Zobaczcie, czyje światłowody spłonęły podczas pożaru mostu Łazienkowskiego, m.in. MON, policja... SprawnePaństwo... - pisał na Twitterze poseł Przemysław Wipler wrzucając link do dokumentu ze spisem łączy światłowodowych biegnących pod mostem Łazienkowskim.
Gazeta Wyborcza pyta, dlaczego światłowody wojskowe podwieszono pod mostem w taki sposób, że dostęp do nich był dosyć łatwy? "Światłowód musi jakoś pokonać rzekę, a w jest tylko kilka mostów, którymi można poprowadzić instalację na drugi brzeg. Nikt nie kładzie światłowodów w poprzek rzeki w innych miejscach, bo jest to zupełnie nieekonomiczne. Najprościej jest wykorzystać istniejącą infrastrukturę taką jak mosty czy tunele. Oczywiście dzięki temu, że mostów jest kilka, ruch na drugi brzeg został szybko przywrócony z wykorzystaniem innych łączy" - odpowiadzieli specjaliści z portalu Zaufanatrzeciastrona.pl zajmującego się bezpieczeństwem sieciowym.
Wyjasniją oni, że takie umiejscowienie ważnych światłowodów jest w zasadzie bezpieczne, choć są przykłady skutecznych ataków polegających na podsłuchaniu światłowodu, lecz sprawa nie jest taka prosta i to z wielu powodów.
Eksperci portalu powątpiewają w to, że pożar mógł być próbą zatarcia śladów podłączenia do światłowodu. "Nie sądzimy, by ktokolwiek próbował podsłuchiwać światłowody pod mostem Łazienkowskim. Wierzymy w najprostsze wyjaśnienia".
Więcej w: Pożar mostu odciął MON od internetu. Wipler kpi, specjaliści ripostują: "Światłowód musi jakoś pokonać rzekę"
GW: Dlaczego wojskowe światłowody były pod mostem
17 lutego 2015, 11:10