GW: Czy w w Piechcinie wyrzucono ucznia ze szkoły przez zbyt wolny internet?

Rada pedagogiczna Zespołu Szkół Niepublicznych w Piechcinie (woj kujawsko-pomorskie) skreśliła 16-latka z listy uczniów. – Za to, że nie mogłem włączyć kamerki podczas zdalnych lekcji – mówi chłopak. Po jego stronie stają obrońcy praw ucznia. – Problem jest wydumany – odpowiada dyrektorka szkoły – a sprawę relacjonuje „Gazeta Wyborcza" z Bydgoszczy.  

Jak informuje gazeta, w październiku ub.r. dyrektorka ZSN w Piechcinie, wydała zarządzenie dotyczące funkcjonowania szkoły w czasie nauczania zdalnego. Już w pierwszym jego punkcie jasno określiła, że wszystkie zajęcia lekcyjne będą się odbywały na platformie Google Suite zgodnie z planem lekcji i będą obowiązkowe dla wszystkich nauczycieli oraz uczniów. Uczniowie zobowiązani są do włączania kamer, a w przypadku niedostosowania się do zarządzenia nauczyciel wpisuje nieobecność na lekcji.

Drugi z tych wymogów okazał się dla 16-letniego Michała wyjątkowo problematyczny. Jak tłumaczył cytowany przez „Gazetę Wyborczą", zbyt wolny internet nie pozwalał mu na korzystanie z kamery i mikrofonu jednocześnie. W związku z tym zrezygnował z przesyłania obrazu, co zgodnie z rozporządzeniem poskutkowało wpisaniem nieobecności podczas zajęć, w których w rzeczywistości brał udział.

Uczeń zdecydował się opisać swój problem w wiadomości wysłanej do wychowawczyni. „W poniedziałek podczas pierwszej lekcji języka polskiego zostałem upomniany za brak kamerki. Pani W. ostrzegła mnie, że gdy nie będę miał kamerki, to będzie mi wpisywać nieobecności na lekcji. Stwierdziłem, że okej, bo i tak nie biorę udziału w lekcji dla obecności, tylko po to, aby się czegoś nauczyć i wpisana nieobecność na lekcji, na której byłem, nie zrobi mi wielkiej różnicy (...) Rozumiem, że pani W. może pracować się gorzej, nie widząc twarzy osoby, do której mówi, ale mogę zagwarantować, że nawet gdybym miał możliwość odpalenia kamerki, bo w obecnej sytuacji takiej możliwości nie mam, to mimo wszystko bym jej nie odpalił (...) dlatego, że przy odpalonej kamerce czułbym się niekomfortowo, przez co nie mógłbym skupić się na lekcji" - pisał uczeń.

Proponował, aby nauczyciele, którym brak kamerki przeszkadza tak bardzo, że nie mogą prowadzić lekcji, wysyłali mu tematy lekcji, które zostały omówione w danym dniu i co jakiś  czas (np. co dwa tygodnie) był gotów przyjeżdżać do szkoły, aby ci nauczyciele sprawdzali, czy na pewno przerobił materiał, który wysłali.

W sprawę zaangażowała się matka ucznia, która w rozmowie telefonicznej z dyrektorką szkoły tłumaczyła, że słaby internet nie pozwala jej synowi na używanie kamerki. Kobieta szukała pomocy dla swojego syna również w Kujawsko-Pomorskim Kuratorium Oświaty.

Ostatecznie frekwencja nastolatka za okres nauki od października 2020 do końca stycznia 2021 sięgała nawet 100 proc. nieusprawiedliwionych nieobecności, co zdaniem placówki stało się podstawą, by Rada Pedagogiczna ZSN mogła skreślić go z listy uczniów.

Dyrektorka szkoły w Piechcinie  w rozmowie z Gazetą Wyborczą stanowczo zaprzeczyła, by to kwestia kamerki zaważyła o usunięciu ucznia ze szkoły. Podkreślił, że decyzję podjęła rada pedagogiczna. I według niej wystarczy przeanalizować historie tego ucznia z innych szkół, a cała  historia przekazywana przez chłopaka to konfabulacja, który po prostu szuka poklasku. Zdaniem dyrektorki placówki 16-latek nie chciał przyjąć żadnej z form pomocy w zaistniałej sytuacji.

Po stronie Michała stanęli obrońcy praw uczniów, którzy wysłali do kuratorium wniosek o przeprowadzenie kontroli. 

Jak informuje Gazeta Wyborcza, po interwencji organizacji broniących praw uczniów kuratorium uchyliło decyzję dyrekcji z powodów błędów proceduralnych i zbyt pochopnych decyzji. Oznacza to, że prawnie Michał nadal jest uczniem placówki, jednak z jego relacji wynika, że jego udział w zdalnych lekcjach jest blokowany przez szkołę, a on sam poniżany w odpowiedzi na prośby o przywrócenie dostępu.

Więcej w: Uczeń wyrzucony ze szkoły w Piechcinie. „Zaczęło się od wyłączonej kamerki" (dostęp płatny)