Gra na opóźnienie aukcji częstotliwościowej

Aukcja ma się rozpocząć w najbliższy piątek, a co najmniej od zeszłego tygodnia trwa cicha, zakulisowa gra, aby postępowanie co najmniej opóźnić. Mało kto gotów jest mówić o tym wprost. Z jednym wyjątkiem.

- Polkomtel złożył wniosek o odwołanie aukcji na 800/2600 MHz - poinformował wczoraj oficjalnie operator sieci Plus. Podobny wniosek - odwołania aukcji i poprawienia dokumentacji aukcyjnej - złożył także Play. Złożył - wedle nieoficjalnych informacji, bo oficjalnie nie chce tego potwierdzić.

Przywileje dla wybranych

Polkomtel skarży się przede wszystkim, że warunki postępowania uprzywilejowują jego konkurentów - T-Mobile i Orange. Operator sieci Plus wysuwa różne argumenty, ale w istocie boi się, że silni finansowo konkurenci zdobędą 80% kluczowych zasobów w paśmie 800 MHz. Na Polkomtelu ciążą ograniczenia, które powodują, że jakakolwiek spółka z jego grupy kapitałowej może zdobyć najwyżej połowę tych zasobów, które są w zasięgu T-Mobile i Orange (i każdego innego gracza).

Magdalena Gaj,
prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej
(źr.UKE)

To na życzenie Plusa UKE wprowadziło ograniczenie polegające na limicie 2 x 15 MHz, które mogą współdzielić dwaj zwycięzcy aukcji. Pozornie dzięki temu T-Mobile i Orange mogłyby wykorzystać najwyżej połowę dostępnych zasobów w paśmie 800 MHz. Mechanizm w ostatecznym kształcie dokumentacji okazał się jednak ułomny. Limit literalnie dotyczy tylko współdzielenia sieci budowanej w białych plamach, czyli ok. 10% wszystkich gmin do pokrycia. Na pozostałym obszarze kraju ograniczenie nie obowiązuje, a więc ktoś może pokusić się o budowę sieci na 2 x 20 MHz, z którą nikt już nie będzie mógł konkurować, bo nie ma na to zasobów. T-Mobile i Orange już nawet za bardzo nie kryją, że chcą zdobyć po 2 x 10 MHz każdy. Na marginesie: wcale nie dla harmonijnej współpracy i współdzielenia częstotliwości, jak to się powszechne wydaje, i jak utrzymuje Polkomtel. Choć współpracują, to każdy z nich dwóch chce sobie zabezpieczyć 2 x 10 MHz na własny rachunek. Dla długoterminowego, strategicznego bezpieczeństwa. Bo taka jest globalna strategia grupy Deutsche Telekom, i dlatego, że Orange Polska musi sobie jakoś powetować porażkę w zeszłorocznej aukcji 1800 MHz.

Play natomiast w swoim wniosku o prolongatę aukcji powołuje się na - jego zdaniem - wyjątkową niestaranność dokumentacji, której wyniki będzie z tego powodu łatwo zaskarżyć i na mocy wyroków sądowych odebrać operatorom wylicytowane częstotliwości. - Chcemy licytować i wygrać blok radiowy, ale chcemy, żeby decyzja rezerwacyjna była pewna i nie poległa w pierwszej rozprawie sądowej - twierdzi Play.

Wskazuje on także, że realnie w aukcji będzie można licytować do niebotycznych sum, ale ostatecznie nie zapłacić i nie odebrać rezerwacji częstotliwości. To może spowodować, że w licytacji wezmą udział firmy-krzaki, albo wystawione przez konkurencję “zające”. Finansowe zabezpieczenia ofert są - zdaniem Playa - niewystarczające.

Niefortunna wpadka UKE

- A czy wcześniejsze aukcje były lepiej przygotowane? - pyta ironicznie jeden z konkurentów dwóch wspomnianych wyżej sieci. T-Mobile i Orange oficjalnie są równie tajemnicze, co Play. W anonimowych rozmowach jednak bardziej otwarte. Ich zdaniem dokumentacja rzeczywiście nie jest bez wad, ale nie do tego stopnia, żeby aukcję odwoływać. Ich zdaniem Playowi nie chodzi o prawne bezpieczeństwo aukcji, ale że z przyczyn taktycznych chce ugrać 1-2 miesiące dodatkowego czasu. Np. żeby załatwić różne formalności po niedawnej restrukturyzacji zadłużenia. Albo żeby dopiąć finansowanie na aukcję, lub uszczegółowić sieciowe porozumienie z Plusem.

Dobre samopoczucie dwóch operatorów (a przynajmniej Orange) zostało zachwiane pod koniec ubiegłego tygodnia. UKE nie zdążył opublikować na czas nadających się do odczytu plików z odpowiedziami na pytania do dokumentacji aukcyjnej, jakie złożyli operatorzy. Uchybienie harmonogramowi postępowania jest ponoć traktowane przez Orange dosyć poważnie. Ale oczywiście operator niczego nie komentuje.

Co z tym wszystkim zrobi UKE jeszcze nie wiadomo. Urząd odmówił nam komentarza do bieżących wydarzeń. W ubiegłym tygodniu odrzucał zastrzeżenia operatorów co do dokumentacji aukcyjnej, ale po czwartkowej wpadce miał zamówić dodatkową opinie na temat formalnego bezpieczeństwa aukcji.

- UKE jest zdecydowane przeprowadzić aukcję. Oddali wszystkie odwołania, jakie pojawią się po niej i wyda decyzje rezerwacyjne. Na wyroki sądowe przyjdzie przecież poczekać kilka lat. Nawet gdyby były na niekorzyść rezerwacji, to już nie będzie problemem aktualnego prezesa. Zresztą każdy sędzia dwa razy się zastanowi zanim wyda wyrok, który może zagrozić działającej sieci i setkom tysięcy użytkowników - pragmatycznie stwierdza przedstawiciel jednego z operatorów. Oczywiście tego, który uważa, że aukcja powinna odbyć się w zaplanowanym czasie. Wszystko roztrzygnie się w ciągu 1-2 najbliższych dni.

wsp.Witold Tomaszewski