Informacja od Inei o testach technologii 25G GPON skłania do zawsze ekscytujących rozważań: czy wyścig na przepływności łączy stacjonarnych kiedykolwiek się skończy?
Jako człowiek ze skroniami przyprószonymi siwizną sięgam pamięcią do lat 90-tych, kiedy to stałe – a nie bzz-bzz-pirlliiililliiiluuluulaaapipimpipim – modemowe – łącze dostępowe było szczytem marzeń człowieka. Kiedy już nie trzeba się było wdzwaniać i można było serfować z prędkością 256 kb/s, a potem nawet 512 kb/s, otworzyły się nad nami bramy niebios. Niemniej, jak wiadomo, ludziom zawsze mało, więc chciało się więcej. Może 1 Mb/s? A może nawet 2 Mb/s?!
W końcu doczekałem się 2 Mb/s i to jest cezura we „wspomnieniach małego surfera” – czysto subiektywnie, jako konsument, uważam, że od tego momentu oferta usług dostępowych zaczęła wyprzedzać potrzeby Internetu*. Do 2 Mb/s filmy na YouTube cięły, a od 2 Mb/s przestały ciąć. Dostawcy usług internetowych mogli sobie pozwolić na coraz bardziej zachłanne aplikacje, a sieć – kilka kroków do przodu – wciąż oferowało potrzebną wydajność. Wzrost przepływności łączy napędzała już nie realna potrzeba użytkowników tylko polityka marketingowa ISP. A ci od 20 lat nie mogą znaleźć lepszych narzędzi do konkurowania, jak cena i przepływność. Dzisiaj topowe przepływności w Polsce są o dwa rzędy wielkości ponad realne potrzeby statystycznego gospodarstwa domowego. Pandemia, nawet jeżeli zwiększyła zapotrzebowanie na „moc”, to raczej po stronie dostawców usług internetowych oraz użytkowników internetu mobilnego.
Dzisiaj trudno sobie wyobrazić, by Inea się przymierzała do standardu 25G, żeby wprowadzić ofertę dostępową o takich parametrach (czy raczej 20 Gb/s jakie zanotowała realne osiągi). Przynajmniej nie jako cel podstawowy. Bardziej, jako optymalizacja sieci. Po to jest przecież split w GPON, żeby dzielić maksymalne pasmo na potrzebną liczbę gniazdek. W sytuacji kiedy streaming 4K w internecie wymaga 25 Mb/s (a prace nad kodekami audio-video wciąż trwają) już 8,5 Gb/s jakie tu i ówdzie oferuje Inea, to jest kosmos. Tak się wydaje dzisiaj…
Jest taki operator na Dalekim Wschodzie: Hong Kong Broadband Network, którego nazwa zapadła mi w pamięć, bo to była jedna z pierwszych na świecie optycznych sieci dostępowych, silnie nagłaśniana przez Cisco, które brało udział w tym projekcie. HKBN oferowało 100 Mb/s, kiedy u nas dostępne było maksymalnie wciąż jeszcze 2 Mb/s. Wtedy można się było tylko popukać w czoło, po co komu 100 Mb/s. Azjatyckie rynki dostępowe słynęły ponadprzeciętnymi przepływnościami, ponieważ konkurencja między ISP była silna, a tereny wysokozurbanizowane.
Dzisiaj rynek się wyrównał. Tknęło mnie, pisząc ten tekst, zerknąć jaka jest obecnie oferta HKBN. Otóż proszę państwa: 2000/1000 Mb/s. Szybki przegląd ISP z różnych zakątków świata wskazuje, że 1 Gb/s to dominujące topowe łącze. Jak u nas, choć na pewno chcielibyśmy znacznie większego zasięgu takich usług. Wniosek: tempo wzrostu przepływności sieci dostępowych się wypłaszcza.
Czy to jednak oznacza, że wyścig zatrzyma się – dajmy na to – na 10 Gb/s? Rozum podpowiada: „Boże, a po co iść dalej?” Ale zaraz się reflektuje: „a po co było iść do tej pory?”. Dopóki ISP nie zmienią paradygmatu rynkowej konkurencji, dopóty dostawcy technologii będą im podsuwali coraz to nowe standardy sieci dostępowej. 10G leży na stole, zaraz pojawi się 25G, a 50G jest w fazie dopracowania. Technologie sieci transportowej wskazują zaś, że daleko jeszcze do sufitu. Czysto biznesowo pomogą zoptymalizować sieć, ale czy nie pojawi się pokusa, by być liderem przepływności internetu?
Jestem silnie ciekaw, jaka byłaby treść felietonu na ten sam temat za 20 lat – o ile skleroza nie zeżre, a drżący paluch nadal będzie trafiał w klawiaturę (o ile oczywiście, to chip nie będzie słał myśli prosto z mózgu na terminal). Nie wykluczam, że wtedy będę marudził: „no i po co komu te 100 Tb/s, skoro do teleportacji z miejsca na miejsce w jednym kawałku starcza 100 Gb/s?”.
*na TELKO.in mamy redakcyjną praktykę pisania „internet” z małej litery, ponieważ traktujemy to już jako synonim zjawiska, tudzież usługi; tutaj wyjątkowo w pierwotnym znaczeniu: sieci logicznej o konkretnych zastosowaniach
Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.