niską elastyczność inwestycji dotowanych z Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa. Dzisiaj dane są już wyczyszczone, ale jego adres musi czekać na nowy konkurs, albo na zmiłowanie operatora.

Jest sieć, ale nie ma sieci

Na początku bieżącego roku Krzysztof Horodecki złożył zamówienie na usługi szerokopasmowe Orange Polska – dostęp VDSL o przepływności 80/8 Mb/s – jaki, zgodnie z informacjami udostępnianymi przez operatora, miał być dostępny w jego lokalizacji. Posesję odwiedził monter firmy, aby stwierdzić BMT, czyli „brak możliwości technicznych”. Nie jest to niczym szczególnym na rynku, na którym operatorzy (z różnych powodów) podają zasięg sieci w punktach wymagających większych bądź mniejszych inwestycji instalacyjnych. W przypadku sieci xDSL, jak w tym przypadku, nagminna jest dezinformacja o zasięgu usług i dostępnej przepływności, zależących od długością łącza abonenckiego. Nie zmienia to faktu, że pozorna dostępność usług była dla zamawiającego w Jerzmankach bardzo frustrująca.

Według informacji udzielonej w tej sprawie przez Orange Urzędowi Komunikacji Elektronicznej w celu podłączenia do sieci domu Krzysztofa Horodeckiego „należałoby od studni wykonać przyłącze o długości około 40 m, przejść przez drogę od szafy: 1A, wciągnąć około 300 m kabla 2x2x05 i wykonać instalację”. To nieco zaskakująca potrzeba wobec istnienia infrastruktury przy sąsiednich domach, ale nie można wykluczyć, że brakuje w nich zasobów do podłączenia kolejnego abonenta. Wedle szacunków osób zorientowanych w inwestycjach sieciowych, koszt wyżej opisanych prac wynosi 10-15 tys. zł. Dla Orange oznacza to kilkunastoletni zwrot z inwestycji w pojedynczy punkt adresowy, co uznane zostało za nieefektywne kosztowo. Mimo tego jednak, przez długie miesiące, adres pod którym mieszka Krzysztof Horodecki nie znikał z zasięgów sieci w systemach Orange, czy UKE.

Marzenie o białej plamie

Mieszkaniec Jerzmanek (sam z politechnicznym wykształceniem) rozumiał realia, więc swoje nadzieje wiązał głównie ze środkami publicznymi. W jego miejscowości bowiem Orange, w ramach projektu konkursowego z POPC2, miał z dofinansowaniem podłączyć 70 adresów.