Jeszcze rok temu pewnie bym ogłosił rewolucję, a ten komentarz pisał w wypiekami. Netia otwiera swoją sieć na Orange! Wiosna, panie sierżancie! Bociany przyleciały, trawa się zielenie, a tęcza na niebie... Dzisiaj jestem bardziej sceptyczny.
Po pierwsze – wiem, że ta umowa była długo negocjowana. Obu stronom nie było do niej pilno, także Orange, które rzekomo ma być beneficjentem tego porozumienia.
Po drugie – rynek dostępu hurtowego w Polsce jest w regresie. Widać na nim pierwsze jaskółki (bociany?) zmian, ale – dalibóg – nikt nie może mieć pewności, co z tego wyniknie. Czy właśnie Netia – tak doświadczona na tym rynku, a może: tak ciężko doświadczona na tym rynku – będzie entuzjastyczną propagatorką nowych trendów? A jak wiadomo, zarówno do tanga, jak i do hurtowej współpracy trzeba dwojga. Zgodnych ciał i chętnych serc.
Po trzecie – jakiś czas temu miałem przyjemność przeprowadzić, a w tym tygodniu opublikować wywiad z Jackiem Wiśniewskim i Pawłem Żyteckim z Netii. W tym wywiadzie ten drugi przedstawił swoje credo na temat hurtowej współpracy, jako takiej. Powiedział ni mniej, ni więcej, że dopóki hurtowi partnerzy konkurują równocześnie na rynku detalicznym, to nic z tego nie wynika.
W takich sprawach Pawła Żyteckiego należy słuchać, ponieważ ten zjadł zęby na rynku hurtowym (oczywiście w przenośni, z tego co wiem wciąż ma własne) i na współpracy z Orange. Mnie, znanego entuzjastę współpracy operatorów w ogólności, a współpracy hurtowej w szczególności, ta wypowiedź istotnie schłodziła. Umowę Netia – Orange traktuję zatem sceptycznie. Przynajmniej na razie.
Od razu przypominam sobie dawno zasłyszane komentarze, że Telefonia Dialog finansowała swoją sieć FTTH z unijnych dotacji. Że ta sieć – delikatnie mówiąc – nie zawsze była lokowana najrozsądniej. Od razu przypominam sobie dawno zasłyszane uwagi, że Orange – sam regulowany – będzie dla zasady i dla symetrii walczył o dostęp do sieci wybudowanych ze środków publicznych. Umowa z Netią dotyczy na razie takiej i tylko takiej sieci. Nic nie słychać, aby porozumienie miało zostać rozszerzona np. na sieć, jaką Netia właśnie zaczyna modernizować.
I dlatego mam przeczucie, że ta umowa może być rodzajem rynkowej fikcji, jakim dla przykładu były komercyjne oferty Orange na BSA i LLU. Były... żeby być.
Bardzo bym sobie życzył być w tej sprawie krukiem, co kracze bez potrzeby. Jeżeli zatem bozia pozwoli, to za rok wrócę do tego tematu (zapisane w kalendarzu!). I jeżeli będzie można – odszczekam. A jeżeli będzie trzeba, to powiem: „A nie mówiłem?”.