Internet z nieba

ARTYKUŁ SPONSOROWANY

Zaczynali od zera, w czasach gdy powstawało wiele podobnych firm, a teraz realizują wielomilionowe projekty telekomunikacyjne. O tym, jak tego dokonali opowiada Krzysztof Skorupski, współwłaściciel firmy SKYNET, która prawie od dwóch dekad zaopatruje w Internet Warszawę i jej okolice.

Krzysztof Skorupski, współwłaściciel firmy SKYNET.
(źr. BGK)
Jak to się zaczęło? Dlaczego zdecydował się Pan na rozpoczęcie swojej działalności?

Praca dla kogoś nie była tym, w czym mógłbym się w pełni realizować. Od zawsze umiałem działać i zarządzać sobą, swoim czasem i tym, co robię. Bardzo szybko rozpocząłem prowadzenie własnej działalności. To był 2002 rok. Początki były trudne, ale wspólne budowanie firmy sprawiało nam bardzo dużą frajdę. W tym momencie posiadamy niemal 800 km sieci światłowodowej, jesteśmy obecni w ponad 150 miejscowościach. Pracuje dla nas codziennie około 50 osób. Na tle innych małych operatorów telekomunikacyjnych to już dosyć spora organizacja.

Od początku działacie w branży telekomunikacyjnej?

Nie, na początku sprzedawaliśmy sprzęt komputerowy. Mój wspólnik interesował się sieciami, dlatego bardzo szybko zaczęliśmy ukierunkowywać się na sprzedaż sprzętu sieciowego. W tamtych czasach jedyną opcją posiadania stałego łącza do Internetu była zawodna i droga Neostrada 512kbit/s. W dodatku była dostępna tylko na ograniczonym obszarze. My w tamtym okresie dostarczaliśmy urządzenia umożliwiające budowanie sieci 100Mbit/s. Widząc tę różnicę uświadomiliśmy sobie, że możemy stworzyć coś, co będzie posiadało olbrzymią przewagę konkurencyjną.

Nasza pierwsza sieć ethernetowa powstała w Warszawie, na osiedlu z ponad siedmiu tysiącami lokali. Około roku później zbudowaliśmy sieć bezprzewodową obejmującą parę gmin pod Warszawą. Kolejnym etapem były światłowody i przebudowa sieci na standard FTTx. Dziś sprzedajemy prędkości rzędu 1Gbit/s, ale jesteśmy gotowi na 10Gbit/s co sprawia, że nadal możemy być o krok przed największą konkurencją.

Korzystaliście już z funduszy unijnych?

W 2014 roku aplikowaliśmy o dofinansowanie unijne z programu Innowacyjna Gospodarka 8.4 na Zapewnienie dostępu do Internetu na etapie „ostatniej mili”. Żałujemy, że nie mogliśmy zrobić tego wcześniej, ale na naszym terenie nie było wyznaczonych odpowiednich obszarów. Gdy upubliczniono mapę białych plam złożyliśmy wniosek i się udało. To był nasz pierwszy tak duży projekt – ok. 5 mln zł brutto, z czego 50% stanowiło dofinansowanie. Potem była Pożyczka szerokopasmowa.

Pożyczka nie dotacja?

Pożyczka szerokopasmowa to jedyny sensowny produkt, o który mogliśmy aplikować. Z Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa dofinansowanie dostawały bardzo duże projekty z budżetami po kilkadziesiąt milionów złotych. Były one niestety poza naszym zasięgiem. Podczas którejś z konferencji dowiedzieliśmy się jednak, że będzie uruchamiany taki projekt jak Pożyczka szerokopasmowa. Jego założenia były wprost stworzone dla nas. Uważam, że może to być dużo lepsze rozwiązanie niż dotacja.

Dlaczego?

W Pożyczce szerokopasmowej to my wybieramy miejsce, w których inwestujemy, a nie urząd, który udziela dofinansowania. Nie budujemy sieci gdzieś w szczerym polu z nadzieją, że kiedyś się nasyci. Inwestujemy tam, gdzie widzimy potencjał i gdzie są nasi przyszli abonenci.

Inne banki nie kusiły swoimi produktami?

Z mojego doświadczenia wynika, że pozyskanie finansowania komercyjnego w naszej branży jest dużym problemem. Banki wydają się nie rozumieć, że mogą zabezpieczyć się na wybudowanej sieci, że ona ma realną wartość. Nadal oczekują, by zabezpieczeniem była jakaś nieruchomość i wpis na hipotekę.

Kilkukrotnie korzystaliśmy z kredytu inwestycyjnego, ale nie były to duże kwoty – maksymalnie 500 tysięcy zł. Pożyczka szerokopasmowa to prawie 5 milionów złotych. To zupełnie inne możliwości. Realizujemy projekt o dużo większym zasięgu i w dodatku z niższym oprocentowaniem. Musieliśmy oczywiście zrobić biznesplan, analizę finansową i rozliczać każdą fakturę, ale nie było to dla nas dużym problemem, gdyż wcześniej robiliśmy już to samo do projektu dotowanego. Byliśmy przyzwyczajeni do takich formalności. Zresztą, te niedogodności są w 100% zrekompensowane produktem.

A może coś jednak przeszkadza?

Moim zdaniem, produkt działa bardzo dobrze, ale niestety czasami musimy zamrozić własne pieniądze dopóki nie pojawi się refinansowanie z banku. Podwykonawcy często nie chcą czekać 60 czy 90 dni na wypłatę transzy. Jeżeli okazałoby się, że można aplikować o zaliczkę i rozliczać ją tak, jak przy projekcie POIG 8.4, to myślę, że byłoby to rozwiązanie niemal idealne.

Jak długo zajęła wam decyzja o Pożyczce szerokopasmowej?

Śledziliśmy na bieżąco informacje o tym produkcie i gdy usłyszeliśmy, że Alior może udzielać pożyczki szerokopasmowej na drugi dzień byliśmy w oddziale banku. Byliśmy bardzo zdeterminowani. Jeśli dobrze pamiętam dostaliśmy pożyczkę szerokopasmową jako trzecia firmą w Polsce. Myślę, że dziś wszystko mogłoby potrwać mniej niż 3 miesiące. Alior zmienił kilka wymogów i wie już czego oczekiwać od klienta.

Inwestycja sprawiała jakieś problemy?

Prowadzimy inwestycje na terenie trzech powiatów: nowodworskiego, piaseczyńskiego i prószkowskiego. W związku z tym musimy współpracować z kilkunastoma urzędami. Uzgodnienia z niektórymi z nich zajmują 2 tygodnie, a z innymi po 2-3 miesiącach nadal jesteśmy w punkcie wyjścia. Chyba każdy inwestor boryka się z takimi problemami.

Czy myśli Pan, żeby skorzystać z pożyczki szerokopasmowej na inne cele?

Myśleliśmy przez chwilę o Pożyczce płynnościowej, ale chcemy w tym roku aplikować drugi raz o Pożyczkę szerokopasmową na inwestycję i, mówiąc szczerze, nie chcemy sobie pogarszać zdolności kredytowej.

Jakie plany na przyszłość?

Skupiamy się obecnie na rozwoju usług, które posiadamy: dostępu do Internetu, telewizji i telefonu oraz usług telefonii komórkowej. Widząc, że nasza firma się rozrasta stale tworzymy systemy optymalizacji zarządzania – to ułatwia nam realizację kolejnych projektów.

I ostatnie pytanie. Skąd pomysł na nazwę firmy? Czy aby nie wzięło się przypadkiem z filmu Terminator 2?

Prawie wszyscy kojarzą nas z tym filmem, ale nasz pomysł na nazwę wziął się z czegoś innego. Ponieważ na początku nasze główne łącze było dostarczane drogą bezprzewodową, to miał być po prostu INTERNET z NIEBA. Tak naprawdę, o tym że filmowy SKYNET chciał zawładnąć światem dowiedzieliśmy się dopiero parę lat po założeniu firmy. Nie miałbym jednak nic przeciwko temu, żeby udało nam się zawładnąć Internetem na Mazowszu.

Więcej informacji na temat Pożyczki Szerokopasmowej znajdziesz na www.bgk.pl/popc

Czytaj także:

1. Mały może więcej
2. Judym Internetu

 

ARTYKUŁ SPONSOROWANY