Włochy mogą ogłosić przetarg na dostawcę bezpiecznej komunikacji satelitarnej jeszcze w tym roku – twierdzi szef Eutelsat, sugerując, że to może otworzyć nową kartę dla tego dostawy.
To oświadczenie oparte na spekulacjach wystarczyło, by ponownie wywindować w górę cenę akcji operatora satelitarnego.
Akcje francusko-brytyjskiej spółki gwałtownie wzrosły na początku tego miesiąca na skutek spekulacji, że Europa może stać się bardziej niechętna do zawierania umów ze Starlinkeim Elona Muska. To m.in. z powodu obaw, że Stany Zjednoczone mogą wykorzystać operatora satelitarnego jako dźwignię dyplomatyczną.
Jednak, gdy te spekulacje się wyciszyły cena akcji Eutelsat zaczęła spadać. Po nowym oświadczeniu szefa Eutelsatu znów wzrosła. I też rzeczywiście rozmowy miedzy rządem włoskim a Starlinkiem w sprawie kontraktu na dostarczeniu usług satelitarnych utknęły ostatnio w martwym punkcie. A Eutelsat jest uważany za alternatywnego dostawcę.
Jednak "Finacial Times" opublikował ostatnio artykuł „No substitute: Europe’s battle to break Elon Musk’s stranglehold on the skies", w którym jasno wskazuje, że choć Bruksela chce stworzyć europejską alternatywę dla Starlinka z takimi grupami satelitarnymi jak Eutelsat, Hispasat i SES, to zdaniem ekspertów branżowych żadna europejska sieć nie jest w stanie odtworzyć tak szerokiej gamy aplikacji, jak te oferowana przez firmę Elona Muska. Rozwiązanie europejskie siłą rzeczy bowiem musiałby polegać na połączeniu satelitów na różnych orbitach, oferujących różną wydajność i wymagających różnych terminali użytkowników dla różnych sieci.
FT zauważa, że Iris2, konstelacja 290 satelitów, z których 170 znajduje się na niskiej orbicie, wdrożona przez konsorcjum SpaceRise, składająca się z SES Eutelsat i Hispasat, stanowiąca europejską odpowiedź na konstelację satelitów Starlink Elona Muska, ma na celu zapewnienie bezpiecznych usług łączności dla państw członkowskich i organów rządowych, ale będzie to możliwe nie wcześniej niż w 2030 r.
A Starlink obecnie zapewnia szerokopasmowy dostęp do internetu za pośrednictwem sieci składającej się z około 7 tys. satelitów SpaceX i działa w ponad 100 krajach. Dlatego też Starlink zdobywa m.in. coraz większy udział w lukratywnym rynku łączności pokładowej w liniach lotniczych, czego przykładem jest zwycięstwo nad Eutelsatem w konkurencji o kontrakt z francuskimi liniami lotniczymi Air France.
Tymczasem operatorzy, tacy jak SES i Eutelsat, jeszcze do niedawno liczyli, że dadzą drugie życie satelitom na wyższych orbitach geostacjonarnych (GEO) przekonując, że operowanie na niższych wysokościach, wynoszących około 550 km w przypadku Starlinka, wymaga tysięcy satelitów i miliardowych inwestycji w celu zapewnienia globalnej usługi. I się mocno pomylili, bo dzięki działaniu na niskiej orbicie okołoziemskiej Starlink zapewnił mniejsze opóźnienie – czas potrzebny sygnałowi na przebycie drogi z Ziemi do satelity i z powrotem – oraz szybszą łączność.
– Dzisiaj nie ma nic, co mogłoby zastąpić Starlink – przyznaje Miguel Ángel Panduro, dyrektor generalny hiszpańskiego operatora satelitarnego Hispasat. – Mogą jednak istnieć alternatywy, które, nie będąc substytutem, mogą pomóc złagodzić problem z komunikacją – dodaje.
Starszy dyrektor innego konkurencyjnego operatora satelitarnego wyraził się bardziej dosadnie: „Starlink jest tak przełomowy, tak tani, tak powszechny i tak wspaniały”.
Także włoska firma Leonrado z sektora zbrojeniowego działająca w obszarach kosmonautyki, obronności i bezpieczeństwa, uważa , że jeśli chodzi o komunikację, satelitarny serwis internetowy Starlink jest lepszy od konkurencji.
– Jeśli dziś państwo chce mieć rezerwową pojemność dla telekomunikacji satelitarnej, to z punktu widzenia wydajności, Starlink jest bez wątpienia najlepszym systemem – oświadczył Massimo Claudio Comparini, szef działu kosmicznego Leonardo, w wywiadzie dla Il Foglio w zeszłym tygodniu.