Firma Gigaset, znana przede wszystkim jako producent bezprzewodowych telefonów DECT, wykorzystywanych w telefonii stacjonarnej, wchodzi na rynek smartfonów. Chce konkurować jakością, tj. niemiecką myślą inżynieryjną, i marzy być stać się europejskim Applem.
Firma Gigaset wejście na rynek smartfonów zapowiedziała już na początku tego roku. Wczoraj w Berlinie zaprezentowała pierwsze trzy urządzenia oparte na systemie Android, które zamierza promować na rozpoczynających się w tym tygodniu targach IFA, a na rynek wprowadzić jesienią. Nie są one tanie, bo mają kosztować od 349 do 549 euro. Jednak zarząd firmy wierzy, że klienci docenią jakość produktów, wzornictwo i takie elementy, jak 20-megapikselowa matryca w najdroższym modelu Gigaset Me Pro, czy ośmiordzeniowe, 64-bitowe procesory.
– Rzeczywiście, wchodzimy jako nowy gracz na rynek smartfonów, ale jesteśmy marką, która ma się czym pochwalić. Nasza reputacja powinna być istotnym atutem – przekonuje Charles Fränkl, prezes Gigaset.
Firma nie chce zdradzić planów sprzedażowych. Prezes mówi tylko półżartem, że sprzedawać się one będą "fantastycznie". Z nieoficjalnych informacji wynika jednak, że smartfony mają stać się głównym produktem sprzedażowym dla firmy i już w ciągu 10 miesięcy ich udział w przychodach Gigaset ma przekroczyć 50 proc.
Z drugiej strony trudno nie zauważyć, że sukces na rynku smartfonów, to "być albo nie być" dla Gigaset. Wiadomo bowiem, że telefony stacjonarne sprzedają się coraz gorzej. I Gigaset, który jeszcze w 2010 r. miała przychody na poziomie 1 mld euro, w 2014 r. zanotowała obrót w wysokości zaledwie 326 mln euro. W tym czasie liczba zatrudnionych w firmie spadła z ponad 2,3 tys. do 1,3 tys.
Większościowe udziały w Gigaset SA od kilku lat ma chiński inwestor z Hongkongu – fundusz Goldin. Charles Fränkl podkreśla jednak, że w smartfonach, które będzie sprzedawać jego firma, widoczna będzie niemiecka myśl technologiczna oraz wysokiej jakości wzornictwo i wierzy, że Gigaset będzie w stanie konkurować z Samusungiem, czy Apple.
– Nie uważam, że wchodzimy na rynek za późno. Sprzedaż smartfonów wciąż rośnie. To na pewno nie jest rynek w fazie schyłkowej, ale najważniejszy produkt na rynku elektroniki konsumenckiej. Wierzę, że możemy znaleźć na tym rynku swoje miejsce. Posiadamy infrastrukturę, a co ważniejsze ludzi, idee i technologię, aby odnieś sukces – przekonuje Fränkl. W samych Niemczech, gdzie na zainteresowanie klientów bardzo Gigaset liczy, w tym roku, według szacunków firmy badawczej Bitkom, ma się sprzedać 25 mln smartfonów, tj. o 4,7 proc. więcej niż rok wcześniej.
Gigaset zamierza sprzedawać swe smartfony także w innych krajach Europy i w Chinach przez wszystkie dostępne kanały sprzedaży. Szczególnie liczy na sprzedaż internetową. Z operatorami takimi jak T-Mobile i Vodafone umów jeszcze nie ma, ale zapewnia, że prowadzi rozmowy.
Ma za to kontrakt sponsorski z Bayernem Monachium, którego piłkarze będą reklamować smartfony Gigaset. To dla firmy istotne, bo swą główna siedzibę ma w także w stolicy Bawarii, chociaż głównym udziałowcem są dziś Chińczycy, a urządzenia będą oczywiście produkowane w Chinach.