Takie działania czasami się pojawiają, np. ze strony osób, które niespecjalnie dobrze radzą sobie ze sprzedażą. To zjawisko marginalne. Nie wierzę, żeby któraś z poważnych firm świadomie zakładała, że w taki sposób będzie walczyć z konkurencją. W sumie więc, nie ma o czym specjalnie mówić.
Pojawiliście się też ze swoimi usługami w Gdańsku. To także konkurencyjny rynek. Dlaczego właśnie to miasto wybraliście na rozszerzenie działalności?
W Gdańsku jesteśmy obecni od 2014 r. Był to efekt współpracy z deweloperem, który prowadził inwestycję w tym mieście i zaproponował, byśmy okablowali budowane przez niego osiedle. Otworzyliśmy biuro, okrzepliśmy na tamtym rynku, wyrobiliśmy sobie dobrą markę i zaczynamy wchodzić w kolejne dzielnice. Nowe możliwości stworzyło nam niedawne przejęcie firmy Limes przez Vectrę. Można powiedzieć, że ta akwizycja „zwolniła” miejsce na gdańskim rynku.
A wy nie myślicie o akwizycjach?
Zdecydowanie stawiamy na rozwój organiczny. W naszej historii zdarzyły się trzy przejęcia małych sieci mających kilkudziesięciu, kilkuset klientów, ale to się zdarzyło trochę „przy okazji”. Dziś nie widzę specjalnie kandydata do przejęcia. Taka akwizycja, to zawsze ryzyko. Nie zawsze można sprawdzić, co tak naprawdę jest wewnątrz przejmowanej sieci. Może się okazać, że modernizacja infrastruktury przejętego operatora jest bardzo kosztowna.
Myśleliście, żeby swoją infrastrukturę udostępniać w hurcie innym operatorom?
Wiadomo, że Orange pyta o to operatorów i my też mieliśmy taką propozycje. To jednak wiązało się z koniecznością inwestycji z naszej strony, by spełnić oczekiwania Orange. Nasze zasoby były jednak zaangażowane wówczas, gdzie indziej i dla nas nie miało to specjalnego sensu. Generalnie jesteśmy otwarci na udostępnienie infrastruktury i konkurowanie wyłącznie w detalu.
Gdzie, waszym zdaniem, operatorzy ISP powinni szukać przewag nad dużymi graczami?
Przede wszystkim w lokalności. Ceną usługi trudno jest konkurować w dłuższej perspektywie. Oferta powinna być skrojona do lokalnych potrzeb i tu ISP może mieć przewagę nad Orange, czy Vectrą. To powinni dostrzegać handlowcy, bo całkiem inne pakiety sprzedają się na osiedlu komunalnym, niż w Wilanowie.
JMDI nie korzystało z dotacji 8.4 POIG. Dlaczego?
Rzeczywiście, nie ubiegaliśmy się o wsparcie z tego programu. Mieliśmy wówczas inne priorytety. Postawiliśmy na współpracę z deweloperami i prowadzaliśmy inwestycje na obszarach, gdzie powstawały nowe osiedla. Nie znaczy to, że w poprzedniej perspektywie finansowej nie korzystaliśmy w ogóle ze środków unijnych. Pozyskaliśmy środki z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Mazowieckiego na rozwój firmy i innowacje.
Między innymi na wdrożenie telewizji.
Tak, to był dla nas ważny projekt. Aby skutecznie konkurować z sieciami kablowymi musieliśmy mieć w ofercie telewizję. Gdzieś na przełomie 2005/2006 roku dostrzegliśmy, że przestajemy się rozwijać. Ograniczeniem była nasza technologia: skrętkowa i radiowa. Już na przełomie 2007 i 2008 roku zaczęliśmy inwestować w światłowody. Na początku była to sieć FTTB, ale od kilku lat stawiamy na GPON. Zdawaliśmy sobie też sprawę, że telewizja analogowa odchodzi do przeszłości i trzeba stawiać na telewizję cyfrową. Technologia IPTV nie była jeszcze jednak wystarczająco dojrzała.