Niemcy są tak samo uzależnione od chińskiej technologii mobilnej, jak od rosyjskiego gazu. Niemiecki rząd ponownie ocenia teraz ryzyko, jakie niesie sprzęt chińskich dostawców - pisze niemiecki dziennik biznesowy „Handelsbaltt” w obszernym tekście, w którym informuje o działaniach rządu federalnego w sprawie obecności w niemieckich sieciach sprzętu chińskich dostawców.
Jak twierdzi gazeta, niemiecki rząd może wkrótce zmusić niemieckich operatorów do usunięcia chińskich komponentów ze swoich sieci komórkowych. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zastrzega sobie prawo do nakazania operatorom sieci usunięcia krytycznych komponentów od „niezaufanych" producentów. Także tych już zainstalowanych.
Zgodnie z cytowaną wypowiedzią ministerstwa, usunięcie już zainstalowanych komponentów może zostać nakazane „jeśli ich dalsze używanie może naruszyć porządek publiczny lub bezpieczeństwo Republiki Federalnej Niemiec, w szczególności jeśli producent krytycznego komponentu nie jest godny zaufania".
Gazeta podkreśla, że obowiązkowa wymiana komponentów dostarczonych przez Huawei, czy ZTE na podzespoły pochodzące od takich dostawców jak Ericsson i Nokia może być znaczącym problemem dla Deutsche Telekom, Vodafone i Telefónica Deutschland. Byłaby kosztowna, bo wymagałaby przebudowy istniejącej infrastruktury i zapewne opóźniłaby budowę sieci 5G.
Udział komponentów chińskich dostawców w niemieckich sieciach 4G - w zależności od operatora - wynosi do 65 proc.
„Handelsblatt” zwraca uwagę, że ewentualną decyzję MSW musiałby koordynować z działaniami innych zainteresowanych resortów takich jak Ministerstwo Spraw Zagranicznych i Ministerstwo Gospodarki.
Według dziennika, Huawei twierdzi, że nic nie wie o planach usunięcia jego komponentów z niemieckich sieci i twierdzi, że mają one „doskonałą” historię bezpieczeństwa.
Gazeta zaznacza, że decyzja o tym, czy nie można ufać krytycznym komponentom od Huawei i ZTE, nie została jeszcze oficjalnie podjęta.
- Jednak pod wrażeniem rosyjskiej agresji na Ukrainę i prób szantażowania Niemiec przez Kreml odcięciem dostaw gazu, niemiecki rząd ponownie ocenia ryzyko związane z gospodarczymi związkami z dyktaturami - pisze dziennik. Oceniane jest m.in. czy działanie sieci jest możliwe do utrzymania, jeśli Chiny wykorzystają dostawy aktualizacji oprogramowania jako środek nacisku politycznego - tak jak Rosja wykorzystuje obecnie dostawy gazu.
Podstawę prawną dla interwencji państwa stanowi tzw. ustawa o bezpieczeństwie informatycznym 2.0, która została uchwalona pod koniec ostatniej kadencji po długich kontrowersjach. Ustawa nie przewiduje eliminacji sprzętu chińskich dostawców, ale w przypadku „krytycznych komponentów” pozwala na indywidualne przeglądy konkretnych rozwiązań. Przyjęte kryteria takiego przeglądu są prawie niemożliwe do spełnienia przez chińskich dostawców.
Jak pisze gazeta, operatorzy sieci stali do tej pory na stanowisku, że wystarczy zakazać z korzystanie z rozwiązań Huawei i ZTE w sieci rdzeniowej, bo tam przetwarzane są duże ilości danych, a w sieci dostępowej ryzyko jest możliwe do opanowania.
Tymczasem obecnie MSW podkreśla, że z prawnego punktu widzenia nie ma rozróżnienia na sieci rdzeniowe i dostępowe, a funkcje krytyczne należy rozpatrywać niezależnie od miejsca ich realizacji w ramach sieci. Przy takim podejściu samo usunięcie chińskich komponentów z sieci rdzeniowych nie spełnia wymogów prawnych. Ponadto - zdaniem federalnego MSW - przepisy obejmują nie tylko sieci 5G, ale też 4G, o ile stanowi ona podstawę sieci 5G.