Producent kart SIM Gemalto przyznał, że doszło do tajemniczych cyberataków. Dopuścić się tego miały amerykański i brytyjski wywiad. Po co? By mieć możliwość podsłuchu użytkowników telefonów komórkowycy - pisze Gazeta Wyborcza.
Gemalto to holenderski producent czipów do komórkowych kart SIM, kart bankowych czy paszportów biometrycznych. Firma ma fabrykę w Tczewie. Produkuje ok. 2 mld kart SIM rocznie, co stanowi jedną trzecią globalnego rynku. Kupuje od niej 450 telekomów, w tym T-Mobile, Verizon, Sprint.
Jak udało się wykraść klucze deszyfrujące? Atakujący "zasadzili" się m.in. na francuskich i polskich pracowników Gemalto. Monitorowali ich zachowania w sieci, m.in. na portalach społecznościowych, przechwycili ich komunikację.
Zresztą według dokumentów atak był przygotowany także na niemieckiego konkurenta Gemalto, firmę Giesecke & Devrient.
Polskie telekomy zapytane o to, skąd biorą karty SIM, milczą (Orange) lub odpowiadają zdawkowo: "Od różnych dostawców" (Plus). T-Mobile Polska przyznaje, że Gemalto jest jednym z dostawców, ale tajemnica handlowa nie pozwala podać skali dostaw. Według GUS w sumie w Polsce działa ponad 56 mln telefonicznych kart SIM.
Jednak polscy operatorzy zgodnym głosem zapewniają, że klientom nic nie grozi, a poufność ich danych jest niezagrożona. To samo twierdzą Holendrzy z Gemalto, którzy prowadzą wewnętrzne śledztwo.
Takze polskie firmy współpracujące z Gemalto (między innymi Comarch, Asseco SEE czy Sygnity) twierdzą, że atak nie zagraża ich systemom bezpieczeństwa.
Więcej: Skok cyberszpiegów na karty SIM. Czy powinniśmy się bać?
GW: Czy cyberatak na Gemalto był groźny dla polskich abonentów?
3 marca 2015, 09:35