Za resortem cyfryzacji ciągnie się legenda małego, niedofinansowanego ministerstwa, któremu brakuje środków na budowę e-państwa. Kontrola NIK pokazuje jednak, że MC takie finanse dostawał. Ale co z tego, gdy chciał więcej, niż był w stanie zjeść. Efekt: tylko w ubiegłym roku nie dał sobie rady z rozdysponowaniem aż 38 mln zł – pisze Gazeta Wyborcza.
Wnioski o uruchamianie rezerw z budżetu państwa, których potem ministerstwu nie udaje się wydać. Nowe departamenty miesiącami bez pracowników. Instytucje podległe pod MC, które zamiast kupić niezbędne urządzenia, wolą je wynająć za trzy razy większą stawkę. Przetargi ogłaszane na ostatnią chwilę, w efekcie czego nie udaje się na czas sfinalizować zakupu. To tylko kilka z grzechów resortu, które wypunktowała Najwyższa Izba Kontroli.
Anna Streżyńska jako minister cyfryzacji wielokrotnie publicznie narzekała na to, że jej resort ma za małe środki, by zatrudnić odpowiednią liczbę specjalistów, których rynkowe pensje przekraczają kilkukrotnie to, ile może zapłacić urząd. Z raportu NIK wynika jednak, że MC dostawało wcale niemałe kwoty z rezerwy celowej Ministerstwa Finansów na podratowanie swojego działania. Tyle, że nie umiało tych środków skutecznie wydać.
Więcej w: NIK: Ministerstwo Cyfryzacji pogubiło się w cyfrach własnego budżetu (dostęp płatny)