W każdym postępowaniu na operatora infrastruktury startuje inna spółka przez was utworzona. W Lubelskim był to Telepin, w Świętokrzyskim – Świętokrzyskie Sieci Szerokopasmowe. Jaki to mas sens?
To typowe spółki celowe. Działanie w tym modelu jest dobrze sprawdzone. Łatwo takimi projektami zarządzać. Pozwala to też szybko dostrzec, w jakich obszarach działalność jest efektywna i odpowiednio do tego reagować.
W ORSS, które buduje i będzie zrządzać sieciami regionalnymi na Warmi i Mazurach oraz na Podkarpaciu, jednym z waszych partnerów jest Alcatel-Lucent. Tymczasem w obecnie prowadzonych konkursach na operatora infrastruktury występuje jak wasz konkurent i wygrał z wami w Lubelskiem?
Taki jest biznes i to normalne. Obie firmy doszły do wnioski, że w jednym projekcie dobrze wystartować razem, a w innym oddzielnie. Nie wykluczmy, że w przyszłości pojawią się projekty, w których z Alcatelem-Lucentem znowu będziemy partnerami.
Zapowiadacie, że w tym roku wasze przychody mogą być trochę wyższe niż w roku ubiegłym, ale ten rok zapowiada się dla was wyjątkowo dobrze, bo ORSS kończy warte w sumie 626 mln zł projekty w województwach warmińsko-mazurskim i podkarpackim. Co jednak z rokiem przyszłym?
To prawda, że w 2016 roku nasze przychody mogą być trochę niższe. Jednak z pewnością znacząco poprawimy cash flow. Proszę bowiem zwrócić uwagę, że z działalności budowlanej osiągamy relatywnie duże przychody, choć marża jest stosunkowa niska. Dużo wyższą marżę osiągamy na działalności operatorskiej. Zakończyliśmy niedawno naszą koronną inwestycję – ring ogólnopolski – i nadszedł czas jej komercjalizacji. Przypomnę, że obecnie posiadamy sieć optyczną o długości blisko 4 tys. km, która oplata cala Polskę i w tym względzie mało kto może z nami konkurować. Świadczymy usługi wszystkim największym operatorom w Polsce, a liczba klientów będzie tylko rosnąć.
Podkreślacie, że wasze łącza doprowadzone są do granic Rosji (obwodu Kaliningradzkiego), Litwy, Białorusi, Ukrainy i Niemiec, by posłużyć ruchowi tranzytowemu między naszymi wschodnimi sąsiadami a Niemcami. Czy polityczne wydarzenia nie psują wam planów biznesowych?
Hawe ma szansę stać się największym graczem obsługującym ruch między tymi krajami a Niemcami. Dziś odbywa się to głównie północną lub południową nitką, nie przechodząc przez Polskę. Chcemy to zmienić. Naszą siecią możemy spokojnie obsłużyć relację Moskwa – Frankfurt. Oczywiście, mamy na uwadze fakt, że pozyskiwanie klientów w obszarze przesyłu transgranicznego jest procesem rozłożonym na kilka lat. Muszą bowiem zakończyć się wcześniejsze umowy. Wiemy jednak, że to niebawem nastąpi. Podpisaliśmy już pierwszy kontrakt na Ukrainie i prowadzimy negocjacje z kolejnymi potencjalnymi klientami.
Jak dużym problem dla Hawe są długi?
Dług nie jest dla Hawe problemem. Jak chyba większość uczestników rynku traktujemy go jako narzędzie rozwoju. Spółka przez lata inwestowała w budowę sieci i potrzebowała na to kredytów. Hawe nie ma jednak problemu ze spłatą bieżącego zadłużenia. W ubiegłym roku spółka zredukowała je o 12 mln zł. Ostatnio oddaliśmy np. 5 mln Agencji Rozwoju Przemysłu. W końcu roku spłacimy tej instytucji kolejne 40 mln zł, a w 2017 roku kolejna 40 mln zł. Jednocześnie renegocjujemy z bankami nasze zadłużenie, aby zobowiązania krótkoterminowe przekwalifikować na długoterminowe. Banki są na to jak najbardziej otwarte. Jestem przekonany, że w perspektywie i 3-5 lat Hawe może stać się spółką dywidendową.
W uporaniu się z zadłużeniem pomoc ma m.in. nowa emisja akcji. Fundusz Whitestone Capital zadeklarował, że kupi pakiet za 30 mln zł. Czego więcej, oprócz pieniędzy, spodziewacie się ze strony nowego akcjonariusza?
To musi jeszcze zatwierdzić Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy zaplanowane na 13 maja. O tym, co wniesie Whitestone Capital będziemy rozmawiać z akcjonariuszami i chcemy się tym z nimi podzielić w pierwszej kolejności.
Od Marka Falenty, jako zarząd, wykupujecie kontrolny pakiet akcji. Czy to znaczy, że chcecie na dłużej związać się z Hawe, czy raczej szybko ją sprzedać?
Zdecydowanie to pierwsze. Spółka ma naprawdę dobre perspektywy. Kosztowne inwestycje w sieć zostały zakończone i teraz należy tylko realizować nowe kontrakty na posiadanej infrastrukturze. Uważamy też, że kapitalizacja spółki jest znacząco zaniżona. Przewyższa ją kilkakrotnie sama wartość odtworzeniowa naszego głównego aktywa. Poza tym, trochę żartując – wykup managerski może być naszą szansą na dłuższe pozostanie w Hawe.
Dziękujemy za rozmowę
rozmawiał Marek Jaślan