Stephane Richard, prezes Orange, nie ma wątpliwości i mówi to otwarcie, że na francuskim rynku komórkowym nie ma miejsca dla czterech graczy i korzystniej będzie, gdy zostanie ich trzech. – Konsolidacja jest nieunikniona – podkreśla Richard. Według niego dążenie wielu europejskich regulatorów, by w poszczególnych krajach było co najmniej czterech graczy na mocno nasyconych rynkach się nie sprawdzają. Przykładem jest dokonująca się konsolidacja m.in. w Austrii, czy Irlandii.
(źr.fot.Flickr)
Kilka tygodni temu francuskie media podały wiadomość, że Orange prowadzi negocjacje z Bouygues Telecom w celu akwizycji mniejszego konkurenta. Największy francuski operator chce w ten sposób wzmocnić swoją pozycję w obliczu przejęcia przez dominującą francuską sieć kablową Numericable drugiego co do wielkości operatora komórkowego – SFR. Samo to przejęcie nie zaspokoiło jeszcze apetytu kablówki, która negocjuje przejęcie 1,7 mln klientów Virgin Mobile.
Z kolei Bouygues Telecom przeżywa trudny okres. W ciągu ostatnich dwóch lat przychody firmy spadły o 17 proc, a zysk operacyjny o 30 proc. Operator traci klientów. Liczył, że jego sytuację i – przede wszystkim – perspektywy na przyszłość podreperuje przejęcie SFR, ale przegrał rywalizację z Numericable.
Wiadomo też, że za konsolidacją na francuskim rynku komórkowym jest minister gospodarki Arnaud Montebourg. On także wierzy, że redukcja liczby operatorów komórkowych do trzech wyhamuje wyniszczającą wojnę cenową. Jego zdaniem dziś operatorzy powinni się raczej skupić na inwestycjach w infrastrukturę. Poza tym, może się obawiać protestów pracowników, bo będące w trudnej sytuacji Bouygues Telecom może być zmuszone do ograniczenia zatrudnienia. Taki informacje już zaczęły się pojawiać we francuskich mediach. Trudno jednak obecnie wyrokować, na ile połączenie z Orange pozwoliłoby uniknąć zwolnień pracowników Bouygues Telecom. Prawdą jest, że duża liczba zatrudnionych w Orange w najbliższych latach uda się na emeryturę, ale operator może mieć własne plany zagospodarowania środków uwolnionych z funduszu płac. Niekoniecznie musi nim być podtrzymanie zatrudnienia w Bouygues Telecom.
Z drugiej strony prawdopodobne jest, że podobnie jak Numericable stała się przechowalnią dla pracowników SFR, tak i takim miejscem mogłaby być Orange dla zatrudnionych w Bouygues Telecom. Niektóre związki zawodowe są co do tego przekonane.
Gdyby doszło fuzji Orange i Bouygues Telecom, to nowy operator kontrolowałby 55 proc. francuskiego rynku komórkowego i blisko 45 proc. rynku stacjonarnego dostępu do internetu. To mogło by wzbudzić zastrzeżenia organów antymonopolowych. W tej sytuacji Bouygues Telecom mógłby zdecydować się na podobne rozwiązanie, jakie proponował w sprawie niedoszłego do skutku przejęciu SFR – sprzedaż całej swojej infrastruktury i części zasobów radiowych na rzecz najmniejszego rywala, czyli Iliad. Wówczas obie zainteresowane spółki zdążyły nawet zawrzeć wstępne porozumienie w tej sprawie. Za 1,8 mld euro Iliad kupiłby 15 tys. nadajników oraz dużą cześć pasma radiowego Bouygues Telecom. Dzięki temu Iliad automatycznie stałyby się operatorem mającym największą we Francji infrastrukturę 4G. Niektórzy z analityków twierdza nawet, że Bouygues Telecom byłby nawet gotów pójść na większe ustępstwa, jak np. oddanie konkurentom części swych klientów. Tak zależy mu na fuzji.
Scenariusz konsolidacji na francuskim rynku komórkowym, jest o tyle prawdopodobny, że słowa prezesa Orange coraz częściej przekonują polityków i nie tylko francuskich. Nawet Angela Merkel, kanclerz Niemiec stwierdziła, że w przypadku operatorów telekomunikacyjnych w Europie należy poluzować restrykcje w obszarze konsolidacji, by mogły skuteczniej konkurować z rywalami ze Stanów Zjednoczonych, Azji czy Ameryki Południowej.