Aktualizacja 19.06.2023 r.
Czytelnik TELKO.in odniósł się do problemu klienta Orange, korzystającego z internetu na infrastrukturze Zicom Next. Zauważa, że problem dotyczy wszystkich ISP bez względu na ich wielkość
– Jestem technikiem u jednego z pierwszej trójki ISP w Polsce. I zdarzyło mi się walczyć z takim problemem kilka tygodni z kiepskim skutkiem. Klient zrezygnował i przeszedł do lokalnego ISP, gdzie dosłownie miał ten sam problem i po kilku dniach serwisant z „fanatycznym" zacięciem elektronicznym znalazł problem. Okazało się, że winnym tego typu awarii był operator sieci energetycznej, a dokładnie skoki napięcia spowodowane instalacjami fotowoltaicznymi. Problem najczęściej występuje na końcu obwodów trafostacji. Na ONU sygnał był ok, ale w stronę OLT strasznie „falował" od -17 do -24 dBm; było to praktycznie nie widzialne w logu, bo trwało mniej niż 15 ms i zdarzało się kilka razy na dobę. Takie wahnięcia powodowały zrywanie sesji PPPoE lub zawieszanie się ONU.
Tą informacją podzielił się ze mną były klient (z którym dzięki tej awarii jestem na „TY" :) a może być przydatna dla innych, bo od dwóch lat co raz mamy zgłoszenia właśnie z takim opisem przypadku. Receptą jest mini UPS z „Mediamar" za 70 zł, wymiana zasilacza na taki z lepszymi kondensatorami niestety nie załatwia problemu – wyjaśnia czytelnik
----
Jeden z czytelników TELKO.in po lekturze artykułu „Hurtowe emocje w środowisku lokalnych ISP" podzielił się wrażeniami z korzystania z usługi świadczonej przez operatora korzystającego w modelu BSA.
Na obszarze, gdzie mieszka projekt POPC realizowała firma Zicom Next (obszar tarnowski). Wcześniej był on klientem firmy Info-Net, przejętej przez Zicom. Nie był zadowolny z jej usług i zniechęcił się do lokalnych operatorów (nie miał jednak wyboru) i dlatego po wybudowaniu światłowodu w ramach unijnego projektu POPC wybrał Orange, który ma podpisaną umowę z Zicomem.
– Już po kilku dniach od rozpoczęcia świadczenia usług modem Orange często zaczął wskazywać enigmatyczny komunikat o błędzie w danych dostępowych PPPoE, przeplatany komunikatami o uszkodzeniu sieci światłowodowej. Wydawało mi się to dziwne, biorąc pod uwagę prawidłowe zachowanie ONT – diody sygnalizujące pracę urządzenia nie wskazywały na istnienie jakiegokolwiek błędu. Internet miewał i nadal miewa takie dni, że sobie po kilka razy dziennie na kilka-kilkanaście minut znika, potem znów się pojawia i tak w koło Macieju, aż usterka znika.
Początkowo myślałem – może operatorzy coś konfigurują w związku z nową umową. Minął niestety miesiąc i nadal niestety pojawiały się takie dni, że internet działał bardzo niestabilnie. Zgłosiłem więc pokornie sprawę do Orange’a, gdzie konsultantka poleciła wymianę modemu, co uczyniłem, aż po kilku dniach znowu powróciło zrywanie sesji PPPoE. No więc znów zgłosiłem sprawę do operatora. Zgłoszenie zostało przekazane do Zicomu i dokonano wymiany ONT.
Od tej wymiany ONT mija miesiąc czy dwa i znowu to samo. Musiałem coraz częściej polegać na internecie mobilnym, co wydawało mi się dziwne, biorąc pod uwagę reklamy tego, jaki super-hiper powinien być ten multi-światłowód. Irytowała mnie też lekko konieczność częstych kontaktów z obsługą Orange. Za każdym razem potwierdzano występowanie dokładnie tej samej usterki, z którą postępowano dokładnie w ten sam sposób i w żaden sposób nie próbowano dojść rzeczywistej przyczyny problemu. Zgoda – nie jest to proste, bo usterka ma charakter incydentalny i przejściowy. Niemniej, operator zarówno korzystający, jak Orange, jak i hurtownik, jak Zicom, powinni być na to przygotowani oraz mieć wypracowane sposoby narzędzia do diagnozy i naprawy tego rodzaju usterek – dzieli się wrażeniami klient Orange.
W kolejnej reklamacji zażądał więc: diagnozy rzeczywistej usterki, która powoduje występowanie wspomnianego problemu, trwałego wyeliminowania przyczyny problemu oraz wyczerpującego i dokładnego opisu podjętych działań i ich wyników.
Jak twierdzi nic to nie pomogło, a internet nadal działa źle. Orange zaś tłumaczy, że uznaje reklamację, ale nie za bardzo może coś zrobić. Od Zicomu otrzymuje bowiem informację, że urządzenie ONT u wspomnianego klienta działa dobrze.
– Mój osobisty wniosek z tej historii jest taki: nie wiem, czy mali i średni operatorzy powinni brać się za hurt. Naprawdę liczyłem na to, że w końcu doczekałem się łącza z internetem „na poziomie”, a wyszło „dno i metr mułu". Przykro mi też, że kolejny raz, po przygodach z Info-Netem, odbijam się od ściany próbując się kontaktować z lokalnym operatorem. Przez to nikomu już nie polecę współpracy, czy to bezpośrednio, czy pośrednio, z lokalnym MiŚOT-em – podsumowuje czytelnik.
Innego typu sytuacja miała natomiast miejsce w bloku przy ul. Prusa 3-1 w Resku (woj. zachodniopomorskie), gdzie projekt POPC realizował Orange. Jak opisuje portal resko24.pl kilka miesięcy temu pojawiła się firma instalacyjna (podwykonawca), która rozpoczęła prace w piwnicy i na klatce schodowej.
– Trochę powiercili, coś zainstalowali, uszkodzili światło w piwnicy, zostawili gruz i zniknęli. Pracowali tylko jeden dzień i śladu po nich nie ma do dzisiaj – relacjonują portalowi mieszkańcy z bloku przy ul. Prusa.
Ostatecznie okazało się, że nierzetelni instalatorzy najprawdopodobniej pomylili klatki schodowe, bo jak ustalili mieszkańcy w ich klatce nikt takiej usługi nie zamawiał. Po jakimś czasie, pojawiła się kolejna ekipa instalacyjna (kolejny podwykonawca) i rozpoczęła montaż instalacji, ale już w sąsiedniej klatce. Tam prace zostały zwieńczone sukcesem.
Do dziś po feralnych instalatorach, w piwnicy i na klatce schodowej pozostały fragmenty instalacji i uszkodzenia, których nikt nie chce naprawić. Sami mieszkańcy, nawet nie wiedzą do kogo mogą się zwrócić w tej sprawie, bo nie wiedzą kto i dla kogo wykonywał to zlecenie.
Administrator budynku tłumaczy, że sprawa jest mu znana, ale nie mógł ustalić, kto z lokatorów taką usługę zamawiał i jaki operator zlecał te prace. A dziś każdy ma prawo wybrać swojego operatora. Wystosował on stosowne pismo do Orange, ale pozostało one bez odpowiedzi.