Internet jest "przyspieszaczem" rozwoju gospodarczego. Nie ma dziś odnoszącego sukcesy kraju, który nie stawiałby na rozwój infrastruktury internetowej. Światłowody są najlepszym i najbardziej przyszłościowym rozwiązaniem. Niestety, pod względem ich budowy Europa zostaje w tyle. Liderem Global FTTH Ranking są kraje azjatyckie: Zjednoczone Emiraty Arabskie, Korea Południowa, Hongkong, Japonia i Singapur.
W zglobalizowanym świecie trzeba konkurować ze wszystkimi. Komisja Europejska, chcąc zmobilizować członków UE do pościgu za uciekającymi krajami azjatyckimi, przyjęła Europejską Agendą Cyfrową. Zgodnie z jej założeniami do 2020 r. każdy mieszkaniec Unii ma mieć możliwość korzystania z internetu o prędkości minimum 30 Mb/s, a połowa – o prędkości 100 Mb/s. Chwalebne, choć już dziś nierealne. Nie da się z Brukseli zadekretować rozwiązań, które będą racjonalne i równie łatwe do spełnienia dla Berlina, Kopenhagi, Warszawy, Aten czy Bukaresztu. Oczywiście, można próbować, papier jest cierpliwy, ale efekty mogą okazać się podobne do tych, jakie osiągała nieboszczka RWPG.
Sieję defetyzm? Nie, po prostu jestem realistą i potrafię liczyć. Unijni urzędnicy pominęli drobną różnicę między regionami. W krajach Europy Zachodniej na wsi mieszka 5 proc. ludności, a w Polsce ponad 30 proc. Dlatego koszt realizacji Agendy w polskim Narodowym Planie Szerokopasmowym oceniono na 25 mld zł. To kwota porównywalna z budową 650 km autostrad. Podczas 11 lat przynależności do UE zdołaliśmy wybudować ich łącznie ok. 1 050 km.
Z ekonomicznego punktu widzenia inwestycje w światłowody na obszarach słabo zurbanizowanych o rzadkiej zabudowie są równie racjonalne jak budowa zjazdów z autostrady do wiejskich zagród w szczerym polu. 30 Mb/s dla każdego Europejczyka, to nierealny, polityczny fetysz i im wcześniej się do tego przyznamy tym – paradoksalnie – lepiej dla nas. Miejmy odwagę odczarować cyfrową fatamorganę, bo to pozwoli nam skupić się na najlepszych rozwiązaniach dla 37 mln naszych obywateli, zamiast "palić" pieniądze w pościgu za złudnym ideałem.
Miarą postępu Polski nie będą pojawiające się w mediach szumne informacje o tysiącach kilometrów światłowodu, ale liczba osób, które dzięki tym tysiącom kilometrów zyskały dostęp do sieci. Wiem coś o tym, bo w ubiegłym roku Orange we współpracy z urzędami marszałkowskimi zakończył budowę pierwszych regionalnych sieci szerokopasmowych. Dzięki nim z listy tzw. białych plam zniknęło 579 miejscowości, ale uczciwie muszę przyznać, że dla pełni cyfrowego spełnienia do tej wędki też trzeba jeszcze dołożyć rybę, czyli dobudować ostatnią milę. Takie są realia i nie zmieni ich zaklinanie rzeczywistości. Przykładem ostatnie deklaracje dotyczące Mazowsza, gdzie ponoć do końca roku do szybkiego internetu ma mieć dostęp 95 proc. gospodarstw domowych i 100 proc. firm. Taki wynik nawet w supercyfrowym Seulu jest trudny do osiągnięcia. W Polsce to już brzmi jak propaganda z Pjongjangu.
W wykorzystaniu budżetów unijnych powinniśmy być boleśnie uczciwi, co do realnych celów. I śledzić dwa priorytety. Po pierwsze, powinniśmy budować światłowody, licząc je wyłącznie ilością efektywnie podłączonych użytkowników, a nie kilometrami. Po drugie, powinniśmy zrezygnować z głoszenia utopii o 30 Mb/s dla rejonów słabiej zaludnionych, gdzie jak – mam nadzieję – wkrótce powstaną konkurujące ze sobą sieci LTE800 MHz o przepływności zbliżonej do wymogów brukselskiej agendy.
Próbując za wszelką cenę realizować postanowienia agendy obudzimy się z siecią niekompletną, w wielu miejscach nieopłacalną, na którą nas nie stać. Lub jeszcze gorzej – z niedokończonymi inwestycjami i długami. Agenda Cyfrowa jest ideałem, ale powstała na dalekich brukselskich salonach. Zamiast się dla niej wykrwawiać, postawmy sobie bardziej realne, a przede wszystkim pasujące do naszych realiów cele i realizujmy je z żelazną konsekwencją.
Maciej Witucki karierę zawodową rozpoczął w Banku Cetelem (Grupa Paribas) – najpierw we Francji, gdzie współtworzył biznesplan ekspansji na polski rynek spółki-córki, a następnie w Polsce, będąc członkiem zarządu Cetelem Polska. W 2001 r. został członkiem, a później w 2005 r. prezesem zarządu Lukas Banku (Grupa CréditAgricole). Od 2006 do 2013 r. roku kierował Orange Polska. Obecnie pełni funkcję przewodniczącego Rady Nadzorczej operatora. Ponadto jest przewodniczącym Rady Programowej Polskiego Forum Obywatelskiego, które inicjuje dyskusje o kierunkach rozwoju Polski w obszarze gospodarki, polityki, nauki, edukacji oraz tożsamości Polaków. Od 2009 r. członek Rady Dyrektorów Atlantic Council of the United States, czołowego amerykańskiego think tanku, zajmującego się inicjowaniem publicznych debat na temat polityki międzynarodowej. Jest także członkiem Rady Fundacji Centrum im. prof. Bronisława Geremka. Działa w organizacjach branżowych będąc m.in. członkiem Zarządu PKPP Lewiatan. Od września 2010 jest prezesem Francuskiej Izby Przemysłowo-Handlowej w Polsce (CCIFP).