Fake hacking to pozorowane włamanie do systemu użytkownika, które ma wywołać u ofiary strach i fałszywe przekonanie, że naruszone zostało bezpieczeństwo jej urządzeń i systemów. Eksperci Fortinet tłumaczą, że fake hacking nie stanowi zagrożenia dla użytkowników pod warunkiem, że rozpoznają oni jego charakter – w przeciwnym razie konsekwencje mogą być poważne.
Fake hacking to termin opisujący działanie cyberprzestępców, które polega na udawaniu włamania do systemu użytkownika. Żart, wyłudzenie pieniędzy czy badanie gruntu przed większym cyberatakiem – to niektóre z motywów cyberprzestępców do przeprowadzenia tzw. pozorowanego ataku.
Operację taką można przeprowadzić z wykorzystaniem różnych metod i narzędzi, aby uwiarygodnić „atak” i nakłonić ofiarę do wykonania pożądanej akcji. W ramach symulowanych działań użytkownikom mogą być przedstawione komunikaty o błędzie systemu lub aplikacji, wiadomości z żądaniem okupu czy nawet specjalnie spreparowane strony internetowe.
Aby uzyskać przeświadczenie ofiary, że rzeczywiście została zaatakowana, osoba lub grupa przygotowująca atak może to zrobić na wiele sposobów. Jednym z nich jest skorzystanie z takich narzędzi, jak HackerTyper, które wyświetla witrynę internetową symulującą proces włamywania się do systemu. Poprzez wyświetlanie na ekranie ofiary serii poleceń i danych, sprawia wrażenie przejęcia kontroli nad urządzeniem. Jednak do wyświetlenia symulatora potrzebne jest jego fizyczne uruchomienie na danym urządzeniu, co powoduje, że w łatwy sposób można odkryć próbę dokonania fałszywego ataku. Dlatego tego typu narzędzia wykorzystywane są raczej do żartów na współpracownikach czy znajomych i nie stanowią żadnego zagrożenia z zakresu cyberbezpieczeństwa, wyjaśniają eksperci Fortinet.
Fake hacking może też przybrać formę wiadomości e-mail informującej o włamaniu do systemów ofiary, zaszyfrowaniu danych oraz żądaniu okupu za ich odzyskanie. W tego rodzaju atakach do e-maila może zostać dołączony link z przekierowaniem do strony z poleceniem zapłaty w kryptowalutach. Chociaż w przypadku pozorowanych ataków do włamań i zaszyfrowania danych nie dochodzi, to ten rodzaj fake hackingu ma wywołać u ofiary panikę i dokonanie płatności bez weryfikacji, czy złośliwa działalność ze strony cyberprzestępców rzeczywiście miała miejsce.
Osoby przeprowadzające fałszywy atak mogą również skorzystać z techniki zwanej typosquatting, która polega na tworzeniu stron internetowych mających przypominać te prawdziwe i udostępnianiu ich pod adresami URL, w których pisowni celowo wprowadzono błędy lub zafałszowano sposób ich wyświetlania. Twórcy takich ataków liczą na to, że ofiara popełni błąd wpisując ręcznie adres strony lub kliknie w link przesyłany w wiadomości e-mail lub SMS, nie orientując się, że nie prowadzi on do oryginalnej domeny. Na takiej stronie może czekać alert z informacją o tym, że urządzenie zostało zaatakowane i możliwością zapłaty za „zainstalowanie oprogramowania” wzmacniającego poziom cyberbezpieczeństwa urządzenia. Oczywiście, taka aplikacja nie zostanie zainstalowana albo – w najgorszym przypadku – zwiedziona w ten sposób ofiara sama zainstaluje u siebie złośliwe oprogramowanie.
Próba pozorowanego ataku może również przybrać formę wyskakującego na ekranie urządzenia okienka informującego o rzekomym zainfekowaniu wirusem lub oprogramowaniem ransomware. Jeśli fake hacking przybrał tę formę ataku, najpewniej urządzenie lub strona mierzą się jedynie ze skutkiem działania oprogramowania typu adware, które wyświetla na ekranie użytkownika nachalne i niechciane reklamy.
– Weryfikując, czy próba ataku jest formą oszustwa lub rzeczywistym działaniem cyberprzestępców, istotne jest zwrócenie uwagi na kilka czynników. Jeśli za odblokowanie dostępu do urządzenia, danych lub systemu, atakujący żądają stosunkowo niewielkiej kwoty, może to być znak, że mamy do czynienia z przypadkiem fake hackingu. Warto również sprawdzić, czy wystąpiły jakieś zmiany w funkcjonowaniu urządzenia – jeśli działa ono poprawnie, także w tym przypadku prawdopodobnie jest to próba pozorowanego cyberataku. Nade wszystko jednak kluczowe jest zachowanie ostrożności i sprawdzanie poprawności zapisu domen stron internetowych, które odwiedzamy. Natomiast w przypadku otrzymania podejrzanej wiadomości e-mail zawsze należy zwrócić uwagę na adres e-mail nadawcy – zazwyczaj będzie on pochodził z domeny innej niż nazwa instytucji, którą próbuje udawać nadawca. Osoby stosujące fake hacking różnią się od profesjonalistów tym, że mniej dbają o szczegóły i zakładają, że ofiara w stresie nie będzie przykładała uwagi do tak oczywistych rzeczy – podkreśla Robert Dąbrowski, szef zespołu inżynierów Fortinet w Polsce.
Jeśli udawany atak powiedzie się i użytkownik uwierzy w to, że jego urządzenie lub system zostały zainfekowane przez złośliwe oprogramowanie, konsekwencje mogą okazać się poważne. Skala strat zależeć będzie od tego, jak został zaplanowany fałszywy atak oraz jak bardzo ofiara jest zdeterminowana, żeby pozbyć się rzekomego problemu. Podążając za poleceniami cyberprzestępców, można nie tylko umożliwić im przeprowadzenie prawdziwego cyberataku, ale również przekazać w niepowołane ręce dane personalne lub firmowe, stracić pieniądze czy kryptowaluty.
Korzystanie z oprogramowania antywirusowego i regularne aktualizowanie go, unikanie podejrzanych linków i załączników w wiadomościach e-mail czy sprawdzanie poprawności adresów stron, to podstawowe zalecenia Fortinet dotyczące zabezpieczenia kluczowych urządzeń i systemów. Warto zadbać również o tworzenie silnych i unikalnych haseł oraz włączenie uwierzytelniania dwuskładnikowego wszędzie tam, gdzie jest to możliwe.