1500 skarg na praktyki zawierania umów przez Polską Tefonię Stacjonarną wpłynęło do UKE w 2013 i 2014 roku. Mimo to operator nadal stosuje nieuczciwe praktywki. Jedną z "ofiar" operatora jest Violetta Hołowaty z Jeleniej Góry. Sprawę opisuje Gazeta Wrocławska.
Pani Violetta pochodzi z Jeleniej Góry, ale na co dzień mieszka i pracuje w Austrii. Operatorem jej polskiego telefonu od zawsze była TP S. A., a po zmianie marki - Orange. Mimo że nie podpisywała żadnych dodatkowych zobowiązań (aneks do umowy po rebrandzie podpisała w salonie Orange), ze zdziwieniem odkryła, że na jej polski adres zaczęły przychodzić listy ponaglające do zapłaty abonamentu u nowego operatora, jak i informacja od Orange o zerwaniu umowy i wezwanie do zapłacenia kar umownych.
Po kontakcie z miejskim rzecznikiem konsumentów otrzymała jednak kopię umowy, jaką rzekomo podpisała z firmą PTS. Ze zdziwieniem stwierdziła, że choć widnieje na niej jej nazwisko, to podpis nie jest jej, aumowa została zawarta w czasie, kiedy nie było jej w Polsce. Natychmiast skontaktowała się z policją.
Prowadzący sprawę śledczy z Jeleniej Góry sprawdzili niezgodność podpisów. Potwierdzili też, że pani Violetta w czasie podpisania umowy nie przebywała w Polsce, lecz pracowała w Austrii. Sprawa trafiła najpierw do prokuratury w Jeleniej Górze, potem do Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, gdzie zajmuje się nią wydział do spraw przestępczości gospodarczej. Jednak nad poszkodowaną wciąż wiszą nad nią kary umowne od Orange i ponaglenia do zapłaty od PTS.
Firma PTS, znana wcześniej jako Telekomunikacja „Dzień Dobry", nie jest obca rzecznikom ochrony praw konsumenta. - Mieliśmy naprawdę mnóstwo skarg, wniosków o wzór odstępstwa od umów itp. - mówi Joanna Bryndza z biura miejskiego rzecznika konsumentów. - Większość jednak dotyczyła podsuwania umów starszym ludziom, którzy nie wiedzieli, co podpisują - dodaje.