Jeżeli któregoś dnia za wszystkie przewałki na usługach premium jakiś nawiedzony Prezes UOKiK rąbnie wszystkim czterem sieciom mobilnym karę w wysokości 10 proc. ich przychodów , to nawet nie będzie mi ich żal. Cała ta branża prosi się o to niemal od początku działania mobilnego rynku. Obłuda tego procederu prosi się wreszcie o przykładną karę.
W mijającym tygodniu Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów znowu kogoś przyhaczył na premium SMS. W przypadku CT Creative Team, o ile mnie pamięć nie myli, to jest recydywa. Rozumiem, że SMS-owi service providerzy wliczają kary w koszty działania. Te kary, to na razie małe miki. Póki urząd antymonopolowy nie weźmie się za operatorów. Ot choćby, dla większego rozgłosu. Miliard złotych kary brzmi dużo ciekawiej, niż 30 tys. zł, jakie oberwało CT Creative Team.
Oczywiście, że klienci są leniwi. Oczywiście, że najpierw klikną, a potem przeczytają. Oczywiście, że nikt nie sprawdza regulaminów usług. Oczywiście, dzieci są niefrasobliwe i jeżeli mogą, to ściągają gry bez opamiętania i umiaru. I tak samo jest oczywiste, że kawał biznesu premium SMS, to zwykłe naciągactwo oparte na powyższych ludzkich przypadłościach. Z pełną premedytacją konstruujące usługi tak, żeby skutki kliknięcia lub wysłania SMS było widać dopiero na rachunku. Nie daj Boże przed zamówieniem usługi! Trzeba się bronić rękami i nogami, żeby tych usług nie zamówić. Drgnienie powieki jest już uznane za zgodę na “zawarcie umowy”. Albo w ogóle zgoda jest domniemana, dopóki klient nie wrzaśnie: “nie, nie, nie chcę!” I ma to na papierze. Inny trwały nośnik może nie wystarczyć.
Całe odium spada oczywiście na service providerów, którzy mają w nosie, co o nich myśli opinia publiczna. Operatorzy zaś, obłudnie przewracają oczami, bo przecież mają “obowiązek zapewnienia dopuszczalnych regulaminem usług telekomunikacyjnych...” I to jest rzekomo przeszkoda przed uregulowaniem tego biznesu, co sieci komórkowe mogłyby wspólnie zrobić w 3 miesiące. I żaden service provider by im nie podskoczył, bo nie miał by nic do gadania. Kilka lat temu okazało się, że nie można wprowadzić kodeksu dobrych praktyk na rynku usług premium, bo… to się może okazać zmową. Bzdura! Wszystkim żal po prostu tych kilkuset milionów na łebka z piękną marżą. A że to z ludzkiej niefrasobliwości i głupoty, to już mniejsza.
Próbuję nie być naiwny. Próbuję rozumieć, że wbrew oficjalnej wersji w biznesie musi być trochę wolnej amerykanki. Trochę przeciągania liny pomiędzy klientem a dostawcą. Trochę mocowania, kto więcej skorzysta na współpracy. Istnieje jednak punkt przeciągniętej liny, za którą kończy się przyzwoity biznes. I za którą czasem czeka kara. UOKiK, organizacje konsumenckie, pozwy zbiorowe...
Z noworocznymi życzeniami poddaję pod rozwagę.