Wiele wskazuje na to, że grupa Hawe nie należy do spółek, które po prostu można kupić na gruncie porozumienia i dobrej woli kluczowych akcjonariuszy. TelePolska Holding (TPH) objęła ponad 14-procentowy pakiet akcji Hawe, ale na dobrą sprawę nie do końca jeszcze wie, w co się zaangażowała, ani jakie są dokładnie intencje jej kontrahenta. Bernhard Friedl, prezes zarządu TPH, w charakterze prokurenta spółki ma właściwie za zadanie zajrzenia w głąb organizacji oraz pilnowania interesów nowego akcjonariusza. Nie wydaje się, aby dotychczasowych kluczowy inwestora Hawe budził bezwarunkowe zaufanie...
TPH ryzykuje, ale wygląda na to, że nie wysoko. Przedstawiciele spółki nie chcą mówić o tym wiele, ale wygląda na to, że akcje Hawe przejęli za symboliczną kwotę. Realne rozliczenie (w ten, czy w inny sposób) nastąpi pewnie dopiero, kiedy TPH stwierdzi, że warto się zaangażować i przejmie pełną kontrolę nad dosyć skomplikowaną grupą Hawe, której kluczowe piony operacyjne (budowlany i telekomunikacyjny) ulokowane są w spółkach zależnych, z których dodatkowo Mediatel także jest notowany na giełdzie.
ROZMOWA Z MARKIEM MONTOYĄ
Czy Hawe w końcu rzeczywiście zmieniło właściciela?
Wygląda na to, że Marek Falenta faktycznie wyszedł z Hawe. Z drugiej strony, teoretycznie zawsze może wrócić. Spółka jest bardzo płynna a po sprzedaży akcji gotówka musi być na czyimś koncie. Poza tym, nie wiadomo, ile naprawdę akcji zostało sprzedanych na rynku. Istnieje ryzyko, że część została "przeparkowana" do innych podmiotów. Liczę jednak, że taki scenariusz jest mało prawdopodobny i byłby ze szkodą dla samego sprzedającego. Problemy Marka Falenty dotykały i spółkę, co nie ułatwiło jej biznesowego życia. Sam zarząd Hawe, od wielu miesięcy skoncentrowany jest na rolowaniu długu, a nie na rozwijaniu biznesu.
Czy wy dokładnie już wiecie, w co żeście się zaangażowali?
Wyniki prezentowane przez grupę Hawe w raportach okresowych nie są przekonujące, albo żeby ująć to bardziej precyzyjnie: ich wiarygodność budzi wątpliwości. Za częścią pozycji przychodowych nie idzie gotówka, przepływy nie są zrozumiale, znaczna część przychodów pochodzi z jednorazowych transakcji itp. Musimy to lepiej poznać i dobrze zrozumieć, jeśli mamy zrobić kolejny krok – czyli przejąć odpowiedzialność za spółkę.
Podejmujecie zatem spore ryzyko.
My jesteśmy gotowi zrobić "grubą kreskę" i zacząć od nowa. Wszyscy na tym skorzystają. Najpierw jednak trzeba się zorientować, co tam tak naprawdę siedzi w środku. Można niebezpodstawnie podejrzewać, że – tak jak rynek nie wiedział o transakcjach akcjonariusza sprzedającego pakiety akcji z pominięciem obowiązków informacyjnych – tak w samej operacyjnej działalności jest sporo kwestii, które mogły być ukrywane w szafie. Wiele firm podchodziło do Hawe i jakoś się wycofywały... My na razie mówimy "chętnie", ale jeszcze nie powiedzieliśmy "tak, na pewno".