Gdy wchodziłem na konferencję prasową, na której Orange miał obwieszczać nowe ceny Neostrady, jeden z pracowników operatora przywitał mnie słowami: "No widzisz, przygotowaliśmy taką ofertę, że prezes Netii musiał podać się do dymisji, bo nie wiedział, co w tej sytuacji zrobić". Żart, ale wyraża pewną prawdę o jednym z konkurentów największego polskiego telekomu.
Netia wydaje się dziś spółką bez pomysłu i bez wizji. Potwierdził to zresztą Zbigniew Jakubas, największy udziałowiec i przewodniczący rady nadzorczej Netii, który w wypowiedzi dla Parkietu, powiedział, że spółka potrzebuje wizjonera, który potrafi przedstawić w sposób przekonujący długookresowy plan na przyszłość. Oznacza to mniej więcej tyle, że obecnie (i to od dłuższego czasu) spółka takiej wizji nie ma. Bo trudno w taki sposób mówić o terapii polegającej na cięciu kosztów. Przy szczerych chęciach trudno dziś wskazać na element, którym Netia by się wyróżniała na polskim rynku telekomunikacyjnym. Patrząc na tego operatora trudno wróżyć mu sukcesy w konkurencji z Orange czy kablówkami.
Gdy w październiku ubiegłego roku Orange obniżał ceny Neostrady na 76 zderegulownaych rynkach, przedstawiciele Netii przekonywali, że ze względu na opłatę za utrzymanie łącza, nie jest to oferta atrakcyjna. To jest oczywiście prawda, ale jak pokazał Orange w tym tygodniu, siła oferty Neostrady w nowej cenie polega na tym, że można ją połączyć z całkiem atrakcyjnym pakietem usług mobilnych, czego już Netia zaproponować nie może.
W tym kontekście za błąd i brak wizji można uznać decyzję sprzed kilku lat, kiedy w Netii zadecydowano o sprzedaży udziałów w Playu. W tamtym czasie prezes Mirosław Godlewski obwieszczał to jako wielki sukces. Można to zrozumieć, bo wówczas przyszłości Playa rysowała się mgliście, a na transakcji Netii udało się nieźle zarobić. Potwierdza jednak, że sprawny menedżer i wizjoner to nie to samo. Obecnie zaś znów powraca pomysł kapitałowego mariażu Netii i Playa, ale do konkretów wydaje się być dość daleko. Dlatego dziś, oceniając decyzję o wycofaniu z Playa, trzeba ją uznać za błąd. Ówczesnemu zarządowi zabrakło właśnie wizji, błysku, co spowodowało, że Netia ma obecnie problem z pomysłem na siebie.
Jeden z moich przyjaciół opowiadał mi kiedyś o swym spotkaniu z Zygmuntem Solorzem-Żakiem sprzed wielu lat. Miało to miejsce jeszcze na przełomie tego i obecnego wieku, gdy mój znajomy pracował w londyńskim City dla jednego z dużych banków inwestycyjnych. Analizował dla klientów banku sensowność zaangażowania w spółkę właściciela Polsatu. Podczas spotkania potencjalnych inwestorów z Solorzem-Żakiem przekonywał, że właściciel Polsatu powinien już wówczas, czyli jakieś 15 lat temu myśleć o łączeniu biznesu telewizyjnego z internetowym i przedstawiał argumenty za tym. Właściciel Polsatu przypatrywał mu się i poprosił go na rozmowę na osobności po czym stwierdził, że to jest zgodne z jego własną wizją na przyszłość. Był zdziwiony, że mówi o tym zewnętrzny analityk, gdy wówczas jego wizję rozumiało niewiele osób bliskiego otoczenia.
Czy o takie wizjonerstwo chodzi Zbigniewowi Jakubasowi? Zygmuntowi Solorzowi-Żakowi udało się zrealizować swój pomysł po wielu latach. W przypadku Netii na takie długoterminowe wizjonerstwo może nie być czasu. Jest to spółka, którą akcjonariusze rozliczają na bieżąco, co kwartał. Trudno się spodziewać, że wykażą się cierpliwością mierzoną w dekadach.